Wysłany: Czw 0:28, 29 Cze 2006
Temat postu:
Żaba strasznie nudził się w Karczmie, która na dobrą sprawę nie oferowała rozmów i spotkań z innymi mieszkańcami, którzy omijali ją dziwnym łukiem. W końcu, z zasępioną miną użył magii na cieniach, by te go wezwały, jakby w Karczmie coś zaczęło się dziać. (Cienie te nie były takimi tworami jak cienie Zetha, przynajmniej nie tak złymi i potężnymi. Były odzwierciedleniem tego, co CoB kochał i im bardziej pałał do czegoś miłością, tym bardziej było to realne...)
W końcu (jako ropuch) wyruszył ścieżyną do Groty. Słyszał najpierw burzę z piorunami, jedyną jego reakcją była radość - przebudziły się owady... [dalsze sceny zostały wycięte z powodu szczególnego bestialstwa i złamaniu przez Żabę większości konwencji] W końcu ukazała się przed nim grota...
Była cicha i pusta, kto tu był, dawno już wyszedł, kogo tu nie było, pewnie nie będzie... Żab w gruncie rzeczy pragnął ciszy i spokoju, ale też chwili poważnej rozmowy... Był w filozoficznym nastroju.
Był w gruncie rzeczy sobą.
Ale żabie ciało nie mogło być traktowane poważnie przez mieszkańców zamku. Oni poza tym żyli w swoich ciałach, a właściwie umysłach i nie otwierali...
Nagle Żaba usłyszał huk roznoszący się po całej grocie, później kolejny i następny... Znowu ktoś szalał w zamku... Nie potrafił tego zrozumieć jak wszystko można załatwiać przemocą.
-Prawdziwy wojownik uważa walkę za wygraną w przypadku, kiedy tej walki uniknął.
Jeśli już do walki doszło, wojownik powinien wygrać ją podstępem... ale co z tego, skoro wygrana już zraża do niego innych, albo powoduje chęć odwetu... Nie walka jest złem
CoB posmętniał. Na zewnątrz była burza, naturalna burza. Dudnienie kropel docierało do niego stłumionym echem... W powietrzu unosił się zapach kurzu, który przez krople wznosił się z udeptanej ziemi.
Żaba wysilił trochę umysł i dzieki cieniom sprawił, że w grocie pojawił się iluzoryczny deszcz... I tak spoglądając na swoje iluzoryczne odbicie w iluzyrycznej kałuży, Żaba w ciszy wysilał się na spokój...
Żabie instynkty były długo przytłumione... Żaba czuł, że nadejdzie w końcu czas wyboru pomiędzy życiem w takiej postaci i ciągłym smutku oraz życiem jako prosta żaba, którą może spożyć byle bocian i będzie po kłopocie...
W końcu deszcz przestał kropić. Iluzja także zniknęła. Żaba został sam w grocie i mając nadzieję, że znajdzie się ktoś do rozmowy...