Nie, są już Ogrody, Grota i Sale Pojedynków. Po co więcej tego "śmiecia"? Przesada...
23%
[ 4 ]
Czy śliczna karczmarka jest wolna? Może ma etat do pomocy w kuchni? :D
23%
[ 4 ]
Wszystkich Głosów : 17
Gość
Wysłany: Sob 14:29, 22 Lip 2006
Temat postu:
Zik popatrzył za biegającą i piszczącą ze strachu dziewczyną, potem spojrzał na księcia z wyrzutem. Westchnął ciężko i powstał z ziemi łapiąc się przy tym jedną ręką za bok, w drugiej zaś z największą czcią i ostrożnością trzymając dzban. Podszed ł powoli do Myosotis i zatrzymał się kilka kroków przed nią.
-Napijmy się -powiedział cicho próbując się uśmiechnąć -to Ci pomoże przestać myśleć -wskazał dzban ruchem głowy i postąpił ku niej kolejny krok, ostrożnie jakby bojąc się, że ją spłoszy.
Myosotis Mori. Potworzyca Kącikowa
Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389 Przeczytał: 0 tematów
Myosotis spojrzała niepewnie na mężczyznę, który tak kochał swój dzban z miodem. Podziwiała tą pełną poświęcenia i niesamowitości miłość.
-Pan... pan powinien wypoczywać.- mówiąc to nie patrzyła już na Zika, ale na Zetha, jakby niedowierzając co się tu stało. Usadziła mężczyznę, nie spuszczając zwroku z księcia i tak też podążyła ku kuchni, chwijnym, zmęczonym krokiem by przynieść jeszcze jeden dzban miodu i dwa kubki.
Przystanęła obok Zika, kryjąc się w cieniu swojego kąta i co rusz dolewała mu miodu do kubka.
-Pan... pan naprawdę musi wypoczywać...- mruknęła.
Gość
Wysłany: Sob 15:05, 22 Lip 2006
Temat postu:
Zik uśmiechnął się łagodnie do Myosotis i wskazał miejsce obok siebie.
-Nie zostawisz mnie tu chyba samego? -puścił oczko -ratując komuś życie stajesz się za niego odpowiedzialna. A przyznasz chyba że ciężko odpowiadać za kogoś nieznajomego? -uśmiechnął się ponownie - mów mi Zik -skłonił lekko głowę i przysunął dziewczynie dzban.
erbello Okrutny Hawajczyk
Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 339 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LO Sienkiewicz, Szydłowiec
Wysłany: Sob 15:45, 22 Lip 2006
Temat postu:
Lord Erblyn powrócił do karczmy, będąc dziwnie uśmiechniętym.
- Proszę Państwa - powiedział do zebranych - Co jess - machnął ręką do Zetha - Myo, wina poproszę... - uśmiechnął się uroczo do dziewczyny - Zeth, jak się czuje Zir? Czuję, że nie tylko o nią będę wkrótce pytał...
Myosotis Mori. Potworzyca Kącikowa
Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389 Przeczytał: 0 tematów
Myosotis spojrzała wystraszonym wzrokiem na kolejnego przybysza, poczym w ciszy, z opuszczoną głową, koncentrując się na chodzeniu podążyła na zpleczu. Tam usiadła na chwilę by odetchnąć, przytrzymała swą głowę mrucząc, bry wreszcie ten ból dał jej spokój, poczym wstała podpierając się półką i wzięła w dłoń najlepszą butelkę wina, oraz wypolerowany kieliszek, by zanieść je przybyszowi.
-CoB... przyjacielu... gdzie jesteś?- pomyślała bardzo smutno.
Zirael Leśny Duszek Optymista
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie moge być całkiem sama...
Wysłany: Sob 19:56, 22 Lip 2006
Temat postu:
Zir weszła do karczmy, żeby sie rozejrzeć, a poza tym chciała znaleźć Zetha...
Rozejrzała się i stwierdziła, że jej tu dawno nie było...
Podeszła do baru i poprosiła o coś do Picia.
-Dzień dobry, poproszę Reddsa zielonego, Ładnie tu jakoś, dobrze Ci się tu wiedzie Mori...
Zir wzieła butelkę i usiadła do stolika.
Myosotis Mori. Potworzyca Kącikowa
Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389 Przeczytał: 0 tematów
Myosotis widząc wchodzącą do Karczmy Królową speszyła się okrutnie. Podała zamówione przez władczynie napój poczym skryła się w najciemniejszym z kątów izby.
-CoB... gdzie jesteś przyjacielu?
Zeth westchnął. –Mam kolejnego wroga i to nie jest taka głupot jak nasz drogi drow...- zamilkł na chwilę. –Śmieć przyjmuje moją postać i można go poznać po tym, że odczuwa ból i w jego żyłach płynie krew...- pokiwał głową. Spojrzał na Zirael a potem na Erbellyna. –Mam do was prośbę, jako do osób, którym ufam najbardziej na tym zamku. Erbellynie – jako demon posiadłeś zdolność pożerania dusz – chcę, byś pomimo wstrętu do swej obecnej postaci wykorzystał ten talent wraz z sztuką zniszczenia.- zakończył i odwrócił się do Zirael. –Weźmiesz moja duszę i umysł, najdroższa. Usunę się z tego świata i będę przez jakiś czas zwisał pod postacią łzy na srebrnym łańcuszku n Twej szyi. W tym czasie Erbellyn odnajdzie mojego naśladowcę i wyzwie go na walkę... rozmówiłem się z kapłanami. – nie będzie wskrzeszana, zamiast tego Erbello usunie tamtego głupca...- westchnął. –Zawsze polegałem tylko na sobie, ale teraz...- pochylił głowę. –Pomożecie?-
Gość
Wysłany: Nie 10:52, 23 Lip 2006
Temat postu:
Zik spojrzal na Myosotis i westchnal cicho. Nie spuszczając z niej wzroku upił nieco miodu z dzbana. Oparł się plecami o ścianę karczmy, syknął z bólu krzywiąc się przy tym. Po chwili przymknął oczy i zastygł w bezruchu.
erbello Okrutny Hawajczyk
Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 339 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LO Sienkiewicz, Szydłowiec
Wysłany: Nie 11:06, 23 Lip 2006
Temat postu:
- Zeth, ja nawet nie wiem jak dusze smakują, nigdy nie użyłem tej zdolności, nie wiem czy mi ona wychodzi... - Spojrzał w oczy Księcia, zastanowił się - Cóż, może się uda. - odwrócił głowę ku Królowej - Zir, mam nadzieję, że lubisz horrory, oddanie Ci duszy Zetha może obrzydliwie wyglądać...
Istnieje jeszcze pewne niebezpieczeństwo - dodał po chwili milczenia - mogę niezapanować nad demonizmem, będę Cię wtedy, Zethu, chciał strawić, by posiąść Twe umiejętności...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach