Wysłany: Pią 9:42, 30 Cze 2006
Temat postu: The Ring- Krąg
Japoński horror, czy raczej psycho-thriller, pierwotna wersja amerykańskiego "The Ring" . Dziwne tańce naszych dystrybutorów się wokół niego odbywają.
Otóż dwie znane firmy (United International Pictures i Kino-Świat) postanowiły równolegle wprowadzić na ekrany właściwie ten sam film - oryginał i hollywoodzki remake - jakby chciały wywołać na ekranie (i w kasach oczywiście) japońsko-amerykańską wojnę. Ja osobiście kibicuję w niej Japończykom, ale nie mam złudzeń, kto wyjdzie z tej rynkowej konfrontacji zwycięsko.
Dziwne też wydaje mi się tłumaczenie tytułu. "Krąg" to wprawdzie słowo tak w swojej mrocznej symboliczności ogólnikowe, że do każdego horroru da się dopasować, ale z fabuły filmu wynika, że chodzi tu raczej o dzwonek (ang. "ring") telefonu.
Ale przejdźmy do rzeczy. Wśród tokijskich nastolatków zaczyna krążyć dziwna opowieść o "przeklętej kasecie wideo": każdy, kto ją obejrzy, otrzymuje wkrótce telefon zawiadamiający go o śmierci w przeciągu siedmiu dni. I nie jest to szczeniacki dowcip ani czcza pogróżka - ponure przepowiednie dokładnie się spełniają.
Jedną z ofiar śmiercionośnej kasety zostaje siostrzenica popularnej reporterki telewizyjnej Reiko (Matsushima), która postanawia zająć się tą zagadkową sprawą. Udaje jej się dotrzeć do kopii nagrania zawierającego krótki, efemeryczny filmik przypominający etiudę studenta łódzkiej PWSFTiTV. Po jego obejrzeniu oczywiście odzywa się telefon - ma przed sobą tydzień życia...
Dodatkowo więc zmotywowana do rozwikłania zagadki Reiko wciąga do współpracy swojego byłego męża (Sanada). Razem wyjeżdżają na odludną wyspę Oshima, gdzie spodziewają się dotrzeć do źródła zagrożenia. Tu natrafiają na ślady strasznych, a niewytłumaczalnych wydarzeń sprzed 40 lat, a tymczasem ich mały synek przypadkowo ogląda feralną kasetę...
Ciekawy film, choćby dlatego, że nieamerykańskiej produkcji: inne twarze (tylko czemu tak podobne do siebie?!), inne rytmy, inne klimaty. Ale także z racji umiejętnego połączenia współczesnych wielkomiejskich lęków z pradawnymi, ludowymi przypowieściami: stare demony ujawniają się w nowoczesnych środkach komunikacji (telewizor i telefon), a profesja bohaterki - przedstawicielki mediów - też nie została obrana przypadkowo. Film działa atmosferą, obywa się bez krwawych scen i szykuje na koniec całkiem pomysłową niespodziankę. Żeby jednak szczerze przerażał i emocjonował (nawet przy włączonym liczniku: siedem dni życia, sześć, pięć...), to nie powiem - za bardzo jest jednak egzotyczny. Dobra robota, którą trzeba docenić, ale niekoniecznie się zachwycać - i, tak na wszelki wypadek, lepiej już w kinie niż na kasecie wideo... A podejrzewam, że nie zostało na to więcej niż tydzień.