Nie, a po co to komu? Kolejny śmieć Adminki... -_-'
0%
[ 0 ]
Eee... a co to w ogóle jest? Acha... tu jest napisane... Chwila...
10%
[ 2 ]
Wszystkich Głosów : 20
erbello Okrutny Hawajczyk
Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 339 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LO Sienkiewicz, Szydłowiec
Wysłany: Nie 19:28, 16 Kwi 2006
Temat postu:
Lord Erblyn zbliżył się bezszelestnie niczym cień ku żabie, rzucił spojrzeniem.
- O Wielka Ouzaru, zechciej pofatygować Jej... ekhm... Królewskie Rączki, aby pochwalić się Twymi umiejętnościami kulinarnymi. Nikt nie zaprzeczy, że ta sztuka wychodzi Ci równie cudownie, co magia poziomu arcymistrzowskiego, jaki dziś nam zaprezentowałaś... moje podniebienie skosztowałoby... ekhm... francuszczyzny...
Erblyn skłoniwszy się ceremonialnie, odszedł zainteresowawszy się ponownie wiewiórką. Zwrócił się do wieśniaczki - Jak zwą Twą słodką towarzyszkę, Madam? - w myślach usłyszał świst strzały Scoia’tael, ogarnął go strach, lecz szybko zignorował go... - Lubię wiewiórki
Poszedł wolnym krokiem ku ogrodowi. Sprawdził czy ma książkę w wewnętrznej kieszeni. Lewą rękę wsparł na głowni miecza, prawą wsadził za pas. Szedł przez labirynt, aż trafił na najdalej wysunietą, jego zdaniem, ławkę. Słyszał tu jeszcze śpiew Nimf, śpiew ten jednak wydawał się tylko szeptem w potoku jego myśli. Usiadł, oparł plecy o zimna ścianę. Słońce przygrzewało dość mocno. Otworzył książkę.
"...Bo własne tylko upodlenie ducha
Ugina wolnych szyję do łańcucha..."
Nie mogł się skoncentrować. Ciagle myśli nie dawały mu spokoju. Zamknął z cichym klapnieciem książkę i położył obok sie na ławce. Przetarł twarz ręką i wyciagnął nogi. Nasunął kapelusz na nos i zasnął w tej pozcji. Piękne oficerki błyszczące w świetle słońca, zagradzały jeden "pas" drogi. Ręce skrzyżował na piersiach.
Nieco rozczarowany brakiem Nimf Arango czuł się odprężony , a parawan zapewniał miłą samotność . Ze zdziwieniem dostrzegł jednak żabę w okolicach sadzawki . Może czary Ouzaru wymagają jednak dopracowania - pomyślał - ale co tam to tylko ropucha , gorzej gdyby był to rekin , albo lewiatan .
Nieco się jednak wzdrygnął i woda wydała mu się zimniejsza . Postanowił szybciej skończyć kąpiel . Wyskoczył z sadzawki nie znalazł nigdzie ręcznika .
- Ehem - zaczął teatralnym szeptem - czy jakiś sługa może dostarczyć mi ręcznik . Nie chciałbym urazić tak miłych tu zebranych.
Niedługo chochlik dostarczył mu o co prosil , patrząc jednak na jego goliznę szyderczo się wyszczerzył .
- Uch ty zapamiętam cię - pomyślał Arango i zanotował w pamięci naderwane ucho sługi .
Po ubraniu się w swój podróżny strój pełen godności ( troche jednak nadszarpniętej przez uśmieszek małego złośliwca ) zbliżył się do towarzystwa .
- Jeśli o mnie chodzi polecałbym na patelni i potem z sosem francuskim i koperkiem - rzekł patrząc na żabkę - a wiewiórkę udusić w sosie własnym - jak widać i ona nie uszła jego uwagi . Podróż i kąpiel zaostrzyły mu wyraznie apetyt .
erbello Okrutny Hawajczyk
Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 339 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LO Sienkiewicz, Szydłowiec
Wysłany: Nie 20:03, 16 Kwi 2006
Temat postu:
Arango nie zdążył wypowiedzieć "własnym", kiedy na gardle poczuł zimność ostrza nieporównywalną z wodą z sadzawki...
- Tkniesz ją - szepnął z wściekłością Erblyn - a sprawię, że będziesz miał trudności z połykaniem, żaden cyrulik nie wyleczy Twej ułomności...
Sztylet powrócił do cholewy Lordowego buta, a jego właściciel powrócił na swe poprzednie miejsce...
- Wybacz panie , ale nie wiedziałem ,że ta wiewiórka jest własnością Twej uroczej towarzyszki . Pani również zechciej mi wybaczyć ten nietakt . Myślę że po podróży dobrze mi zrobi posiłek złożony z owoców .
Skłonił się Falce , demonstracyjnie odwrócił od Lorda i podszedł do stołu.
Gość
Wysłany: Nie 20:42, 16 Kwi 2006
Temat postu:
Witam i przepraszam za spóźnienie - młoda, odziana w podkreślający jej kobiece kształty pancerz, kobieta w pewnością siebie wkroczyła do komnaty.
Hej panowie! Spokojnie tam. O co ta afera? Opuście ten nożyk i powiedzcie gdzie tu napitek jakiś znajde, bo strudzona po podróży jestem. - powiedziala spokojnym tonem - Rozładujmy troche napięcie - napijmy sie! hurra!
erbello Okrutny Hawajczyk
Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 339 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LO Sienkiewicz, Szydłowiec
Wysłany: Nie 20:49, 16 Kwi 2006
Temat postu:
Erblyn dobył z głębokiej kieszeni wyskokoprocentowy trunek, który specjalnie trzymał, aby spożyć go z nieobecną Zir... Wino nie może się zmarnować...
- Poznajmy się bliżej - powiedział do nowo przybyłej obdarzając ją najradośniejszym uśmiechem, na jaki było go obecnie stać... nie jeden pewnie zapytałby się "kto umarł?" na ten widok... - Jak Ci na imię, Pani? Życzysz może sobie czegoś?
Nalał dwa kieliszki, jeden z nich podając Wać Pannie, patrząc jej głęboko w oczy...
Zirael Leśny Duszek Optymista
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie moge być całkiem sama...
Wysłany: Nie 20:58, 16 Kwi 2006
Temat postu:
Wtem do Sali wbiegła zdenerwowana długą nieobecnością Erbella, Zirael.
-A ten trunek, o ile dobrze słyszałam, należał się mnie...
A tu jak widzę, chcesz się nim dzielić z inną dziewoją...
W ten oto sposób Zirael została zmuszona do nadania Erblynowi haniebnej rangi pt.: Zdrajca.
Ciekawe jak Lord Erblyn na to zareaguje...
Ale to już mniej ważne, gdyż Zirael ma w zanadrzu pewien plan... Zaprosić do zabawy jeszcze jednego przedstawiciela płci przeciwnej ...
Zaśmiała się cicho. Sprawy układały się lepiej, niż mogła sobie wymarzyć. Zarówno goście, jak i stali bywalcy Zamku najwyraźniej czuli się tu, pod jej skrzydłami i ciężkim sklepieniem groty, swobodnie. Skinieniem dłoni przyzwoliła Elfowi i już po kilku sekundach pomieszczenie przepełniło się pięknymi, delikatnymi dźwiękami jego lutni i słodkim głosem. Ouzaru usiadła zmęczona na tronie wykutym z kamienia. Był chłodny, gładki i zatopiony w cieniu najdalszego kąta. Brakowało jej trochę obecności przyjaciela, Księcia Ciemności, i oczywiście Królowej Zirael. Jednak jaskółka chyba by się źle czuła w takim miejscu? Tak, Ouzaru powinna coś z tym zrobić, najlepiej zaprowadzić Władczynię do ogrodów...
Tak przez chwilę rozmyślała, gdy Chochliki wniosły do groty duży stół, za nim krzesła i gorące, soczyste pieczenie. Świniak, świeżo zdjęty z rusztu jeszcze skwierczał, otoczony był pieczonymi owocami i polany sosem. Kobieta rzekła spokojnym głosem:
- Zapraszam na wieczerzę. I witam serdecznie Panią - lekko się skłoniła w strone nowoprzybyłej. - Kessen zapewne uraduje się z twej obecności. Już po niego posyłam!
To mówiąc przywołała do siebie Chochlika i coś mu na ucho szepnęła. Malec pobiegł ginąc w ogrodzie. Wszyscy podeszli do stołu i poczęli sobie nakładać dania i nalewać napitków. Ona sama jednak nie jadła, usnęła szybko na tronie i zdążyła tylko przesłać jeszcze jedną myśl do ogrodu...
Belath'a Nunescu obudziło delikatne szarpnięcie. Otworzył oczy i ku swemu zdziwieniu ujrzał Driadę. Jej gładkie ciało miało odcień zielony, w długich włosach dało się dostrzec liście i gałązki brzozy. Po chwili obok pojawił się drugi Duszek Leśny. Driady nieśmiało i z uśmiechem na ustach wskazały mężczyźnie dwie wierzby i hamak upleciony ostatnich promieni słonecznych, rozciągnięty między nimi. Nie zdążył powiedzieć ani słowa, gdy Driady ujęły go za ręce i powiodły do hamaka. Mógł się teraz spokojnie położyć i odpocząć.
erbello Okrutny Hawajczyk
Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 339 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LO Sienkiewicz, Szydłowiec
Wysłany: Nie 21:07, 16 Kwi 2006
Temat postu:
Erblyn szybkim ruchem chowając wino za płaszcz... nie zamknięte... odwrócił się ku Królowej Zir.
- At last, Wielce Nieobecna... niecierpliwiłem się... Witaj, Kochana... Zechcesz może skosztować wykwintnych potraw? Usiądź obok mnie i Ouzaru.
Usługiwał jej starając się aby nie powróciła myślą do określenia "zdrajca"...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach