Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Kryształowa Grota

Czy Komnata powinna w ogóle istnieć?

Tak, to dobry pomysł.
90%  90%  [ 18 ]
Nie wiem, nie mam zdania.
0%  0%  [ 0 ]
Nie, a po co to komu? Kolejny śmieć Adminki... -_-'
0%  0%  [ 0 ]
Eee... a co to w ogóle jest? Acha... tu jest napisane... Chwila...
10%  10%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 20
WinterWolf




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:52, 21 Paź 2009     Temat postu:


W głównym wejściu do Groty coś się poruszyło. Echo niosło daleko odgłosy węszenia. Na kamieniach stukały długie pazury. Potem było ciche pacnięcie i odgłos skrobania. Później złowieszcze mamrotanie... Ponownie rozległo się węszenie i stukanie pazurów. W końcu oczom zebranych ukazała się Wilczyca.
*Czego? Wilka nie widzieli?* burknęła zaspana.
Otrzepała się z kurzu wzniecając cuchnący stęchlizną i mokrą psią sierścią obłok.
*Jest tu coś do żarcia? Spałam dość długo. Głodna jestem* warknęła szczerząc długie kły.
*A wy jeszcze hałasujecie jak stado rozwydrzonych szczeniąt* dodała na koniec sadzając zadek na posadzce. Zagadka tajemniczego skrobania, które słyszeli z oddali właśnie się rozwiązała. Wilczyca uniosła tylną łapę i zaczęła się czochrać za uchem przepędzając gdzie pieprz rośnie stado pcheł.
Zobacz profil autora
Zaknafein
Elf zamkowy



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Free City Vratislavia

PostWysłany: Śro 23:57, 21 Paź 2009     Temat postu:


Gdy nagle ze ściany wyleciał człowiek, Minstrel był niemal pewny kim on jest, a gdy przedstawił się, z radością objął go w serdecznym uścisku. Uścisku tak serdecznym, że szczęknęły głownie broni u ich pasów.
- Witaj, Tajemniczy! Tęskniłem za Tobą jak dziewięć piekieł, jak mógłbym zapomnieć!? Jego twarz zdobił szczery i szeroki uśmiech, a siły wracały do niego w tempie Wilczycy goniącej swą zdobycz.
Wilczycy, której węszenia i wycia nasłuchiwał każdej samotnej nocy w Pałacu.
Tej samej Wilczycy, która, jak gdyby nigdy nic, pojawiła się w Grocie.
W oczach Zaka pojawiły się łzy szczęścia.
Elf klęknął i przytulił Wilczycę, nie zważając na pchły.
Nie miały znaczenia.
Nic nie miało.
Nadszedł czas powrotu mieszkańców Pałacu, a z każdą chwilą można było wyczuć, jak w jego mury powraca życie. Nawet chochliki zaczęły wyłazić ze swoich kryjówek by czynić rozmaite psoty.
- Witaj Wilczyco! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Cię widzę! Natychmiast zorganizuję Ci coś do jedzenia.
Zak, gdy tylko otrząsnął się z ogromnego wzruszenia, które ogarnęło go na widok znajomych twarzy, przywołał do nich wielki, obficie zastawiony, dębowy stół o okrągłym blacie, na którym nie zabrakło specjałów dla żadnego z potencjalnych biesiadników. Zaraz za nim do Komnaty wleciały wygodne, obite ciemnoczerwoną skórą fotele.
Woń kadzideł została wyparta przez przeplatające się zapachy przeróżnych dań, deserów i napojów, a iluzja pod kryształowym sklepieniem przybrała jaśniejsze barwy, wciąż wirując jak szalona.
Zdawała się oddawać nastrój Minstrela.
- Proszę, siadajcie i częstujcie się! Czujcie się jak domownicy, którymi niezaprzeczalnie jesteście.
Po czym usiadł w jednym z foteli, wciąż uśmiechając się szeroko.
Do jego duszy wracał spokój.
Zobacz profil autora
Majeństwo




Dołączył: 21 Paź 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgorzelec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:58, 21 Paź 2009     Temat postu:


Jednocześnie w jednej z komnat na 2 piętrze w prawym skrzydle zamku coś wyraźnie próbowało wydostać się z masywnej, dębowej szafy wydając przy tym bardzo złowieszcze odgłosy.

- Ali! Jak tylko wyjdę z tej szafy to Ci nogi z tyłka powyrywam a potem Cię wypatroszę i podepczę ! Ali nooo ...

Nagle krzyki ucichły, a ich miejsce zajął odłos nieumiejętnie wywarzanych drzwi - nieregularne, głuche dźwięki poprzedzane kilkoma piskliwymi wyzwiskami. Siła uderzeń nie była imponująca, jednak upór jakim wykazywało się to "coś" siedzące w środku, przyniósł oczekiwany rezultat. Drzwi otworzyły się z hukiem a zaraz potem z wnętrza szafy wysypały się futra, suknie balowe, płaszcze, tuniki i zwiewne sukienki, i gdzieś miedzy jedwabnymi szalami a wielką futrzastą czapą drobna, młoda dziewczyna. Szybko, lecz chaotycznie,wygrzebała się spod całej tej sterty i z mocno naburmuszoną miną zaczęła rozglądać się po komnacie. Nie przypominało ono żadnego pomieszczenia w zamku w którym dotychczas mieszkała, a już na pewno nie było jej komnatą. Podeszła do okna i rzuciła okiem na dziedziniec.

- Nie, to na pewno nie jest Scarth, chyba że ... Nie, no to nie jest możliwe żeby tego nie zauważyli przez tak długi czas... Ali ? Ali. No gdzie on się schował...

Wolnym krokiem zaczęła iść w stronę drzwi bacznie przyglądając się najdrobniejszym inkrustacjom i rzeźbieniom na meblach, lustrach i ramach obrazów, wyraźnie czegoś szukając.

- Paranoja ... Gdzie ja jestem ?

Była coraz bardziej zdenerwowana całą sytuacją. Coraz mocniej skręcała w palcach koniec krótkiego, kasztanowego warkocza, od czasu do czasu drapiąc się za szpiczastymi uszami.

- To nie tak miało być...

Podeszła do drzwi i nacisnęła klamkę tak wolno jak to tylko było możliwe. Nie chciała robić zgrzytów. Ale na chęciach się niestety skończyło. Drzwi skrzypiały niemiłosiernie. Wychyliła się i rozglądnęła po korytarzu.

- Co to za miejsce ...

Nieśmiało przeszła przez drzwi i skierowała się korytarzem w kierunku, który wydawał się jej prawidłowy, a więc taki który prowadzi do wyjścia.
Zobacz profil autora
WinterWolf




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:00, 22 Paź 2009     Temat postu:


*Po beztrosce z jaką witasz moje pchły jestem się w stanie domyślić Twej radości na mój widok* bąknęła machnąwszy przy tym puszystym, choć mocno przybrudzonym ogonem. Zwykle sama świadomość, że zwierzę miało pchły zniechęcała ludzi do spoufalania się z nim. Ten elfik był inny... Przede wszystkim szczery. Liznęła go wielkim ozorem po twarzy, gdy już skończył ją obściskiwać i zbierać te małe, paskudne, gryzące poczwary, które pewnie od tej chwili będą nieodłącznymi towarzyszami większości mieszkańców zamku...

Rozentuzjazmowany Zak przyzwał stół obficie zastawiony najlepszymi potrawami. Wilczyca westchnęła. Nawet ona miała tę odrobinę przyzwoitości by przyznać, że jest ciut niewyjściowa w stanie obecnym. Poza tym przy stole w wilczej postaci niewygodnie się siedzi. Szybko, bez wydziwiania zmieniła postać. Przed zgromadzonymi stała teraz niewysoka dziewczyna, ubrana na czarno z tym samym wijącym się tatuażem po prawej stronie twarzy. Tym razem zajmował mniej przestrzeni niż zwykle, ledwie wychodząc na policzek i skroń. Strój i włosy miała nieco zakurzone. Pstryknęła palcami, rzucając proste zaklęcie i pozbywając się śladów dwuletniego snu w zakurzonej jamie pod zamkiem.

- Ha! Teraz można siąść do stołu. Zak, mam tylko nadzieję, że to potworne urządzenie na wieży nie będzie hałasowało - bąknęła, mając na myśli zegar. Technofobia Wilczycy znów dała o sobie znać... Tym razem obyło się bez awantury, ale to chyba tylko dlatego, że ona również się za nimi wszystkimi stęskniła. Siadając do stołu zasalutowała niedbale Świetlikowi. Nie była tak wylewna jak zamkowy Minstrel.

- A właśnie... Mamy gościa. Nie znam jego zapachu. Wiem, że jest od kilku chwil. Chyba nie spotkałam wcześniej - mruknęła.
Zobacz profil autora
BlindKitty




Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:10, 22 Paź 2009     Temat postu:


Nie posiadając się ze szczęścia, że wszyscy wracają na swoje miejsca, podszedł do Wilczycy, która tymczasem stała już na dwóch nogach, i pocałował ją w policzek, natychmiast odsuwając się i osłaniając rękami głowę - mogło go tu nie być długo, ale pewne cechy charakteru innych istot jednak zapadają w pamięć.
- No, to skoro mamy tu kogoś nowego, pewnie powinniśmy pójść i się przywitać, czyż nie? Zamczysko niektórym może wydawać się zaskakujące, zwłaszcza biorąc pod uwagę to kto w nim teraz mieszka... - uśmiechnął się lekko i gestem zaprosił Wilczycę, by poprowadziła ich ku nowemu towarzystwu.
Zobacz profil autora
Majeństwo




Dołączył: 21 Paź 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgorzelec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:53, 22 Paź 2009     Temat postu:


Starała się iść powoli, ostrożnie i najciszej jak się da. Delikatnie stawiała kroki na miękkim, ciemnobrązowym chodniku, tak że prawie nie było ich słychać. Kiedy doszła do połowy drogi jaka była między komnatą a załamaniem wskazującym na klatkę schodową, poczuła się obserwowana. *Niedobrze, niedobrze ...* pomyślała, po czym przyspieszyła krok. W tym momencie zza jednej z donic z niesamowicie fikuśnym kwiatkiem wyturlało się niewielkie, puchate zwierzątko wyglądem przypominające kota, z tą jednak różnicą że było bardziej okrągłe. Piwne, wielkie oczy wyraźnie dawały jej znać, że potrzebuje aby je ktoś przytulił, pogłaskał i najzwyczajniej w świecie pokochał.
-No nie patrz tak na mnie ... Już Cię przytulam... - po czym wyciągnęła ręce w stronę stworzonka. Już miała je do siebie przygarnąć, gdy nagle coś w niej tknęło. Znała to uczucie. Nigdy nie niosło ono czegokolwiek dobrego, więc najszybciej jak tylko mogła odskoczyła od puchatej kulki. Za późno. To co było kłębkiem słodkości w jednej chwili przeistoczyło się w chochlika który natychmiast rzucił się jej na twarz, a następnie uczepił włosów. Zaczęła się szamotanina. Złapała chochlika za tułów, starając się jednocześnie nie stracić równowagi.
- Nie... zmuszaj... mnie... do tego... - wycedziła przez zęby, zamknęła oczy i nagle z jej palców wyszły iskry i niewielkie błyskawice rozchodzące się po całym ciele przeciwnika. Porażony chochlik puścił ją, po czym opadł na podłogę. Wiedząc że spróbuje zaatakować jeszcze raz użyła telekinezy by podnieść go na wysokość swoich oczu, po czym zaczęła nim trząść na wszystkie strony, by w ostatecznie podnieść go najwyżej jak się da i puścić. Złośliwiec gruchnął o o dywan. Postanowiła wykorzystać tę chwilę i zgrabnym gestem dłoni kazała rozstąpić się ziemi w donicy. Następnym przeniosła go do niej , by ostatecznie przy pomocy klaśnięcia zsunąć ziemię tak, aby tylko głowa wystawała ponad nią. Wyszczerzyła się do chochlika po czym obróciła się na pięcie i pognała przed siebie.
- O co tu chodzi ...
Zobacz profil autora
Zaknafein
Elf zamkowy



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Free City Vratislavia

PostWysłany: Czw 16:36, 22 Paź 2009     Temat postu:


- Nie martw się, Wilczyco, zegar nie ma dzwonnicy, a tyka ciszej niż szum spokojnego wieczornego wiatru. Odparł, wciąż się uśmiechając.
Wieść o gościu w murach Pałacu zaintrygowała go na tyle, że jego serdeczny uśmiech, choć wciąż promieniował radością, zelżał nieco.
Wstał z Tajemniczym, w pełni popierając jego pomysł.
- Nasz gość może zgubić się w korytarzach, a chyba tego nie chcemy. Zwłaszcza, że Pałac przez lata pustki zachowuje się dość dziwnie, momentami zdaje się żyć własnym życiem. Powinniśmy wyjść mu na spotkanie.
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Czw 17:21, 22 Paź 2009     Temat postu:


Księga drgnęła, a powietrze zatrzeszczało.
Stronnice zaczęły płonąć, obiekt spalał się w zastraszająco szybkim tempie, aż z Księgi pozostała tylko kupka popiołu.
Nastała chwila spokoju.
Wiatr dmuchnął zza okna i zwiał popioły w róg sali. Rozległo się kaszlenie i z cienia wyszedł Książę. Odkaszlnął. Nie zmienił się w ogóle. Dalej ten sam strój, ten sam spokój na twarzy.
Książę zmarszczył brwi rozglądając się. - O proszę, a myślałem, że to miejsce wymarło - stwierdził. Wzruszył ramionami. Wszyscy właśnie się stąd "zmywali"...
Książę westchnął. - Witam - rzucił do wszystkich. - Gdzieś się wybieracie? - zapytał podchodząc powoli. Z ciemności płaszcza wyciągnął laskę, którą stuknął o posadzkę, zatrzymując się.
Zobacz profil autora
BlindKitty




Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:45, 22 Paź 2009     Temat postu:


Już miał ruszyć w kierunku wskazanym niedbałym ruchem głowy przez Wilczycę, kiedy księga stanęła w ogniu. Otworzył szeroko oczy, spoglądając na pojawiającego się znikąd Księcia. Skrzywił się lekko, ale tylko przez mgnienie oka, po czym dwornie ukłonił się nowo przybyłemu.
- Tuszę, iż nie popełnię faux pas, witając jakże szacownego Księcia w skromnych progach Zamczyska w imieniu tu obecnych - wyszczerzył zęby. - Witaj, stary - poklepał Księcia po ramieniu, przyglądając się mu przez chwilę, po czym pokręcił głową. - Potem pewnie będzie okazja pogadać, teraz chodź z nami, bo przyszedł ktoś nowy.

I w końcu ruszył przez zamkowe korytarze, w poszukiwaniu źródła wyczutego przez Wilczycę zapachu, wciąż zakutany w brudną i podartą pelerynę.
Zobacz profil autora
WinterWolf




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze 113-tej warstwy Otchłani
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:58, 22 Paź 2009     Temat postu:


Gdy Świetlik cmonkął ją w policzek wyraźnie poczuł nieprzyjemne mrowienie, które rozeszło się po jego ciele.
- Ostrożnie, na twoim miejscu bym nie ryzykowała - powiedziała gardłowo, błyskając przy tym zębami i bursztynowymi oczami. Tatuaż wpełzł na jej policzek. W tej chwili wyglądał jak szczerząca kły bestia. Skryberianin mógłby przysiąc, że ten tatuaż go ugryzł...

- No to skoro wszyscy się tam wybieramy to pozwólcie, że daruję sobie maniery - powiedziała. - Jestem naprawdę głodna - dodała i przyjęła postać bestii. Porwała w łapy wielki kawał pieczeni i prowadząc pozostałych w miejsce gdzie wyczuła obecność nieznanej sobie istoty pochłaniała mięso nie siląc się na zachowanie jakichkolwiek manier. W końcu w łapach została jej tylko długa kość, którą z pasją oblizywała ze wszystkich stron wielkim ozorem.

*To gdzieś tu* wywarczała. Wszyscy zgromadzeni zobaczyli chochlika zagrzebanego w doniczce po sama szyję.
*Zapach jest świeży* dodała jako jedyna chyba ignorując chochlika. Zagrzebany po szyję w donicy delikwent i tak instynktownie czuł, że gdyby z nią zadarł zostałoby z niego kilka krwawych strzępków. Nie znosiła chochlików...
*Sa... Kobieta znaczy... Użyła magii* wciągając powietrze głośno przez nos.
*Może przodem niech idzie ktoś bardziej reprezentatywny niż ja, co?* burknęła.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 40, 41, 42, 43, 44, 45  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach