Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Kryształowa Grota

Czy Komnata powinna w ogóle istnieć?

Tak, to dobry pomysł.
90%  90%  [ 18 ]
Nie wiem, nie mam zdania.
0%  0%  [ 0 ]
Nie, a po co to komu? Kolejny śmieć Adminki... -_-'
0%  0%  [ 0 ]
Eee... a co to w ogóle jest? Acha... tu jest napisane... Chwila...
10%  10%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 20
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:01, 23 Maj 2006     Temat postu:


Czekał w spokoju ze zrozumieniem i częściową pokorą, gdy Ta niknęła za parawanem mocy. A gdy w końcu i on zniknął a Ouzaru spoczywała w objęciach piany Kairon siedział kilka kroków od niej na jednym z krzeseł, siedział pochylony do przodu, opary na swych rękach, palce dłoni miał splecione a twarz jego zamieszkiwał teraz nie znany chyba nawet jemu samemu grymas. Chwila ciszy rozlała się po sali a przerwał ją Kairon mówiąc a bólem w głosie, bólem jakiego nikt kto nigdy nie kochał nie pojmie.
- Przepraszam, nie chciałem Cię skrzywdzić, gdybym mógł wyrzekł bym, wyrzeklibyśmy się swego losu. – Słowa byłe jakby z głębi niego wyjęte, pełne nie tylko bólu, ale i mocy i nie była to moc magiczna, znana wielu.
Po tych słowach podniósł swój wzrok na Adminkę, która wciąż ukryta choć teraz już lekkim i zwiewnym kopcem piany spoglądała na niego.
Drow pojął co czyni, tak więc po chwili uśmiechnął się lekko, i choć uśmiech ten raczej nieudolnym mu wyszedł, bowiem Kairon nie umiał kłamać, czy grać innych ról przed Ouzaru. To wystarczył, by coś zmienić w kształcie aury, która teraz spadła w dół i wzięła ich w swoje objęcia.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:40, 23 Maj 2006     Temat postu:


Zrobiło jej się trochę głupio, poczuła się mało wyrozumiała, może zbyt wymagająca? Szczerość jego wypowiedzi i uczuć ugodziła ją, choć pewnie niespecjalnie... Uśmiechnęła się łagodnie i powiedziała bardzo spokojnym głosem:
- Ależ się nie przejmuj, nic się nie stało... - zaczęła, lecz urwała. Nie wiedziała, jak ma go przeprosić, jak wytłumaczyć, by się nie trapił tym. Przecież w żaden sposób jej tym nie zaszkodził.
- Wybacz - stwierdziła w końcu. Pod spojrzeniem jego ciepłych, niebieskich oczu poczuła, jakby woda robiła się coraz zimniejsza. Przeszedł ją dreszcz i takie... krępujące uczucie. Poczuła się bardzo nieswojo. Wstała, a piana oblepiła całe jej ciało.
- Za co przeparaszasz - odrzekł do niej wyrozumiale i z wyraźną przekorą.
- Wszak to moja była wina, nie ty, lecz, Ja, My cię opuściliśmy w pogoni za ... - tu urwał na chwilę w poszukiwaniu brakującego słowa by po chwili dodać:
- ... losu, w poszukiwaniu losu... - a w głosie miał tą sama nutę bólu co przedtem, tyle że teraz wzbogaconą o jakże podobny co i u niej wstyd.
Kairon nawet nie zwrócił uwagi na to, iż wstała i oblepiona gdzieniegdzie pianą nago stała przed nim. Mówili o tym co w sercach swych mieli nie o ciałach w których uwięzeni byli.
Ouzaru zamyśliła się i potrząsnęła głową. Nie czas był by szukać "winnych" i w sumie nie było ku temu też powodu. Uśmiechnęła się od ucha do ucha i zaśmiała się radośnie:
- Ale dobrze, że już jesteś! Nie warto tego rozpamiętywać, ja w każdym razie nie chcę. Cieszę się, że wróciłeś.
To mówiąc podeszła do niego i nie zwracając uwagi na fakt, iż jest cała mokra, przytuliła się do niego. A może raczej jego do siebie? Woda z pianą poczęły z niej ściekać na podłogę, tworząc małą kałużę, w której Adminka stała boso. Po chwili zrobiło jej się zimno i zadrżała na ciele. A może to z innego powodu... Mocniej objęła Kairon'a i przycisnęła się do niego, starając jakoś ogrzać, bardziej serce niż ciało.
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 0:17, 24 Maj 2006     Temat postu:


]A w odpowiedzi na jej śmiech i słowa uśmiech tyle ze pełny i szczery zawitał na jego twarzy i w oczach, które śmiać niemo się poczęły. Trwając tak przymknęła na kilka uderzeń serca oczy i tedy to usłyszała ciche głosy. Nie szepty to były dobiegające z wnętrza Kairona, dwa męskie i jeden kobiecy. Nie słysząc dokładnie co mówiły chciała się wsłuchać, lecz te wtedy znikły. Po chwili gdy oczy otworzyła wciąż wtulona w niego poczęła drzeć lekko, Askariotto w odpowiedzi wpierw pocałował ją delikatnie w czoło mówiąc ciepło.
- Tak tylko to się teraz liczy. – By potem wziąć ją na ręce nie bacząc na jej morkę ciało oraz to iż mocy jego i jego szaty podszedł do wanny, z której to panna przed chwilą wyszła, raz jeszcze ją tam ułożył. Widząc w jej oczach lekki sprzeciw i zdziwienie odrzekł głosem łagodnym, pełnym opiekuńczości i zarazem lekkiej nie to złośliwości.
- Masz uszka nie domyte trzeba poprawić. – A mówił to z typowym dla siebie w takich chwilach dziwnie podejrzanym uśmiechem na twarzy.
Ouzaru na te słowa wybuchła śmiechem i zawołała głosem pełnym udawanego sprzeciwu:
- Wara od moich uszu, mam łaskotki! [i/]
Na wszelki wypadek zakryła je rękoma i zanurzyła się pod wodę. Po chwili jednak niemal wyskoczyła z wyrazem przerażenia w oczach.
- [i]Ale ta woda już zimna...
- zaszczękała zębami. – I jeszcze trochę mi się jej wlało do ucha...
Stwierdziła z miną tak żałosną i zarazem pełną obrzydzenia, że wywołałoby to śmiech nawet u demona. Przypominała raczej kota wrzuconego do wody, niż poważną Adminkę w wannie.
I Kairon się roześmiał widząc to co ujrzały jego oczy. Lecz nie zwlekał długo bowiem nie będąc głuchym na jej zażalenia w chwile po tym jak śmiech opanował dodał.
– Koteczki i kobiety są bardzo podobne ku sobie. Obydwoje nie lubią wody a zwłaszcza już zimnej, nieprawdaż. - Wraz z tymi słowami przyłożył dłoń do powierzchni wody. Tym razem obyło się bez fraz, magicznych kręgów i takich tam ceregieli efekt był jednak taki jak być powinien. A więc gdy tylko ten swą dłoń z wody uniósł ta rozgorzała na nowo przyjemnym ciepłem.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:45, 27 Maj 2006     Temat postu:


Zastanawiała się przez chwilę, czy nie zacząć się bawić w wanie podczas tej kąpieli. Mogła stworzyć teraz wiele pięknych rzeczy z wody, piany i mydła, lecz jakoś nie czuła na to weny i ochoty. Właściwie zależało jej teraz jedynie na chwili spokoju... Poza tym przy nim nie musiała nic robić, mogła być sobą i odpoczywać bez zbędnego popisywania się. Westchnęła zadowolona i zerknęła na Drow’a spod przymrużonych oczu. Zmieniła barwę swych tęczówek na ciemny fiolet i poczęła błądzić po jego ciele pożądliwym wzrokiem. Wspaniałe, muskularne ramiona, gładka skóra koloru hebanu, a wszystko to w delikatnej "otoczce" z jego białego stroju, który tylko jeszcze dokładniej podkreślał wszelkie zalety ciała mężczyzny... Widziała oczami wyobraźni wszystko to, co teraz kryło się przed jej wzrokiem, rozmarzona zaczęła się lekko rozpływać. Zamruczała cicho, pod palcami czuła dotyk jego wspaniałych pleców, miała ochotę musnąć je ustami. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się do swoich myśli, woda zaczęła się coraz bardziej ogrzewać od jej ciała. Poruszyła się niespokojnie w wannie i odrobina gorącej wody wylała się na podłogę rozchlapując się z głośnym pluskiem. Para znad tafli wody zawirowała i Ouzaru już chciała coś powiedzieć, lecz zerknęła na Kairon’a i uśmiechnęła się tylko zalotnie. Intensywne spojrzenie ciemnych, fioletowych oczu przewierciło go na wylot i na chwilę zatrzymało się na wizerunku róży na jego policzku. Było to milszym widokiem dla niej, od tych niebieskich oczu, nadal nie mogła się z nimi „oswoić”...
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:14, 27 Maj 2006     Temat postu:


Kairon dobrze widział co czyniła, te fioletu teraz pełne oczy, które z nienazwanym celem błądziły po jego ciele, pochłaniające go po kawałeczku. Skryły się w chwilę jak część swego głodu zaspokoiła, budząc przy tym następne żądze. Delikatny uśmiech, który i w zimnym martwym sercu licha obudzi uczucie, który się pojawił niemalże natychmiast po tym jak fiolet jej oczu znikł przed światem znikł równie szybko co się ujawnił gdy tylko chlupot rozlewanej wody rozszedł się po sali. Raz jeszcze ten wzrok cudowny stał się darem nie tylko dla Drow’iego wojownika, ale i dla świata całego. Lekki dreszcz uniesienia przeszył jego ciało budząc w nim kolejne uczucia, emocje i myśli. Troje we wnętrzu jednego mówiło raz jednym głosem.
- Zmiany nieuniknione, a miłość stała. Chaos tańczy wokoło, gdy dwoje umiera i rodzi się razem w tej jednej chwili. – A mówiąc to musnął delikatnie lekko zgiętymi palcami prawej ręki lewy policzek Ouzaru, złożył rękę na wannie i z stałym nieodgadnionym wyrazem twarzy złożył pocałunek na jej lewym ramieniu. Nie podnosząc głowy, pozwalając tym samym części swych włosów wpaść do wanny dodał jeszcze.
- Ja już się nie zmienię, na zawsze pozostanę taki ... – I choć nie skończonym się wydało to zadnie to tylko tyle rozbrzmiało w wielkiej sali, lecz Ouzaru usłyszała końcowe słowa bowiem nie ciało Askariotty je wypowiedziało, lecz jego serce i tylko Ona usłyszeć je mogła, a słowa te to.
- ...dla Ciebie, Ouzaru. -
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:11, 27 Maj 2006     Temat postu:


Nie czekała na drugą szansę, czy okazję, gdy tylko skończył mówić oplotła jego szyję mokrymi ramionami i zespoliła swe usta z jego w namiętnym pocałunku. Uchwyciła się go bardzo mocno i z całej siły pociągnęła w dół. Zapewne, gdyby nie jej admińskie moce, Drow by nawet nie drgnął. Jednak szarpnęła nim z taką siłą, iż zachwiał się, stracił równowagę i wpadł do wanny. Znaczna większość wody znalazła się też wtedy na podłodze, zaniepokojony psiak uniósł uszy i podszedł do dwojga w wannie. Ouzaru nie odrywając ust i nie przerywając pocałunku uśmiechnęła się tryumfalnie. Spojrzała swymi fioletowymi oczyma w jego oczy, a wzrok miała psocącej, rozbawionej łobuzicy. Momentalnie wanna zwiększyła trzykrotnie swoje wymiary i napełniła się ciepłą wodę, przykrywając oboje. Wtedy to dopiero go puściła, lecz nie wyglądała, jakby miała zamiar pozwolić mu wyjść. Spojrzała teraz na niego nieco inaczej, całe ubranie miał mokre i przyklejone do swego ciała. Zaśmiała się wtedy zasłaniając usta dłonią i zawołała:
- Ależ teraz zabawnie wyglądasz!
Przechyliła głowę lekko na bok i zmierzyła go swym ciemnofioletowym wzrokiem. Był nieco zszokowany jej zachowaniem i rzec można zdezorientowany. Jednak trwało to tylko chwilę, zrazu przemyślał szybko całą sytuację i jego kalkulacje bardzo mu się musiały spodobać. Uśmiechnął się szeroko.
- Jeszcze to na sobie masz? – zapytała leniwym głosem i uniosła lekko jedną brew. Nastąpiła wtedy też następna zmiana w jej wyglądzie. Włosy i skóra ściemniały. Te pierwsze przyjęły kolor kruczoczarnych, natomiast cera zrobiła się jak karmel ciemna i słodka. Zrobiła się też nieco niższa i przybyło jej z pięć kilo na całym ciele. Zamruczała rozkosznie i spojrzeniem obiecywała oddać całą siebie.
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:41, 27 Maj 2006     Temat postu:


Przemoczony, tkwił tak w tej wannie z włosami, które teraz całkowicie mokre oblepiły tego całego od do połowy piersi. On nie odrywając wzroku od niej z uśmiechem na twarzy w eleganckim geście pełnym dumy, który w tej sytuacji wyglądał co najmniej komicznie odgarnął włosy na boki mówiąc jednocześnie powiedział
- Tak nigdy nie zrozumiem kobiet - Rzekł Drow komentując tym samym całą tą sytuacje po czym szybko dodał
- Zaskoczyłaś tym nawet tą cześć mnie, którą nazwano imieniem Vosapeel - A w jego głosie nie było żalu, czy złości ale jedynie ciepło i wyrozumiałość.
Kairon rozumiał coraz bardziej z chwili na chwilę jak wielką krzywdę wyrządził Ouzaru swym zniknięciem, tak nagłym i tak długim. Wtedy to postanowił iż już nigdy nie podda się rytuałowi Aglust, nigdy jej nie opuści i nie da powodów do cierpień. W tym samym czasie Ouzaru przybrała nieco inną postać, odmiennej już barwy skóry i włosów swym spojrzeniem dała mu odpowiedź na te kilka pytań które gdzieś w zakamarkach jego umysł się kryły. W tym samym momencie zdjął pierścień z palca prawej dłoni i odrzucając go na bok sprawił iż wszelkie jego szaty rozmyły się w nicości. On już nie czekał, nie chciał już czekać, teraz myślał już tylko o jednym, o Niej.
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Czw 14:39, 01 Cze 2006     Temat postu:


Do groty, powoli, w skupieniu weszła Myosotis. Na szczęście nikogo nie było, nie musiała przed nikomu tłumaczyć, co tu robi i dlaczego tak wygląda. Spojrzała na dłoń. Rany zaczynały się goić.
"To dobry znak."- Pomyślała.
Usiadła w swoim kącie. Wyjęła z pochwy miecz. Gwałtowny ruch ręką wywołał na jej twarzy grymas bólu. Mori, położyła broń obok siebie i rozwiązała sznury bluzki na tyle, by mogła zobaczyć swe lewe ramię.
Rana znajdująca się na nim nie była jeszcze zaślepiona. Wyglądała, jakby ktoś lub coś chciało oderwać jej rękę. Na szczęście Myosotis, temu czemuś zamieżenie się nie powiodło. Myosotis ścisnęła w dłoni wisior, który wcześniej spoczywał na jej szyi. Zdjęła go, by następnie przyłożyć do rany.
Mori zaczęła coś cicho szeptać, a rana w niesamowity sposób zaczęła się zaślepiać w tempie niesamowicie szybkim.
Po jakimś czasie po ranie została jedynie blizna.

Blizna miała kształt kwiatu Niezapominajki.

Mori spojrzała na wisior, kolor kamieni imytujących płatki, jakby zintensywniał.

-Tu Cię mam... teraz już wszystko rozumiem.- mruknęła. Zawiązując bluzkę pod samą szyją. Jeszcze raz rozejżała się niepewnie po sali. Z kieszeni na spódnicy wyciągnęła tą samą zabrudzoną szmatę i zaczęła polerować i tak czysty już miecz.
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Wto 18:24, 06 Cze 2006     Temat postu:


Zeth wszedł do Kryształowej groty i rozgladnął się wokół. Podszedł do swego fotela usiadł na nim, po czym wyciągnął czarną księgę opatrzonasiedmioma czerwonymi runami. W pewnym momencie zauważył Myo. Zamknął i odłożył księgę, po czym podszedł do Niej. Przyukleknął i spojrzał jej w twarz. -Wiesz... są ludzie, kórzy czują się bezpiecznie w świetle i ci, którzy czują siębezpiecznie w ciemności. Trzeba odnaleźć środek. Ci, którzy chcą ciagle stać w słońcu widzą tylko to, co na wierzchu. Nie siagaja głębiej myslac, ze poznali całość. Ci, którzy chcieliby siedzieć tylko w cieniu z kolei widza wszędzie tajemnicę i wrogość. Wiesz dobrze, ze każde z tych nastawień jest złe... jak sądzisz... gdzie jesteś? Nie kryjesz w sobie za dużo? Nie jesteś jak naczynie, które osiągnąwszy pełnosć zaczyna sie przelewać? Lepiej znajdź sobie jakieś wsparcie, bo ciemnosć stanei sie Ci domem... wtedy... mogą dziać sierózne rzeczy...- zakończył i wstał. -Uważaj na siebie...- powiedział, po czym odszedł.... zapominajac księgi.
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Wto 22:09, 06 Cze 2006     Temat postu:


Myosotis przez chwilę zawzięcie obserwowała jej tylko znany punkt w drzwiach, którymi wyszedł Książe. Przypomniała sobie, że trzyma w dłoni miecz. Westchnęła ciężko, chowając go do pochwy przewieszonej przez plecy dziewczyny.
-Panie Zeth... To wszystko nie jest tak jak wygląda na pierwszy rzut oka, to wszystko jest naprawdę zupełnie inne, niezrozumiałe i pogmatwane w swym sensie... a może bezsensie?- Mori pomyślała głośno.

Wstała. Stanęła na środku sali, nie było nikogo. Myosotis uśmiechnęła się półgębkiem i opierając ręce ne biodrach podniosła brew do góry. Zrzuciła swój płaszcz, odsłaniając dość dziwny ubiór. Nagle, w ułamku sekundy wyjęła miecz i wykonała nim kilka szybkich młyńców, niby w walce, uniki i ataki na przemian. Potem kilka akrobatycznych sztuczek, by na koniec odskoczyć ostatnim piruetem w tył i jak nigdy nic schować miecz tam, gdzie jego miejsce. Dziewczyna odgarnęła rowichrzone włosy z czoła i westchnęła z zadowoleniem.
-Czasami zwykły trening potrafi tak poprawić nastrój...- mruknęła, spowrotem opatulając się czarnym płaszczem i narzucając kaptur na głowę, by ten szczelnie okrył kark, włosy i utrudniał zobaczenie twarzy.

Miała już wyjść z Kryształowej Groty, gdy zauważyła księgę, o której zapomniał Zeth. Podeszła do niej, przez długi czas przypatrując się z nieufnością. Stała tak w bezruchu przez dobry czas, by potem delikatnie dotknąć palcem okładki. Wolała nie podnosić księgi, już zbyt wiele spotkała w swoim życiu magicznych artefaktów, by obchodzić się z nim błaho.
-Chyba będę musiała tu zaczekać i przypilnować tej księgi, zanim Książę nie wróci...- powiedziała sama do siebie, by następnie usiąść spowrotem w kącie i pogrążyć się w medytacji.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 31, 32, 33 ... 43, 44, 45  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach