Spojrzała się na niego zmartwiona.
- Bredzisz, Lordzie. Za dużo trunku, czy słońce przygrzało? I nie martw się, z chęcią posłucham mądrych wywodów dwóch wspaniałych wojowników! i żaby... A cóż takiego dobrego pijecie? Z chęcią i do tego się dołączę...
Stwierdziła przestepując z nogi na nogę, kilka razy zerknęła na Drow'a. Minę miał nieciekawą.
Przecierajac oczy wszedł do komnaty. Ziewnął szybko zakrywajac usta nadgarstkiem.
- Ech...Nie ma to jak drzemka przy akompaniamencie driad i nimf. Pięknie wam to wszystko wyszło! - spojrzał trzeźwo na zebranych. Zatrzymał swój wzrok na Ouzaru. Uśmiechnał sie i podszedł do niej.
- Pani Ouzaru, mam pytanie...Gdzie jest biblioteka? Chciałbym przestudiowac kilka róznych rzeczy.
Przebrał sie w Ogrodach. Teraz miał na sobie tą bordowo-czarna togę z metalowymi wstawkami mającymi chyba chronić przed uderzeniemi mieczy. Nie wygladały jednak zbyt poważnie. Szerokie rękawy, tego samego koloru.
Nagłe pojawienie się Bel'a zakłóciło tok rozmowy. Wtrącił się niemal w pół słowa, jednak ona nawet nie zwróciła mu uwagi. Wskazała dłonią kierunek i odpowiedziała:
- W Grocie na wschodniej ścianie są drzwi okute metalem. Za nimi są schody prowadzące do wieży, a w niej znajduje się biblioteka. Powodzenia.
Chciał już powiedzieć, że w Grocie nie widział żadnych drzwi na wshodniej ścianie, ale... zawsze mógł najpierw srawdzić.
erbello Okrutny Hawajczyk
Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 339 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LO Sienkiewicz, Szydłowiec
Wysłany: Pon 18:59, 17 Kwi 2006
Temat postu:
*Belath* - pomyślał - *Jestem mu winny kufel*. Niewyraźnym, powolnym przejechaniem językiem po wardze i wąchaniem kwiatu trzymanym w ręce starał się dać mu do zrozumienia, aby tą sytuację wydłużył dostatecznie, aby Pani zapomniała o dotychczasowej rozmowie.
Kai widząc zbliżającą się władczynię lekko stężał, lecz niemal natychmiast się opanował. W jego umyśle obrazu myśl zbrodnicza a poczęła kiełkować, lecz nim zdoła usta otworzyć Lord Erblyn do ubiegł swym kazaniem. Ów mowa lekko zaskoczyła drowa, lecz ten nie dał po sobie czegoś poznać nie mniej gdy Ouzaru mu się przyglądał swymi pięknymi oczyma, których barwy teraz określić nie był w stanie, miękł jakoś dziwnie od środka.
Opanował się jednak w chwile po słowach niejakiego Belatha i rozpoczął swą mowę.
- A jednak to prawda o Pani, żaba naszym, mym towarzyszem. Dobrze wiesz, iż jeśli mężczyźnie towarzystwa dam nie mogą zażyć, boście są ostatnio Ty i Zirael strasznie zajętymi. To mężowie sięgają do wojenki lub szklanicy. A ze wojen nie chcemy tu rozpętywać to to drugie wybraliśmy, samemu ponad to pić nie wypada tośm żabę znaleźli, o dziwo wspaniały kompan do pucharu. Szczerą prawdę mówię, wszak okłamywać, by mi się ni śniło nawet we śnie najgłębszym Cię o Pani.-
- Widzę, że i Tobie już trunek do głowy uderzył - tak skwitowała słowa Drow'a. - Skoro tak Wam brakuje towarzystwa kobiet, zapraszam do mej komnaty na posiłek. Możemy porozmawiać o tym, co Was interesuje, mam bardzo szerokie zainteresowania. Jutro się będę pojedynkować z Księciem Ciemności. Ponoć ma w zapasie niejedną sztuczkę... Może coś mi doradzicie, Panowie?
To mówiąc stanęła między nimi, wzięła jednego i drugiego pod rękę i zrobiła nieśmiały krok do przodu, w stronę Groty.
- Dziękuje Pani Ouzaru. - powiedział uśmiechajac się. Szlachcic minał Ouzaru i poszedł w stronę domniemanych drzwi. Rzucił jeszcze okiem na zdobienia na suficie i otworzył z cichym skrzypnięciem drzwi. Zaciągnął sie miłym zapachem ksiąg. Uwielbiam księgi i magię. Podszedł szbkim krokiem do jednej ze scian, z książkami i wybrał sobie trzy książki: Magia ognia, Almanach i Historię Imperium. Zaniósł je na podstawkę i zaczął czytać. Pogrążył się w historiach opowiadajacych o zamierzchłych czasach. Potem zabrał sie za Magie Ognia...Szło mu to dość sprawnie. Miał też wyjatkowy dar zapamietywania tego co z uwagą przeczytał. Po kilku chwilach był juz tak pogrążony w lekturze, że nie słyszał co sie wkoło dzieje.
Z uśmiechem popatrzył na motyla . Delikatnie ułożył go na ramieniu i wolno , bardzo wolno udał się w kierunku stołów . Podziwiał po drodze szlachetne kwiaty , na których perliły się krople rosy , słyszał szum wody w sadzawce , gdzieś mignęła na chwilę nimfa . Wolniutko podszedł do stołu i ujął puchar wina . Spod stołu dobiegł go jakiś odgłos . Pochylił się i wyciągnał chochlika . Trzymając go pewnie za kark obejrzał go dokładnie . Westchnął , to nie ten i z żalem wypuścił . Poszukał wzrokiem żaby lub Lorda .
Nie mogąc nic poradzić wszak tylko gościem w tej krainie był ciągle, ustąpił naporowi jej argumentów. Po chwili kroczyli obaj z władczynią a drow z Lordem wymienili tylko znaczące spojrzenie poza uwagą Ouzaru. Całą ta sytuacje Kairon skomentował słowyma, które miały w sobie nutkę żałości.
- Trudno żaba poczeka i kielich również, brak nam kobiecego towarzystwa było tośmy je właśnie otrzymali, w darze.-
Zeth wszedł do sali dystyngowanym krokiem i ukłonił się lekko wszystkim zgromadzonym, a głębiej przed adminką. Podał jej sporych rozmiarów pakunek. -Chciałem Cię zaprosić... na spacer przez Ogrody, bo jak dobrze wiesz zbliza się wieczór, a niebo bedzie bezchmurne... księżyc doskonale oświetla nocny świat. Nadaje naturze aury tajemniczości.- pocylił lekko głowę i czekał odpowiedzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach