Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani Płeć:
Wysłany: Wto 9:19, 24 Paź 2006
Temat postu:
- Jutro - warknęła dziewczyna krzyżując ręce na piersi i układając się wygodniej. - W przeciwieństwie do ciebie ja jestem zmęczona - dodała sennym głosem. - Jeśli masz zamiar tu siedzieć to mnie obudź okoła południa, proszę - dodała po czym zapadła stopniowo w sen. WinterWolf spała kamiennym snem. Nic jej się nie śniło. Wzbroniła obrazom wstępu do swego umysłu chcąc wypocząć.
Zeth wzruszył ramionami i usiadł po przeciwnej stronie fontanny, po czym zagłębił się w lekturze. Zwierzęta znów przyszły zwabione aurą powstałą w wyniku połączenia mocy Księcia i Księgi. Gdy nadeszło południe Zeth wstał powoli, zamykając książkę. Podszedł do śpiącej dziewczyny i uśmiechnął się. Spanie w pełnym rynsztunku jakoś jej nie przeszkadzało. Książę uniósł brew i westchnął, po czym podszedł do śpiącej i położył jej rękę na ramieniu. -Południe, śpiąca wilczyco!- zachichotał.
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani Płeć:
Wysłany: Wto 9:38, 24 Paź 2006
Temat postu:
- Mhm - odpowiedzialo mu stłumione westchnięcie, które zapewne miało być ziewnięciem, ale w końcu nim nie było. Dziewczyna budziła się powoli. Gdy w końcu otworzyła oczy widać było, że chyba jej wiruje w głowie. Gdy troche zwalczyła senność wszelkie sygnały o tym, że się źle czuje zniknęły... Co nie znczyło wcale, że dziewczyna się czuła lepiej. - Dziękuję - przetarła oczy podnosząc się z ławki jednym gwałtownym ruchem. Nawet jeśli skończyło się to jeszcze większymi zawrotami głowy Książę nie mógł tego stwierdzić patrząc jedynie na nią. - Macie tu jakies rozrywki? Znaczy... pomijam gry karciane, o których nie mam bladego pojęcia... - spytała rozglądając się po okolicy. Jej uwagę zwracał las za Ogrodem. Siłą woli odwróciła od niego wzrok patrząc na Zetha.
-Hmm... zależy, co masz na myśli mówiąc "rozrywka".- zaśmiał się, orientując, ze jego słowa zabrzmiały dwuznacznie. -Mamy Sale pojedynków, Galerię, Ogrody, karczmę i Kryształowa grotę.- wyjaśnił. -Ponadto zamek otacza bardzo rozległy las, który miałem już przyjemność poznać. Dalej jest śnieżne pustkowie i pustynia. Obie te lokacje sa martwe. Jeśli interesują Cię ruiny to leć na pustynię. Na Śnieżnym pustkowiu z kolei stoi stary pałac, który też jest dość imponujący.- nastąpiła krótka przerwa.
-Ponadto jak kogoś znajdziesz, to możesz się z nim porzucać śnieżkami...- zachichotał Książę, wyobrażając sobie walkę WW z... -Nieważne.. coś stąd Ci pasuje?- zapytał, przerywając tok swych myśli.
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani Płeć:
Wysłany: Wto 10:26, 24 Paź 2006
Temat postu:
- Co nieważne? - spytała dziewczyna podejrzliwie mrużąc oczy. Nie podobała jej sie ta przerwa w wypowiedzi Zetha. Spoglądała kątem oka tęsknie na las, ale postanowiła przycisnąć Księcia. Potem zwiedzi las... Chwila zastanowienia i... Już pchała Zetha przed sobą idąc w stronę lasu. - No to przewodnika już mam - mruknęła pod nosem. - A teraz mów co cię tak rozbawiło. I nie broń się, że nic bo to widać... Ze mnie sie śmiejesz? - spytała z lekkim pomrukiem. Zeth nie widział jej wyrazu twarzy... Szła pewnie do przodu popychając Księcia przed sobą jedną ręką, drugą zaś grzebiąc w kieszeni i nie patrząc przed siebie zbyt uważnie. Wydobyła z kieszeni coś małego, co cicho brzęczało. Zaklęła i uderzyła tym o coś twardego. Brzęczenie urwało się żałośnie. WinterWolf przyspieszyła nieco kroku.
-Nic, moja wyobraźnia zrobiła mi figla...- odparł wymijająco Książę. –Ta gęstwinka w Ogrodach to nic w porównaniu z lasem wokół zamku. Jeśli chcesz go zwiedzić, to musimy skoczyć do stajni...- powiedział i zdenerwowany naciskiem na plecy zamienił siew obłok dymu, przez który WW przeszła na wylot. Książę zmaterializował się za jej plecami. –A stajnie są w tamtą stronę...- powiedział, wskazując przeciwny kierunek. –Zwiedzaniem którego chcesz się zająć?- zapytał.
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani Płeć:
Wysłany: Wto 10:57, 24 Paź 2006
Temat postu:
Dziewczyna nawet się nie zatoczyła po przejściu przez obłok, w który zmienił się Książę. Stanęł tylko gwałtownie, odwróciła się i zmiażdżyła w dłoni irytujący ją brzęczyk, który najwyraźniej znów się odezwał. To co zostało z przedmiotu rozpłyneło się w powietrzu z cichym jękiem. - Prowadź więc. Interesuje mnie prawdziwy, jak najgłębszy las - skinęła głową zamyślona, marszcząc brwi. Ruszyła powoli przed siebie nadal z tym samym zamyślonym wyrazem na twarzy. Była bardzo głęboko skupiona na czymś odległym. Maleńkie wyładowanie elektryczne, iskra zaledwie przeskoczyła pomiędzy nią, a Zethem w chwili, gdy go mijała. Nawet tego nie zauważyła. Spojrzenie miała nieobecne, ale zaczekała na Księcia po czym ruszyła za nim...
-Dobieraj środek transportu!- zakomenderował Książę. -Chyba, że chcesz być skazana na jazdę ze mną...- zaśmiał się. Pstryknął palcami i przechylił się gwałtownie wstecz, wyciągając rękę w kierunku stajni. Rozległ się warkot i do Zetha podjechał potężny motor. Ksiażę chwycił wyciągniętą ręką kierownicę i robiąc obrót w powietrzu usiadł za kierownicą. -... w co wątpię, bo jak mniemam wolisz bardziej standardowego wierzchowca!- zapytał, po czym maszyna zawarczała po tym jak Książę dodał gazu.
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani Płeć:
Wysłany: Wto 11:43, 24 Paź 2006
Temat postu:
Dziewczyna powróciła do rzeczywistości przyglądając się maszynie Zetha i słuchając jego słów. Uśmiechnęła się ukazując wszystkie zęby. - Mnie wierzchowiec niepotrzebny. Tylko by - "mnie spowolnił - część przekazu nie mogła być już wypowiedziana przez dziewczynę na głos, bo teraz w miejscu, gdzie przed chwilą stała siedziała wielka, czarna wilczyca o bursztynowo-żółtych oczach. "Wierzchowiec nie dotrzymałby kroku twojemu stalowemu potworowi" Książę usłyszał w myślach jej głos. Wilczyca rozprostowała kości wstając. Kłapnęła potężnymi szczękami po czym puściła się biegiem za odjeżdżającym już mężczyzną. Szybko go dogoniła biegnąc teraz tuż obok niego i zahaczając czasem barkiem o jego kolano. Wilczyca biegła równo, dostosowując swoje tempo do prędkości narzuconej przez Zetha. Nagle wyrwała się do przodu pozwalając sobie na chwilę szaleństwa. Stęskniła się za tym uczuciem. Dawno nie przyjmowała tej postaci... Gdy Zeth do niej dotarł leżała ziając pod krzewem, przy drodze. Zerwała się natychmiast do dalszego biegu wywieszając jęzor z wielkiej paszczy.
Zeth zatrzymywał się w kilku miejscach. Wskazywał wilczycy różne lokacje. Wielki klif pośrodku lasu, rozpadlinę ze zruinowaną światynią na dnie, potok, przecinajacy las na pół i kilka innych punktów orientacyjnych, jak to nazwał. Nie jeździł za szybko, by zwierzę mogło go dogonić. -Jedyną wadą lasu jest zamieszkanie. Mój motor nie warczy podczas jazdy w tym trybie i nie emituje spalin, więc raczej niczego by nie przepłoszył... Nigdy nie widziałem tu nawet jednego zwierzęcia... nie w tej części lasu. Mam pewną tezę co do tego, chcesz, żbym Ci pokazał?- zapytał.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach