- Gracie Panowie w niebezpieczną grę , lecz cóż to za życie bez ryzka ?- zapytał retorycznie .
- Z chęcią przyłączę się do spisku przeciwko naszym uroczym Gospodyniom , bo cel wydaje się szlachetny . Musicie jednak mnie wprowadzić w sytuację , bo jestem nieco z poza układów , które tu obowiązują . Ma to też swoje dobre strony na gościa , przybyłego z daleka nikt nie zwraca uwagi . Zatem jeśli Panom odpowiada ma osoba chętnie przyłączę się , by nasz hmm... towarzysz odzyskał swą właściwą postać .
Ciekawe co będzie jeśli po pocałunku żaba przemieni sie na przykład w ważkę . Widział już i takie kilkustopniowe klątwy i bardzo był ciekaw jak to wszystko się skończy . Bo jak pocałować ważkę ? O nie daruje sobie jeśli opuści tą zabawę .
- O kolejny w tę sprawę chce wkroczyć niedługo nasza mała prywatna sprawa zamieni się w ogólny plan, w którym udziału nie będą brać bezpośrednio tylko zainteresowane Panie. - Tu uśmiechnął się lekko na myśl takiego obrotu sprawy i dodał po chwili.
- Ja rozumiem sprawę doskonale, więc na moja poufność liczyć możesz Mości Panie. - Rzekł głosem spokojnym aczkolwiek dla pewności lekko przyciszonym
erbello Okrutny Hawajczyk
Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 339 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LO Sienkiewicz, Szydłowiec
Wysłany: Pon 13:33, 17 Kwi 2006
Temat postu:
- Rozejdźmy się, nasza konwersacja trwa już podejrzanie długo... zalecam do tematu powrócić za kilka dni... Bywajcie, Panowie, udaję się w portal prowadzący do Tibijskich ziem, rozładuję tam nerwy, myślę, że na wieczór będę...
Lord Erblyn oddał naczynie towarzyszowi, niesłyszalnym krokiem oddalił się w kierunku drzwi, w progu rozejrzał się po korytarzu zastanawiając się która droga prowadziła na poddasze wieży teleportacyjnej...
CoB Panna Migotka
Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Żabi CoB kontenplacyjnie pociągnął zdrowego łyka winiacza, po czym głośno beknął. Poczuł, że się rumieni, ponieważ tutaj zawiązywało się spiski, a on nie dość, że nie brał udziału w rozmowie, to na dodatek pił jak świnia, a nie jak żaba. Jednakże spiski to była jego specjalność w poprzednim wcieleniu. W jego głowie świtał już plan... Ale Lord odszedł! Przecież musi dowiedzieć się jeszcze kilku rzeczy?! Skąd ma wiedzieć, która z kobiet ma być lubą Lorda... Chyba nie wiesniaczka? A może jednak? Spojrzał na dwóch towarzyszy rozmowy i rzekł głębokim basem, poprzedzając wypowiedź beknięciem:
- Mości Panowie to będzie efekt axe. Ale najpierw proponuję wychylić za wasze zdrowie! Żabie ciało pozwala mi pić na umór i nie czuć efektów kaca!
Potem zawoałał za Lordem Erbello: - Jak wrócisz to daj znać podwójnym kumknięciem!
-Tak to będzie rozsądnym ruchem, do następnego razu Lordzie Erblynie niech los sprzyja naszej sprawie. - Kairon ostatnie słowa wyrzekł akurat, gdy Pan Ciemności znikał za jednym z klombów róży francuskiej.
- To jak Panowie co teraz pijemy dalej czy rozmawiamy o kobietach, wojnach i innych przyziemnych rzeczach - Drow powiedział te słowa z dziwną obojętnością. Słysząc jednak słowa ropucha dobrze wiedział co będą teraz robić tak więc sięgnął do swego tobołka i wyjął stamtąd niewielka flaszkę z niebieskawego nie przeźroczystego kryształu, po czym powiedział do zebranych.
- A to mości Panowie Naziemni to trunek z mych rodzinnych stron, zapewniam, iż smak ma równie wyborny co i moc w nim drzemiącą. - Tu spojrzał wymownym wzrokiem na ropucha.
CoB Panna Migotka
Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ropuch tylko się uśmiechnął od ucha do ucha iście żabim uśmiechem - jako że nie był ropuchem, lecz żabą, czego niektóre oczy już nie dostrzegały, ku jego wielkiemu gniewowi. Odpowiedział mrocznemu elfowi: -A cóż jedno przeszkadza drugiemu? Dlaczegóż to nie możemy delektować naszych podniebień boskim trunkiem i rozmawiać o boskich istotach - kobietach? Panowie pijemy za zdrowie dla pań! Żaba otworzyłą szeroko usta licząc na to, że ktoś wleje jej tam drinka, bo sama nie umiała otworzyc butelki, a jedną właśnie opróżniła. Piła iście po królewsku możnaby rzec.
- Kobiety i wojna to mój Panie ten sam temat . I tu i tu wszelkie podstępy są dozwolone i gra nie posiada reguł . Są tylko zwycięzcy i przegrani , nikt nie chce zawierać pokoju . Mówmy więc , ale pozostańmy rozsądni i dajmy ponieśc się zbytniemu zapałowi . Choć rozumiem iż naszemu małemu towarzyszowi temat Pań jest w tej chwili najbliższy .
Rozlał jeszcze odrobinę wina i sączył swój kubek z lekkim uśmiechem .
CoB Panna Migotka
Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
- Można to oczywiście wszystko tak ująć, jednakże nie zrozumcie mnie źle, ale ja wolę poczekać z amorami. Niezbyt dobrze czuję się na takim grzaskim terenie - wręcz boję się. Czym jako żaba mogę zwrócić uwagę pań? Przecież nie przyniosę im w podarku pięknej i tłustej muchy! Uważam, że panie póki co zostawmy ich losowi i porozmawiajmy lepiej o... właściwie nie wiem o czym? Znaliście może takiego Wiedźmina - Geralta? Wiecie, że jam przeżył z nim walkę, kiedy to nienawistna wiedźma opowiedziała mu o tym, żem ja jest demon w żabiej skórze? Któżby mógł uwierzyć w takie brednie? Ale wiedźmin łasy na złoto zaraz jął mnie ścigać po stawie, na szczęście nie opracował tajemnej techniki odkopywania z mułu i tym sposobem schroniłem się przed jego diabelnym ostrzem... Podkopując się w muł i przechodząc do kraju żółtych i skośnookich żab, walczących z papierowymi smokami i terakotowymi wojownikami... Dziw nad dziwy... A panowie, co przeżyli jeśli można zapytać? - Żaba powiedziała wiele, naprawdę wiele i musiała porządnie zamoczyć gardło ;]
Wróciwszy, zadowolony ze swego dzieła, opadł na jeden z foteli i odetchnął. -Czeka mnie pojedynek z Adminką...- zasmiał się. Poczuł ukłucie i zerwał sie z krzesła jak oparzony. Dojrzał spory gwóźdź i kartkę "jestem zła". -Chyba będę musiał pogadać z Ouzaru. Możliwe, że sama rozmowa nie wystarczy...- westchnął i usunął gwóźdź, po czym znów runął na fotel.
-Nadzieja w tym, ze podczas pojedynku ze mną trochę się odegra i juz nie będzie taka zła- podrapał się po potylicy i umilkł.
Chodziła po zamku nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Jej długa, brudna od piachu szata szeleściła przy każdym kroku. Ouzaru pogrążona w rozmyślaniach błyskawicznie przemierzała korytarze, zaglądając to tu, to tam i kontrolując sytuacje. Jeszcze miała tyle do zrobienia, tyle do zmienienia... Problem Sal Pojedynków cały czas pulsował w jej umyśle, chciała wszystkich zadowolić i jednocześnie nie narobić bałaganu swej Pani. Westchnęła.
Nim się spostrzegła, dotarła do ogrodu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach