Wysłany: Pon 15:20, 30 Paź 2006
Temat postu:
Dziewczyna była zła jak nigdy w życiu. Gdy wszelkie oznaki obecności tego osobnika w Ogrodach zniknęły dziewczyna jeszcze raz przeanalizowała wzorzec. Ta dziwna istota była w stanie wyczuwać jej obecność... Na dodatek miała czelność mówić jej czego nie wie, w co tylko wierzy...
"Wiem tyle ile potrzebuję, a nie wierze w nic poza sobą, poza swoją własna siłą" z jej gardła dobiegł iście wilczy warkot co było dziwne zważywszy na fakt, że była teraz w ludzkiej postaci. Musiała być na prawdę wściekła. Wilczyca wypowiedziała skomplikowane zaklęcie. Po całych Ogrodach, a później również po innych okolicach zamku rozeszła się dziwna mgła rozpływając się prawie natychmiast. Pozostawiła po sobie nieuchwytną dla nikogo prócz WW ciągle zmieniajacą się aurę, która miała za zadanie ukrywać jej obecność. Ciągłe zmiany w strukturze zaklęcia, które zachodziły całkowicie losowo uniemożliwiały ewentualnemu przeciwnikowi namierzenia nici czaru. Następnie Wilczyca wydobyła księgę, która teraz zdawała się dymić i płonąć od wewnątrz i wyrysowała na okładce skomplikowany wzór własną krwią z rozciętego przed chwilą palca. Gdy wzór wtopił sie w strukturę oprawy, WinterWolf schowała ksiegę. Skupiła się na zmianach w swoim wnętrzu. Bestia, którą przecież faktycznie była dziewczyna domagała się uwolnienia.
Jeszcze nie teraz uspokoiła JĄ. Użyła kilku znaków runicznych umieszczając je wewnątrz swej świadomości tak jak malarz tworzy na płótnie swój obraz. Miały one zwiększyć możliwości TEGO gdyby zaszła konieczność uwolnienia GO w starciu z dziwnym przybyszem. Dziewczyna nie wiedziała jeszcze bowiem na co dokładnie stać 'stwora'. Wiedziała za to, że jej system obronny rozerwałby go na kawałki nie zostawiając po rozróbie nic... Wiedziała, że wypuszczona bestia nie spoczęłaby w spokoju póki nie uzyskałaby absolutnej pewności, ze przeciwnik został uśmiercony na zawsze... W ten jeden dziwny i chory sposób była nieśmiertelna... Nie mogła umrzeć nie pozbawiwszy życia swojego wroga... A jeżeli ten był nieśmiertelny to tym lepiej dla niej... Zawsze mogła znaleźć sposób na znieszczenie go inaczej... Była idealną bronią, perfekcyjną zabójczynią... Z jedną tylko skazą - nie chciała nikogo słuchać... Robiła tylko to co chciała, co nie zmieniało faktu, że jako istota obdarzona uczuciami potrafiła okazać dobroć. Ale nie tym razem! Opuściła wygodne stanowisko na ławce po to by zmienić się w smugę ciemności i pognać na poszukiwanie istoty, która tak ja zdenerwowała. W razie czego była gotowa stawić jej czoła. Na razie chciała obserwować...
[---]
Dziewczyna wprost z karczmy pojawiła się w Ogrodach. Zmaterializowała się koło fontanny po to, by od razu wsadzić do niej całą głowę i zacząć pić. Zaklęcie wiążące stwora z jej świadomością choć odniosło porządany skutek było bardzo wyczerpujące. Kiedy w końcu wyjęła głowę z wody nadal nie czuła się najlepiej. Jej cześcią stała się istota nienawidząca jej całym swym jestestwem, a to nie było zbyt przyjemne... Tak jak jej ciało i umysł były nierozerwalnie ze sobą połączone, tak teraz i potwór z księgi stał się jej integralną częścią. Jedynymi profitami jakie miała z tej całej farsy był fakt, że znacznie zwiększyła się jej własna moc i miała teraz kompletne dane na temat Skryberianina. Była w razie czego w stanie użyć przeciw niemu jego własnej mocy... Poza tym nie mógł już bezkarnie wtagnąć do jej umysłu. Tym razem zakończyłoby się to jego śmiercią. Jedną z wielu zapewne, które w swym życiu już poniósł, ale za to chyba najmniej przyjemną. Warknęła do siebie coś nieprzychylnego na temat złego samopoczucia, do którego chyba bedzie się musiała przyzwyczaić. Bycie jedną nierozerwalną całością ma swoje niewątpliwe zalety, ale są też i wady, które choć są niewielkie to upierdliwe... Zmieniła postać na wilczą chcąc przeczekać najgorszy nastrój i teleportowała się do lasu, w którym wraz z Zethem znaleźli w grocie stworka. Tam udała się bezpośrednio do jaskini. W pełni już pojmowała dlaczego tak bardzo wtedy przypadła ona do gustu bestii. Było to cicho i ciepło... Znalazła sobie jakieś małe, wąskie przejście, którym dotarła do miejsca idealnie nadającego się na leże. Zwinęła się w kłębek i walcząc z mdłościami położyła spać. Na straży pozostał tylko zawsze czujny jej wewnętrzny system obronny, który teraz ucząc się kontrolowania nowych możliwości uzyskanych dzięki potworowi z księgi, był jeszcze bardziej niebezpieczny niż zwykle... Na chwilę wybudził ją przekaz nadany po zniknięciu samoświadomej iluzji. Uśmiechnęła się drwiaco pod nosem -
Ignorant... - mruknęła po czym zasnęła na dobre...
[---]
Wypoczęta po wielogodzinnym śnie i najedzona niedawno schwytanym królikiem WW przechadzała się po lesie. W pewnej chwili wpadła na pewien pomysł. Zawsze intrygowała ją księga, którą czytał Zeth. Tak bardzo ją ciekawiła, że nie zdziwiła się, że ksiega, którą zmaterializowała, by uwięzić bestię z jaskini była podobna do niej pod wieloma względami. Wilczyca wspięła się na drzewo i usiadła na grubej gałęzi. Skupiła się na obrazie księgi Zetha. Na jej ustach zaigrał radosny uśmiech, gdy poczuła w dłoniach niewielki ciężar. Błogosławiła teraz fakt, iż żadna iluzja nie mogła być dla niej niematerialna, oto bowiem trzymała w dłoniach iluzoryczną wersję księgi. Była pod wszelkimi względami identyczna... Tylko, że dla innych pozostawała tylko nic nie znaczącą iluzją, a dla niej była pełnowartościową księgą z tekstem, treścią i magią. Otworzyła ją ostożnie z zamiarem przejrzenia jej... Robiąc to otoczyła się polem siłowym, które było nieprzenikalne dla niczego z wewnątrz. W przeciwieństwie do Zetha ona nie chciała wpływać w żaden sposób na otaczający ją świat. Najlepszy był taki jak w dniu powstania...
[---]
W miarę czytania księgi dziewczyna czuła coś dziwnego. Początkowo zignorowała to uczucie zwalając winę na podniecenie wynikające z niepohamowanej ciekawości i chęci poznania. Później jednak nie mogła juz tego zignorować. Nie wtedy, gdy poczuła się tak jakby ktoś chciał ją wywrócić na drugą stronę. Wilczyca zwinęła się z bólu. Atak wymierzono na jej jaźń i ciało jednocześnie. Była to próba zamienienia ich miejscami... W takich chwilach dziewczyna przeklinała fakt, że jest to niemożliwe. Tych kilka ułamków sekund było dla niej niewypowiedzianą torturą... Po chwili poczuła, że świat umyka jej spod nóg, że w ogóle znika sprzed jej świadomości. Zmaterializowała się dopiero w ciemnej pustej przestrzeni. Księgi nigdzie nie było, a dziewczyna nie była w stanie jej odtworzyć. Nie miała żadnego aktywnego łącza ze światem, z którego ją wywaliło.
Super... Nie ma to jak miły poranek... Wilczyca była naburmuszona. Nagle ciemność zniknęła ustępując miejsca bardzo dziwnemu widoczkowi. Bardzo niepokojacemu widoczkowi... Oto bowiem dziewczyna znalazła się w świecie, gdzie w korytach rzek płynęła wrząca lawa, skały pękały pod najlżejszym naciskiem, a niebo skryte było za purpurowoszarymi kłębami gęstych chmur. Na horyzoncie co chwilę pokazywały się gwałtowne wyładowania elektryczne. Wilczyca skuliła się w sobie na ten widok. Z jej gardła wydobyło się zduszone skamlenie... Dopiero po chwili miejsce instynktu zajął rozum.
Masz ciało coś chciało pomyślała WW ściągając kurtkę i zawiązując ją sobie w talii. Tu było zdecydowanie za gorąco na paradowanie w grubej skórze... Rozejrzała się za jakąś ewentualn drogą ucieczki. Stała na w miarę pewnym gruncie. Jeśli uda jej się znaleźć jakiś portal albo łącze z dowolnym innym światem będzie uratowana... Jeśli nie to upiecze się tu żywcem...
Pieczone wilki na patyku, sprzedaję zakpiła mobilizując się do dalszych poszukiwań. Niechętnie opuściła bezpieczną przystań. Szła po szarobrunatnej skale trafnie rozumując, że ta odporna jest na działanie ognia. Poszukiwała jakiegoś punktu zaczepienia dla własnej magii. Po wielu godzinach poszukiwań, gdy zirytowana gorącem, umorusana sadzą i zła z powodu oparzeń znalazła w miarę solidną i całkiem chłodną jak na panujące tu warunki jaskinię uważała to za szczyt osiągnięć i coś powyżej szczytu radości... Tam miała troche czasu na opracowanie na spokojnie jakiegoś planu zanim ten cały porąbany świat się rozpadnie... Tak... Rozpadnie, bo świat, w którym się znalazła umierał gwałtowną śmiercią...
[---]
WinterWolf inkantowała w pośpiechu skomplikowane zaklęcie. Miała coraz mniej czasu. Gdy odpoczywała świat ulegał kolejnym zniszczeniom i był bliski rozpadnięciu się na proch wraz z nią. Gdy inkantacja wreszcie się zakończyła dziewczyna z ulgą przywitała efekt zaklęcia. Fala uderzeniowa eksplodującej planety wrzuciła ją w portal, który rozwarł się gwałtownie niczym następujące po sobie chaotyczne zmiany na Limbo. Wcześniej wolała nie uciekać się do tego sposobu. Tym bardziej, że w tym świecie magia była znacznie osłabiona. Nie miała jednak wielkiego wyboru. Wyrzuciło ją w najeżonej ostrymi skałami z obsydianu i absolutnie pozbawionej światła sferze bedącej częścią Otchłani.
Wesoło pomyślała dziewczyna i wykaszlała z płuc resztki popiołu. Każdy oddech był bolesny. Jedyną zaletą tego miejsca był fakt, że nic jej tu nie groziło póki mieszkańcy nie odkryją jej obecności. Nie zmieniało to jednak faktu, że nadal nie wiedziała jak się stąd wydostać. Mogła tylko liczyć na farta, gdy będzie się przenosić tą metodą po raz kolejny... Na farta, że trafi na właściwą sferę... Teraz położyła się między skałami zwijając w wilczej postaci w kłębek i regenerując nawątlone siły. Dokuczał jej brak wody pitnej. Długo tak nie pociągnie...
[---]
Kolejny taki portal była chyba najbardziej niefortunną rzeczą jaka jej się trafiła w życiu. Wylądowała bowiem w samym środku oceanu. Była całkowicie zanurzona w wodzie... Musiała natychmiast inkantować nowe zaklęcie bez odpoczynku i pomagania sobie gestami oraz głosem. Po takim wysiłku w następnym świecie nie była się w stanie ruszyć. Padła wyczerpana na ziemię i spała wiele godzin. Gdy się ocknęła okazało się, że świat bardzo przypomina jej własny... Bardzo, ale nie był identyczny. Zdominowały go gadopodobne istoty, z którymi Wilczyca nie chciała mieć do czynienia. Przeniosła się do następnego świata... Była wyczerpana, spragniona i głodna... Może tu znajdzie coś czym zaspokoi swoje potrzeby...