Wysłany: Wto 22:09, 06 Cze 2006
Temat postu:
Myosotis przez chwilę zawzięcie obserwowała jej tylko znany punkt w drzwiach, którymi wyszedł Książe. Przypomniała sobie, że trzyma w dłoni miecz. Westchnęła ciężko, chowając go do pochwy przewieszonej przez plecy dziewczyny.
-
Panie Zeth... To wszystko nie jest tak jak wygląda na pierwszy rzut oka, to wszystko jest naprawdę zupełnie inne, niezrozumiałe i pogmatwane w swym sensie... a może bezsensie?- Mori pomyślała głośno.
Wstała. Stanęła na środku sali, nie było nikogo. Myosotis uśmiechnęła się półgębkiem i opierając ręce ne biodrach podniosła brew do góry. Zrzuciła swój płaszcz, odsłaniając dość dziwny ubiór. Nagle, w ułamku sekundy wyjęła miecz i wykonała nim kilka szybkich młyńców, niby w walce, uniki i ataki na przemian. Potem kilka akrobatycznych sztuczek, by na koniec odskoczyć ostatnim piruetem w tył i jak nigdy nic schować miecz tam, gdzie jego miejsce. Dziewczyna odgarnęła rowichrzone włosy z czoła i westchnęła z zadowoleniem.
-
Czasami zwykły trening potrafi tak poprawić nastrój...- mruknęła, spowrotem opatulając się czarnym płaszczem i narzucając kaptur na głowę, by ten szczelnie okrył kark, włosy i utrudniał zobaczenie twarzy.
Miała już wyjść z Kryształowej Groty, gdy zauważyła księgę, o której zapomniał Zeth. Podeszła do niej, przez długi czas przypatrując się z nieufnością. Stała tak w bezruchu przez dobry czas, by potem delikatnie dotknąć palcem okładki. Wolała nie podnosić księgi, już zbyt wiele spotkała w swoim życiu magicznych artefaktów, by obchodzić się z nim błaho.
-
Chyba będę musiała tu zaczekać i przypilnować tej księgi, zanim Książę nie wróci...- powiedziała sama do siebie, by następnie usiąść spowrotem w kącie i pogrążyć się w medytacji.