Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Ogrody

Czy Ogrody powinny być osobnym wątkiem? Czy dalej pisać razem z Kryształową Grotą?

Tak, po co ma się mieszać? Niech będą rozdzielone!
52%  52%  [ 9 ]
Nie wiem, nie mam zdania. A o co w ogóle chodzi???
5%  5%  [ 1 ]
Nie, po co ma być więcej wątków? Głupota... Tak jest dobrze.
41%  41%  [ 7 ]
Wszystkich Głosów : 17
WinterWolf




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:20, 30 Paź 2006     Temat postu:


Dziewczyna była zła jak nigdy w życiu. Gdy wszelkie oznaki obecności tego osobnika w Ogrodach zniknęły dziewczyna jeszcze raz przeanalizowała wzorzec. Ta dziwna istota była w stanie wyczuwać jej obecność... Na dodatek miała czelność mówić jej czego nie wie, w co tylko wierzy... "Wiem tyle ile potrzebuję, a nie wierze w nic poza sobą, poza swoją własna siłą" z jej gardła dobiegł iście wilczy warkot co było dziwne zważywszy na fakt, że była teraz w ludzkiej postaci. Musiała być na prawdę wściekła. Wilczyca wypowiedziała skomplikowane zaklęcie. Po całych Ogrodach, a później również po innych okolicach zamku rozeszła się dziwna mgła rozpływając się prawie natychmiast. Pozostawiła po sobie nieuchwytną dla nikogo prócz WW ciągle zmieniajacą się aurę, która miała za zadanie ukrywać jej obecność. Ciągłe zmiany w strukturze zaklęcia, które zachodziły całkowicie losowo uniemożliwiały ewentualnemu przeciwnikowi namierzenia nici czaru. Następnie Wilczyca wydobyła księgę, która teraz zdawała się dymić i płonąć od wewnątrz i wyrysowała na okładce skomplikowany wzór własną krwią z rozciętego przed chwilą palca. Gdy wzór wtopił sie w strukturę oprawy, WinterWolf schowała ksiegę. Skupiła się na zmianach w swoim wnętrzu. Bestia, którą przecież faktycznie była dziewczyna domagała się uwolnienia. Jeszcze nie teraz uspokoiła JĄ. Użyła kilku znaków runicznych umieszczając je wewnątrz swej świadomości tak jak malarz tworzy na płótnie swój obraz. Miały one zwiększyć możliwości TEGO gdyby zaszła konieczność uwolnienia GO w starciu z dziwnym przybyszem. Dziewczyna nie wiedziała jeszcze bowiem na co dokładnie stać 'stwora'. Wiedziała za to, że jej system obronny rozerwałby go na kawałki nie zostawiając po rozróbie nic... Wiedziała, że wypuszczona bestia nie spoczęłaby w spokoju póki nie uzyskałaby absolutnej pewności, ze przeciwnik został uśmiercony na zawsze... W ten jeden dziwny i chory sposób była nieśmiertelna... Nie mogła umrzeć nie pozbawiwszy życia swojego wroga... A jeżeli ten był nieśmiertelny to tym lepiej dla niej... Zawsze mogła znaleźć sposób na znieszczenie go inaczej... Była idealną bronią, perfekcyjną zabójczynią... Z jedną tylko skazą - nie chciała nikogo słuchać... Robiła tylko to co chciała, co nie zmieniało faktu, że jako istota obdarzona uczuciami potrafiła okazać dobroć. Ale nie tym razem! Opuściła wygodne stanowisko na ławce po to by zmienić się w smugę ciemności i pognać na poszukiwanie istoty, która tak ja zdenerwowała. W razie czego była gotowa stawić jej czoła. Na razie chciała obserwować...

[---]

Dziewczyna wprost z karczmy pojawiła się w Ogrodach. Zmaterializowała się koło fontanny po to, by od razu wsadzić do niej całą głowę i zacząć pić. Zaklęcie wiążące stwora z jej świadomością choć odniosło porządany skutek było bardzo wyczerpujące. Kiedy w końcu wyjęła głowę z wody nadal nie czuła się najlepiej. Jej cześcią stała się istota nienawidząca jej całym swym jestestwem, a to nie było zbyt przyjemne... Tak jak jej ciało i umysł były nierozerwalnie ze sobą połączone, tak teraz i potwór z księgi stał się jej integralną częścią. Jedynymi profitami jakie miała z tej całej farsy był fakt, że znacznie zwiększyła się jej własna moc i miała teraz kompletne dane na temat Skryberianina. Była w razie czego w stanie użyć przeciw niemu jego własnej mocy... Poza tym nie mógł już bezkarnie wtagnąć do jej umysłu. Tym razem zakończyłoby się to jego śmiercią. Jedną z wielu zapewne, które w swym życiu już poniósł, ale za to chyba najmniej przyjemną. Warknęła do siebie coś nieprzychylnego na temat złego samopoczucia, do którego chyba bedzie się musiała przyzwyczaić. Bycie jedną nierozerwalną całością ma swoje niewątpliwe zalety, ale są też i wady, które choć są niewielkie to upierdliwe... Zmieniła postać na wilczą chcąc przeczekać najgorszy nastrój i teleportowała się do lasu, w którym wraz z Zethem znaleźli w grocie stworka. Tam udała się bezpośrednio do jaskini. W pełni już pojmowała dlaczego tak bardzo wtedy przypadła ona do gustu bestii. Było to cicho i ciepło... Znalazła sobie jakieś małe, wąskie przejście, którym dotarła do miejsca idealnie nadającego się na leże. Zwinęła się w kłębek i walcząc z mdłościami położyła spać. Na straży pozostał tylko zawsze czujny jej wewnętrzny system obronny, który teraz ucząc się kontrolowania nowych możliwości uzyskanych dzięki potworowi z księgi, był jeszcze bardziej niebezpieczny niż zwykle... Na chwilę wybudził ją przekaz nadany po zniknięciu samoświadomej iluzji. Uśmiechnęła się drwiaco pod nosem - Ignorant... - mruknęła po czym zasnęła na dobre...

[---]

Wypoczęta po wielogodzinnym śnie i najedzona niedawno schwytanym królikiem WW przechadzała się po lesie. W pewnej chwili wpadła na pewien pomysł. Zawsze intrygowała ją księga, którą czytał Zeth. Tak bardzo ją ciekawiła, że nie zdziwiła się, że ksiega, którą zmaterializowała, by uwięzić bestię z jaskini była podobna do niej pod wieloma względami. Wilczyca wspięła się na drzewo i usiadła na grubej gałęzi. Skupiła się na obrazie księgi Zetha. Na jej ustach zaigrał radosny uśmiech, gdy poczuła w dłoniach niewielki ciężar. Błogosławiła teraz fakt, iż żadna iluzja nie mogła być dla niej niematerialna, oto bowiem trzymała w dłoniach iluzoryczną wersję księgi. Była pod wszelkimi względami identyczna... Tylko, że dla innych pozostawała tylko nic nie znaczącą iluzją, a dla niej była pełnowartościową księgą z tekstem, treścią i magią. Otworzyła ją ostożnie z zamiarem przejrzenia jej... Robiąc to otoczyła się polem siłowym, które było nieprzenikalne dla niczego z wewnątrz. W przeciwieństwie do Zetha ona nie chciała wpływać w żaden sposób na otaczający ją świat. Najlepszy był taki jak w dniu powstania...

[---]

W miarę czytania księgi dziewczyna czuła coś dziwnego. Początkowo zignorowała to uczucie zwalając winę na podniecenie wynikające z niepohamowanej ciekawości i chęci poznania. Później jednak nie mogła juz tego zignorować. Nie wtedy, gdy poczuła się tak jakby ktoś chciał ją wywrócić na drugą stronę. Wilczyca zwinęła się z bólu. Atak wymierzono na jej jaźń i ciało jednocześnie. Była to próba zamienienia ich miejscami... W takich chwilach dziewczyna przeklinała fakt, że jest to niemożliwe. Tych kilka ułamków sekund było dla niej niewypowiedzianą torturą... Po chwili poczuła, że świat umyka jej spod nóg, że w ogóle znika sprzed jej świadomości. Zmaterializowała się dopiero w ciemnej pustej przestrzeni. Księgi nigdzie nie było, a dziewczyna nie była w stanie jej odtworzyć. Nie miała żadnego aktywnego łącza ze światem, z którego ją wywaliło. Super... Nie ma to jak miły poranek... Wilczyca była naburmuszona. Nagle ciemność zniknęła ustępując miejsca bardzo dziwnemu widoczkowi. Bardzo niepokojacemu widoczkowi... Oto bowiem dziewczyna znalazła się w świecie, gdzie w korytach rzek płynęła wrząca lawa, skały pękały pod najlżejszym naciskiem, a niebo skryte było za purpurowoszarymi kłębami gęstych chmur. Na horyzoncie co chwilę pokazywały się gwałtowne wyładowania elektryczne. Wilczyca skuliła się w sobie na ten widok. Z jej gardła wydobyło się zduszone skamlenie... Dopiero po chwili miejsce instynktu zajął rozum. Masz ciało coś chciało pomyślała WW ściągając kurtkę i zawiązując ją sobie w talii. Tu było zdecydowanie za gorąco na paradowanie w grubej skórze... Rozejrzała się za jakąś ewentualn drogą ucieczki. Stała na w miarę pewnym gruncie. Jeśli uda jej się znaleźć jakiś portal albo łącze z dowolnym innym światem będzie uratowana... Jeśli nie to upiecze się tu żywcem... Pieczone wilki na patyku, sprzedaję zakpiła mobilizując się do dalszych poszukiwań. Niechętnie opuściła bezpieczną przystań. Szła po szarobrunatnej skale trafnie rozumując, że ta odporna jest na działanie ognia. Poszukiwała jakiegoś punktu zaczepienia dla własnej magii. Po wielu godzinach poszukiwań, gdy zirytowana gorącem, umorusana sadzą i zła z powodu oparzeń znalazła w miarę solidną i całkiem chłodną jak na panujące tu warunki jaskinię uważała to za szczyt osiągnięć i coś powyżej szczytu radości... Tam miała troche czasu na opracowanie na spokojnie jakiegoś planu zanim ten cały porąbany świat się rozpadnie... Tak... Rozpadnie, bo świat, w którym się znalazła umierał gwałtowną śmiercią...

[---]

WinterWolf inkantowała w pośpiechu skomplikowane zaklęcie. Miała coraz mniej czasu. Gdy odpoczywała świat ulegał kolejnym zniszczeniom i był bliski rozpadnięciu się na proch wraz z nią. Gdy inkantacja wreszcie się zakończyła dziewczyna z ulgą przywitała efekt zaklęcia. Fala uderzeniowa eksplodującej planety wrzuciła ją w portal, który rozwarł się gwałtownie niczym następujące po sobie chaotyczne zmiany na Limbo. Wcześniej wolała nie uciekać się do tego sposobu. Tym bardziej, że w tym świecie magia była znacznie osłabiona. Nie miała jednak wielkiego wyboru. Wyrzuciło ją w najeżonej ostrymi skałami z obsydianu i absolutnie pozbawionej światła sferze bedącej częścią Otchłani. Wesoło pomyślała dziewczyna i wykaszlała z płuc resztki popiołu. Każdy oddech był bolesny. Jedyną zaletą tego miejsca był fakt, że nic jej tu nie groziło póki mieszkańcy nie odkryją jej obecności. Nie zmieniało to jednak faktu, że nadal nie wiedziała jak się stąd wydostać. Mogła tylko liczyć na farta, gdy będzie się przenosić tą metodą po raz kolejny... Na farta, że trafi na właściwą sferę... Teraz położyła się między skałami zwijając w wilczej postaci w kłębek i regenerując nawątlone siły. Dokuczał jej brak wody pitnej. Długo tak nie pociągnie...

[---]

Kolejny taki portal była chyba najbardziej niefortunną rzeczą jaka jej się trafiła w życiu. Wylądowała bowiem w samym środku oceanu. Była całkowicie zanurzona w wodzie... Musiała natychmiast inkantować nowe zaklęcie bez odpoczynku i pomagania sobie gestami oraz głosem. Po takim wysiłku w następnym świecie nie była się w stanie ruszyć. Padła wyczerpana na ziemię i spała wiele godzin. Gdy się ocknęła okazało się, że świat bardzo przypomina jej własny... Bardzo, ale nie był identyczny. Zdominowały go gadopodobne istoty, z którymi Wilczyca nie chciała mieć do czynienia. Przeniosła się do następnego świata... Była wyczerpana, spragniona i głodna... Może tu znajdzie coś czym zaspokoi swoje potrzeby...
Zobacz profil autora
BlindKitty




Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:24, 01 Lis 2006     Temat postu:


Wyszedłszy w karczmy, Skryberianin rozejrzał się dookoła. Zastanwiał się, czy rozejrzeć się po planach w poszukiwaniu tej zadufanej we własne możliwości obronne istoty. Nawet nie wiedziała, jak bardzo się myliła, sądząc, że jest przed nim bezpieczna. Ale uznał, że nie należy za bardzo kusić losu. Przespacerował się po zamku, szukając liny, po czym znalazł jakieś wysokie drzewo, zrobił z liny pętlę i przerzucił drugi koniec przez gałąź.
- Pierwszy raz popełniam samobójstwo z tak błahego powodu, jak konieczność zmodyfikowania siebie. - mruknął - Ale po co ryzykować, że ta antymateria miała zapisane w sobie zbyt dużo ze mnie?
Powiesił się. Kilka sekund ciało elfa wierzgało jeszcze, po czym skonało. W ciagu minuty rozpadło się na proch i rozwiało na wietrze, nie pozostawiając śladu, poza wiszącą liną.
Skryberianin nie żył. Znowu.
Minęło osiem minut. Od strony słońca nadleciał niewielki odłamek krzemu i wbił się w ziemię koło drzewa, na którym wcześniej zawisł przybysz. A już po sekundzie na miejsu kawałka krzemienia stał elf, taki sam jak wcześniej. Różnił się tylko kolorem oczu.
- Szybko i skutecznie. Taka śmierć jaką lubię. - powiedział do siebie Skryberianin, i zabrał linę, odnosząc ją na miejsce z którego ją wziął. Po czym rozdzielił się na cztery szczury, i ruszył w cztery strony świata buszując po ogrodach. Może ktoś się tu pojawi?
Zobacz profil autora
WinterWolf




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:10, 01 Lis 2006     Temat postu:


Wilczyca przemierzała kolejną bezkresną pustynię. Zaczęło ją to poważnie irytować. Nic nie szło po jej myśli... Dostała się w jakąś pętlę światów. Każdy kolejny odpoczynek przynosił coraz mniej korzyści. Bez jedzenia i wody musiało się to tak skończyć. Po dokonaniu obliczeń wyszło jej, że jest gdzieś, gdzie czas płynie zupełnie inaczej niż w jej wymiarze... Skąd to wiedziała? Wielokrotne przenosiny między światami pozwoliły jej na wypuszczenie pojedynczej sondy. Zrozumiała, że tam w jej świecie minęły sekundy dosłownie od czasu, gdy zniknęła. Tutaj zaś była już wiele dni... A może popełniła błąd w obliczeniach? Nie wiedziała. Niczego nie była już pewna. Nie miała bezpiecznego punktu odniesienia. Nie była już też w stanie dokonać przeniesienia. Na to potrzebowała więcej siły niż teraz posiadała. Najbardziej jednak z tego wszystkiego doskwierał jej brak towarzystwa. Co prawda przyzwyczaiła się już lata temu do samotności, ale nie zmieniło to faktu, że będąc samą czuła się zawsze niepewnie. Ot pozostałości wilczej natury... Otrząsnęła się z rozmyślań na nie ważne tematy. Znów zaczęła szukać jakiejś nici, która zaprowadziłaby ją do domu. Nagle ją olśniło. Aż usiadła z wrażenia, gdy zdała sobie z tego sprawę. Gdyby udało jej się zmagazynować wystarczającą ilość energii może udałoby się jej wydostać przez oryginał księgi. W końcu bramy działają zawsze w obie strony. Można przez nie wejść lub wyjść. Założyła na siebie kurtkę. Zbliżała się noc, a te na pustyni były bardzo zimne. Zastanawiała się jeszcze nad czymś przez chwilę. Będzie musiała koniecznie znaleźć wodę do picia inaczej z jej planu nici. Zmieniła się w wilka i unosząc nos na wiatr zaczęła szukać znajomego zapachu wody. Warknęła do siebie coś nieprzychylnego, gdyż nie znalazła nawet śladu... Zbliżyła się do skał i zaczęła kopać w miejscu, które powinno być osłonięte od słońca wschodzącego o świcie... A dokładnie trzech słońc... Kopała przez pół nocy pod kamieniem po to by zasnąć w końcu wyczerpana. Nad ranem, gdy poczuła gorące promienie dwóch pierwszych gwiazd świecących nad tym światem obudziła się. Jaka była jej radość, gdy się okazało, że jednak dokopała się do wody! Była cierpka, nieprzyjemna w smaku i pełna zanieczyszczeń. Piasek chrzęścił jej w zębach, gdy upiła już pierwszy łyk... Ale to był woda! Wypiła ile tylko była w stanie, odpoczęła trochę i znowu zaczęła pić. Postanowiła przeczekać dzień w cieniu tych skał. Wraz z nastaniem wieczoru wypiła tyle wody ile tylko jeszcze zostało w ocienionym zagłębieniu po czym ruszyła w drogę, w górę po skałach. Na szczyt dotarła dopiero w okolicach północy. Trwałoby to krócej, gdyby nie fakt, że była w formie wilka. Chciała oszczędzić jak najwięcej siły, a przyjęcie postaci ludzkiej zabrałoby tych sił zbyt wiele. Na szczycie, w skalistym podłożu zaczęła pazurami wyrysowywać skomplikowane wzory. Gdy cały szczyt skał był już pokryty rysunkami wilczyca sapnęła zmęczona i położyła się spać. Nie było to najfortunniejsze miejsce na odpoczynek o czym przekonała się o świcie, gdy zaczęły ją parzyć promienie trzech słońc... Z cichym skowytem czarna wilczyca uciekła ze słońca w cień, w zagłębienie między skałami. Przeczekała kolejny dzień. W nocy zabrała się do dalszej pracy. W ludzkiej postaci splatała jedno zaklęcie za drugim zawieszając je do późniejszego wykorzystania. Przed świtem schroniła się między skałami... Powtarzała ten schemat kilka nocy pod rząd. W końcu wyczerpało ją to do tego stopnia, że nie była juz w stanie utrzymać formy humanoidalnej. Resztę pracy musiała dokończyć jako wilk... Stanowiło to znaczne utrudnienie... Cholera... Po co ja to robię? Po to żeby na końcu okazało się, że nic z tego? Że zużyłam całą energię na głupie zabawy? Wilczyca była zmęczona, głodna i spragniona... Ostatnie siły poświęciła na inkantację końcowego zaklęcia. Miało ono za zadanie przekazać wiadomość Zethowi. Dziewczyna odkryła bowiem nić wiążącą jego księgę z nim samym. W jakiś sposób był odpowiedzialny za jej powstanie. Wilczyca miała nadzieję, że jeśli uda jej się z nim skontaktować to ta nić łącząca oddalone od siebie światy pomoże jej wrócić... O ile starczy jej sił... Udało jej się otworzyć coś w rodzaju bramy. Wysłała tam swój przekaz. Ziemia zadrżała jakby przejmując ogrom wysiłku, który dziewczyna włożyła w aktywację zaklęcia. Nic więcej nie mogła zrobić. Gdy mentalna brama się zamknęła czarna wilczyca osunęła się bez sił w swoją szczelinę...
Zobacz profil autora
BlindKitty




Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:22, 01 Lis 2006     Temat postu:


Jeden ze szczurów pętał się po ogrodach, przyglądając się roślinom i zwierzętom, które tu bytowały.
- Ciekawe, czy bywają tu irbisy? - mruknął sam do siebie.
Biegał dalej, badając strukturę ogrodów, i zastanawiał się nad sobą. Impuls, mający ściągnąć tę część jego wspomnień która dotyczyła pokojowego współżycia między ludźmi... No, niech będzie, że ludźmi - powienien być wkrótce na miejscu, niosąc wspomnienia. Zapewne to on robił coś źle, a nie ta napotkana tu przypadkiem wilczyca. "To chyba aura tego miejsca tak na mnie wpływa... Jeszcze niedawno na pewno nie pomyślałbym że to ja mogę popełniać jakiś błąd." pomyślał.
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Śro 18:49, 01 Lis 2006     Temat postu:


Długo była ciemność. Potem iskra i impuls. Trzask. Chwila bólu. Przebudzenie.
Ktoś przerwał podróż.. Lepiej, by to było coś ważnego... Wracam.. Pałac Zirael... Ogrody... Jestem! Wraca świadomość i wzrok. Długa podróż kończy się. Już koniec. Powrót do życia...

Książę westchnął ciężko. Książka WinterWolf leżała na posadzce... Znaczy wilczyca weszła tam w całości. Zeth otworzył własną księgę. Szukanie zaginionej osoby w nieskończonej liczbie światów? Książka zatrzasnęła się z łoskotem. -Co ja próbuję?- westchnął i podniósł księgę WW z posadzki. Wahał się chwilę. Wreszcie otworzył księgę i przejechał palcem po kartach. Odpowiednie nasycenie i kontrolowanie mocy umożliwiło mu odczytanie historii "podróżującej". Nie czytał strony po stronie. Ładował księgę mocą i przewracał karty. Wreszcie dobrnął do końca. Otworzył własną księgę. Popatrzył na nią z dziwną miną. *Ta iskra... pochodziła właśnie stąd...* pomyślał. Nie było jednak czasu na myślenie, sytuacja wymagała czynu.
-Gdzie jesteś, Wilczyco Śnieżna? Gdzie ukryłaś się przed światem?- powiedział i uśmiechnął się lekko przed "robotą". Przebił się przez barierę pierwszego świata. Ocean... Duży... Błękitna planeta... Kolejny świat... Szybciej, dalej... Jest!... Nora...
Spory obłok dymu zmaterializował się koło wilczej nory. Na dnie leżała WW. Książe westchnął i rozkopał teren. Zszedł do niecki i podniósł bezwładne ciało z dna. Kichnął. Kłak sierści połaskotał go po nosie. Naparł energią, by ciało przeszło w postać ludzką. -Wygodniej- mruknął bardziej do siebie niż do WW, po czym otworzył portal zwrotny i powoli go przekroczył.

[---]

-Śśśśpi już dobę.-
-Potrzebuje jeszcze odpoczynku!-
-Czy tak jesssst zawsssze?-
-Owszem... Od kiedy tak interesuje ciebie jej los?-
-Jessstem ciekawssski, panie!-
-Milcz... Muszę ją znów regenerować. Połowa żył energetycznych jej poszła. Nie wiem jakim cudem wysłała mi wiadomość w tym stanie...-
-Chyba znów traci przytom....
Zobacz profil autora
WinterWolf




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:53, 01 Lis 2006     Temat postu:


Od chwili, gdy straciła przytomność, tam na pustyni, dziewczyna błądziła gdzieś w całkowitej ciemności. Pamiętała jeszcze uczucie zawodu, że jej się nie udało... Była tak osłabiona, że nawet jej wewnętrzny system obronny był otępiały i bezużyteczny. Czuła tylko przejmujące gorąco... Początkowo... Bo później było coraz zimniej i zimniej... Pierwszy błysk na granicy świadomości to był czyjś głos. Odezwał się krótko... Za krótko, by Wilczyca była w stanie zdać sobie sprawę z tego, że to nie jest kolejny majak... Potem była znowu ciemność przerywana od czasu do czasu jakimiś obrazami. Głównie przedstawiały one jej życie jeszcze, gdy była tylko - a może aż - wilkiem. Potem było coś jeszcze... Czyżby zaczęła mieć sny? To umarli śnią? spytała samą siebie. Nie wierzyła już, że mogła przeżyć tę przygodę. Nauczka dla głupca... Szkoda, że głupiec już z nauk nie skorzysta... pomyślała smutno. Potem była pustka... Absolutna... Nie było nawet ciemności... Nagle nie wiedzieć czemu usłyszała tuż obok siebie jakieś głosy. Oba znała... Jeden z całą pewnością należał do Księcia, a drugi... To był chyba Cień... WinterWolf nie była już niczego pewna... Poza tym, że chyba żyła... Ponownie zapadła w ciemność nawet nie starając się zrozumieć sensu słów, które do niej dotarły. Wymagałoby to od niej zbyt wielkiego wysiłku, na który nie była w stanie sobie pozwolić. Tym razem jednak pojawiły się normalne sny. Śniła o wielkim lesie, w którym wszystko żyje w idealnej harmonii... Obudziła się ciężko wzdychając. Był to najgłębszy wdech jaki udało jej się zrobić od wielu dni. Zabolało... Powstrzymując kaszel dziewczyna parsknęła coś niezrozumiale. Była tak słaba, że nie była w stanie otworzyć oczu, więc o wydobyciu z siebie jakiegoś artykułowanego dźwięku nie mogło być nawet mowy... Wszystko ją bolało. Grzbiet od leżenia w jaskini, łapy... Ręce od oparzeń i obtarć powstałych, gdy ześlizgiwała się ze skał i wędrowała po obsydianowej dolinie... Gdy z wysiłkiem postarała się mimo wszystko podnieść, wydobyła z siebie tylko zduszony jęk przypominający skowyt skatowanego psa. Zdziwiła się, gdy przesuwając dłoń nie poczuła na niej skaleczeń i oparzeń, które dokuczały jej już od tylu dni. No tak... Zeth chyba zajął się regeneracją... Mimo wszystko nie mogła zginać palców. Dla jej organizmu wspomnienie ostatnich wydarzeń było jeszcze zbyt świeże, by szybko mogła wrócić do pełni sił... Dziewczyna nie mogła sobie przypomnieć kiedy zmieniła postać na ludzką. Porzuciła chęć bliższego zbadania tej sprawy na rzecz odgrzebania łącza, którym mogłaby się porozumieć z Zethem. Szukanie go w pamięci wywołało uporczywy ból głowy, który niezamierzenie przeciekł przez łącze zahaczając o świadomość Księcia. Gdy dziewczyna zdała sobie z tego sprawę zmniejszyła siłę połączenia chcąc zminimalizować przecieki. "Wody..." przekaz była bardzo słaby i ledwo słyszalny mimo tego, że przecież była to dla niej najłatwiejsza droga komunikacji z Zethem. Dziewczyna była bardzo słaba. Nie mogła się jeszcze ruszać, język stanął jej kołkiem w gardle.
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Czw 22:28, 02 Lis 2006     Temat postu:


Z ciemności wysunęła się dłoń, w której była mała szklanka z wodą. Książę nie opuścił pokoju, od kiedy przyniósł tu WW. Podetknął szklankę do ust leżącej i przechylił powoli, by ta mogła się napić. -Będziesz miała trudności motoryczne przez jakiś czas... będziesz jakaś taka... sztywna... ale to minie po jakimś dniu czy dwóch. Do tego czasu ani się waż być chociaż na chwilę sama. Żyły nie zasklepiły się jeszcze do końca.- powiedział szybko i stanowczo Zeth. -Mało nie umarłaś...- dodał i westchnął. -Następnym razem zapytaj, gdy będziesz chciała coś wiedzieć... Nie rzucaj się w nieznane...- dodał i odstawił pustą szklankę na półkę przy łóżku.
-Jeszcze nie wstawaj...- dodał, hamując jej zapędy do wstawania. Przycisnął ja delikatnie do posłania. -Leż...- dodał z dziwna nutą w głosie. Nuta ta sygnalizowała, ze decyzja nie podlega dyskusji. -najwcześniej za dwie godziny pozwolę Ci wstać!- stwierdził. -I nie licz, że pójdziesz gdzieś sama!- dodał. Nastała chwila milczenia, którą przerwał Książę.
-jak wydobrzejesz, to zajmiemy się nauką... to co masz przy sobie to nie tylko środek transportu i wrota wymiarów... to także broń... bardzo potężna!- powiedział spokojnie i ponuro.
Zobacz profil autora
WinterWolf




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:53, 03 Lis 2006     Temat postu:


"Wciągająca lekturka, wiesz?" zażartowała WW kiedy tylko ugasiła pierwsze pragnienie. "Teoretycznie jako iluzja przeze mnie stworzona ta książeczka powinna zniknąć, gdy skończy się czas trwania zaklęcia... Chyba, że ktoś magicznie podtrzymuje jej istnienie... Swoją drogą nie wiedziałam, że jesteś w stanie stworzyć coś takiego... Hmm... Hehe... Wiesz nie mam możliwości być sama skoro cały czas nade mną wisisz" nawet udało jej się zaśmiać. Niestety skończyło się to dla niej kaszlem. Aż jej żywo w pamięci stanął obraz płonącego świata, w którym wylądowała na początku. Gorące powietrze nie było korzystne dla jej płuc... Piach i pył z ostatniego świata też nie były obojętne dla jej zdrowia. Gdy opanowała atak odetchnęła ostrożnie. - To ciało jest wyjątkowo nieporęczne - mruknęła do siebie nie zauważajac nawet, że mówi na głos. - Kąpałeś może kiedyś psa? - spytała głośno, rozbawiona. - Zdecydowanie przydałaby mi się balia chłodnej wody - uśmiechnęła się. Jej głos był schrypnięty i brzmiał jakby bardzo dawno nikt go nie używał... W końcu też udało jej się otworzyć oczy. Źrenice miała przymglone, ale to prawdopodobnie wynik wielkiego wysiłku na pustyni. Westchnęła ciężko, gdy stwierdziła, że przez jakiś czas może mieć problemy z używaniem wzroku... Przez chwilę krzywiła się i stroiła miny do rąk, które udało jej się unieść w powietrze, ale za żadne skarby nie mogła ich dostrzec pośród białej mgły... - Tak właściwie, gdzie ja jestem? - obróciła głowę w stronę Zetha bardziej chyba dla niepoznaki, po odkryciu swojego przejściowego - jak miała nadzieję - kalectwa. "Patrzyła" w miejsce, gdzie wedle jej oceny powinna być jego twarz. Jej zamiarem było spojrzenie mu w oczy. Niestety nie była w stanie określić na ile jej się to udało...
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Pon 22:27, 06 Lis 2006     Temat postu:


Książę wpierw chciał sprawdzić resztę ciała WinterWolf, ale jej system obrony zareagował szybko. Zeth cofnął dłoń. -Oby tymczasowe....- kiwnął głową. -Czy myłem psa?- zapytał rozbawiony. -Nie zdarzyło mi się...- powiedział, uśmiechając się szeroko. -Balię wody mogę jednak skądś załatwić. Myć psa też mogę się nauczyć...- wzruszył ramionami i się zaśmiał. Nagle jednak spoważniał. -Mówiłaś "Nie wiedziałam, ze jesteś w stanie stworzyć coś takiego...” co miałaś na myśli?- zapytał i spojrzał na WW. Przez jego umysł przeszła zimna myśl, która zakłuła go... niczym głośny zgrzyt w martwej ciszy.
Zobacz profil autora
WinterWolf




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:40, 07 Lis 2006     Temat postu:


Dziewczyna wyczuła gwałtowna zmianę jego nastroju. Była w większej jednak części zwierzęciem niż człowiekiem więc nie sprawiało jej to trudności. Nie musiała widzieć, by zauważać takie rzeczy. Westchnęła zastanawiając się nad odpowiedzią. - Wyczuwam nici łączące ludzi i inne istoty żywe z przedmiotami. Mogę wyczuć, że trzymałeś jakiś przedmiot jeszcze przez kilka dni po tym wydarzeniu choć wymaga to bardzo dużej koncentracji. Chociaż ty jestes złym przykładem, gdyż dysponuję twym wzorcem... Pewne związki są jednak wyczuwane przeze mnie odruchowo. Na przykład te między twórcą i przedmiotem, który wyszedł spod jego rąk. Tak było właśnie w przypadku twojej księgi... Jesteś odpowiedzialny za jej powstanie. Hmm... Bardzo ciekawy to przedmiot, nie powiem. Z przyjemnością zbadam ją głębiej kiedyś, jeśli nie będzie ci to przeszkadzać... - Wilczyca stęknęła przekręcając się na brzuch. Najwyraźniej przez cały czas jak mówiła zbierała siły na ten ruch. - Mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzać jeśli przybiorę nieco wygodniejszą dla mnie formę? W ludzkiej postaci odzyskuję siły bardzo wolno... - mówiąc to zaczęła ostrożnie przechodzić przemianę. Gdy już mniej więcej przypominała wilka powoli uniosła się na łapach. Przemiana zaszła już szybciej. Wilczyca miała nastroszoną, matową sierść świadczącą o nienajlepszym samopoczuciu. Zwlekła się z łóżka wykorzystując chwilę zamyślenia Księcia, powoli i ostrożnie stawiając łapy tym bardziej, że nie widziała jeszcze niczego. Gdy pazury zastukały o podłogę uniosła łeb. Matowo białe źrenice oczu pozostały nieczułe na światło. Z gardła zwierzęcia dobiegło zduszone westchnięcie, po czym Wilczyca opadła na podłogę tam gdzie stała. Od razu po przemianie czuła się dużo lepiej, choć była nadal bardzo słaba, ale przynajmniej teraz wiedziała, że może już przejść tych kilka kroków. Nie chciała bardziej nadwątlać swych sił więc została na miejscu przy łóżku. Opuściła powieki mając nadzieję, że Zeth nie zauważył niczego szczególnego w jej oczach. Nie wiedziała, że informacja o problemie ze wzrokiem do Księcia jak najbardziej już dotarła. Jej system obronny działał teraz nieco poza jej wolą chroniąc przed wszystkim i wszystkimi bez jej kontroli. "Ponawiam prośbę o balię z wodą. To, że jestem wilkiem nie znaczy, że lubię śmierdzieć niczym tygodniowa padlina..." wysłała mężczyźnie mentalny przekaz. Po tych słowach pozwoliła sobie na wyłączenie części swojej świadomości zapadając w lekką drzemkę po odruchowym wsunięciu się nieco pod łóżko...
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26, 27, 28  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach