Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Karczma Elaine

Czy Karczma jest Wam potrzebna?

Tak, niech zostanie!
47%  47%  [ 8 ]
Nie wiem, nie mam zdania...
5%  5%  [ 1 ]
Nie, są już Ogrody, Grota i Sale Pojedynków. Po co więcej tego "śmiecia"? Przesada...
23%  23%  [ 4 ]
Czy śliczna karczmarka jest wolna? Może ma etat do pomocy w kuchni? :D
23%  23%  [ 4 ]
Wszystkich Głosów : 17
Gość







PostWysłany: Pon 22:16, 17 Lip 2006     Temat postu:


Zik drgnął w momencie gdy opatrunek dotknął jego rany. Lekki grymas wykrzywił jego twarz gdy igła nakłuwała jego ciało, niemniej na dźwięk słowia "miód", uśmiechnął się nieznacznie, mimo że świadomości nadal nie odzyskał. Jego twarz przybrała niemal błogi wygląd gdy demonica go opatrywała. Po opatrzeniu minęło kilka chwil, w których niemal bezwładnie (niemal, bo ręka trzymająca miód zdawała się być całkiem sprawna) siedział oparty o ścianę. Drgnął w końcu i uniósł kubek do ust wolnym ruchem dłoni. Powoli wysączył zawartość i odetchnął z ulgą. Otworzył oczy. Rozejrzał się jeszcze nieprzytomnie po karczmie. Z lekkim zdziwieniem spojrzal na żabę, po czym jego wzrok zatrzymał się na leżącej kobiecie. Lekko rozwarł oczy, odstawił kubek i spróbował się podnieść, lecz stęknął tylko z bólu. Spróbował po raz drugi, lecz tym razem opadł na podłogę karczmy. Podpełzł na czworaka do leżącej dziewczyny sapiąc z wysiłku i bólu, po czym dotknął dłonią jej policzka.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Pon 23:14, 17 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis popatrzyła się błędnie po sali, kiedy wreszcie odzyskała "jako-taką" świadomość. Poczuła, że ktoś ją podnosi, a potem zobaczyła leżącego na podłodze Zika. CoB, był przy nim.
-Przyjacielu... pomóż mu... I... i... pan, Panie Lordzie Erbello, on jest bardzo ranny... próbowałam mu pomóc i...- Myosotis złapała oddech. -Ja... ja sobie poradzę tutaj. Pan Zik potrzebuje pomocy... pomocy...- bełkot dziewczyny stawał się coraz mniej zrozumiały, gdy nagle westchnęła głośno i znowu straciła świadomość.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 0:52, 18 Lip 2006     Temat postu:


-Tak lordzie.. -mruknal Zik do Erbello i spojrzał kątem oka na słaniającą się niewiastę, po czym znów zwrócił się do mężczyzny - pomóż mu - wstazał żabę- ja muszę zostac.. - tu zwrócił się do Myosotis -uratowałaś mi życie pani.. nigdy nie zapomnę co dla mnie zrobiłaś. Bez Twej pomocy umarłbym niechybnie, wykrwawiłbym się gdybyś mi miodu nie dała - uśmiechnął się blado i dotknął dłonią dłoni Myosotis.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Wto 9:22, 18 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis nie odzyskiwała świadomości mimo tego wszystkiego co działo się wokół niej. Wiedziała, że musi pomóc wyzdrowieć Zikowi, pilnować karczmy swojemu przyjacielowi. Wiedziała, że ma tyle obowiązków, ale była bezsilna wobec tego co się z nią działo.
Była pogrążona w niezwykłym śnie. Jakby pomiędzy snem, a hibernacją.
Nie powinna zmieniać się tyle razy w tak krótkim czasie, przemiana wyciągała energię życiową, która jednak potrafiła się powoli regenerować, jednak zbyt częste "transformacje" nie wróżyły niczego dobrego.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 10:10, 18 Lip 2006     Temat postu:


Zik wstrząsnął głową jakby strzepując resztki snu. Popatrzył z troską na leżącą dziewczynę. Spróbował ją podnieść, lecz nadwątlone siły mu na to nie pozwoliły. Wysiłek sprawił że na opatrunku pojawiła się znów czerwona plama. Opadł na ziemię zrezygnowany. Po chwili podniósł się i odpiął płaszcz po czym zrolował go i podłożył dziewczynie pod głowę.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Pią 23:10, 21 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis otworzyła nagle oczy i przerażona rozejrzała się po izbie.
Leżała na podłodze w opustoszałej karczmie. Ból kręgosłupa mówił dużo- nie leżała tu długo. Ostatnie co pamiętała to ranny człowiek i jak przemieniła się w demona. Dziewczyna podniosła się szybko z ziemi, ale nagły tępy ból w środku głowy i zawrót w oczach zmusił ją do spoczęcia spowrotem na zimnej podłodze.
Zaczęła bać się jeszcze bardziej.
Co się stało z tym rannym mężczyzną? I... co pomyśleli sobie inni, kiedy mogli zobaczyć mnie w takim stanie?- nagle Myosotis zbladła przeraźliwie, co mogło się wydawać czynem wręcz już niemożliwym. - CoB... Przyjacielu, gdzie jesteś?- kiedy wkońcu zdołała zindentyfikować to uczucie jakie ją tak nagle ogarnęło, zdziwiła się. To był straszny niepokój i strach. Nie przed światem, ale o... bliską osobę. Próbując wstać Myosotis trąciła ręką kawałek szaty, przyciągnęła ją do siebie. Był to płaszcz. Płaszcz we krwii.
O naturo... Co ja zrobiłam?- powiedziała ledwosłyszalnym szeptem, a w jej oczach stanęły łzy.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 1:30, 22 Lip 2006     Temat postu:


Zik wyszedł z zaplecza karczmy trzymając w ręku spory dzban. Jego krok był chwiejny i widać było, iż jest jeszcze osłabiony i każdy ruch sprawia mu ból. Pomimo to uśmiechnął się lekko widząc, że dziewczyna już odzyskała przytomność.
-Nareszcie -powiedział cicho podchodząc do niej -zacząłem już się martwić o Ciebie. Przyniosłem dla Ciebie miód, coby Cię do żywych powrócić, ale widzę że już dobrze się czujesz, więc.. -wziął spory łyk z dzbana, po czym spojrzał ponownie na dziewczynę i westchnął.
-Zresztą.. Ty mi pomogłaś, pozwól że ja pomogę Tobie.. -przytknął Myosotis ostrożnie dzban do ust, a na jego twarzy pojawił się znów grymas bólu, ciężko jednak poznać czy to rana się otworzyła, czy też niezmierzona tęsknota za miodkiem serce mu rani.
-Pij - szepnął niemal niedosłyszalnie, jedną ręką dzban przy ustach dziewczyny trzymając, drugą zaś jej główkę podtrzymując. Twarz jego zaś gdy szeptał to słowo była pełna bólu i rozpaczy, lecz w oczach widać było coś jeszcze. Serce zaś jego musiało przeżywać zapewne podobne rozterki jak Abraham gdy syna swego jedynego miał na ofiarę złożyć. Przymknął oczy i zęby zacisnął by nie dać samemu sobie możliwości odwrotu.
-Pij.. - powtórzył głośniej już nieco, a głos jego choć drżący jak u skazańca przed egzekucją, wydał się jednak nieco bardziej zdecydowany.
-Tyś mi życie uratowała dziewczyno -powiedział po chwili, czekając wciąż z dzbanem na jej reakcje -dajże mi choć tą drobną rzeczą Ci odpłacic. - przekrzywił lekko głowę spoglądając w jej oczy. Dzban wciąż przy jej ustach trzymał, druga jednak dłoń na jej plecy się zsunęła za oparcie robiąc.
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Sob 7:59, 22 Lip 2006     Temat postu:


Książę wszedł do karczmy mimochodem. Siadł przy jednym z stołów i zwrócił się do Myosotis. -Jak sobie radzisz, dziewczyno?- zaśmiał się. -W sumie ciekawie się tu zrobiło...- jego wywód przerwało coś dziwnego. Z klatki piersiowej wyszło spore ostrze, a krew zalała posadzkę Książę jęczał i wył, a potem rozpadł się na kawałki, pozostawiając wszystkich w sali co najmniej lekko oniemiałych.

[---]

-Witaj, Myosotis!- Książę wszedł do karczmy i stwierdził, ze wszyscy się na niego dziwnie patrzą. Podszedł do centrum sali i dotknął posadzki. -Tu też był... i padł w momencie, gdy Kairon przebił tamtego...- warknął. -Wie ktoś, gdzie jest Erbellyn? Możliwe, że potrzebuję jego pomocy... Zirael też!- pokiwał głową. -Komuś zależy, żebym tu stracił... zawsze na dzień dobry zrańcie mnie jakimś ostrzem, jeśli popłynie krew, to sieczcie bez litości... jeśli nie popłynie, to ja się nie obrażę, bo bólu nie odczuwam, a rana się zrośnie w kilka sekund....- westchnął. -Myo.. masz może zielonego reddsa? Muszę chwilę odpocząć i przemyśleć sprawę.- spytał kobiety.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 10:11, 22 Lip 2006     Temat postu:


-Eeeee, co je? -Zik obrócił głowę na wchodzącego księcia, a gdy ten w niecodzienny sposób postanowił ich opuścić, rozdziawił gębę ze zdziwienia. Gdy zaś druga jego bytność pojawiła się w drzwiach wejściowych, spojrzał na dzban z miodem, pokiwał głową z uznaniem i rzekł do dziewczyny
-Pijże, mocniejszego chyba już nie znajdziesz.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Sob 14:16, 22 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis ze łzami w oczach spojrzała na mężczyznę, który przytykał jej do ust dzban z miodem.
Wystraszona łyknęła odrobinę trunku i zachłysnęła się kaszląc i dusząc się okrutnie. Kiedy wreszcie udało jej się opanować oddech. Spojrzała mężczyźnie w oczy wzrokiem wyrażającym strach, a zarazem wdzięczność ogromną.
Nagle, spoglądając Zikowi tak w oczy, przypomniała sobie kilka szczegółów. To on był tym rannym, którego Myosotis (jak myślała do tej pory) zabiła.
Ogranięta euforią wstała okryła go płaszczem, usadziła przy stole, obejrzała ranę i ze zmęczenia padła na ziemię.
Wtedy do karczmy wszedł Książę. Myosotis spojrzała w jego stronę i ujrzawszy koszmar jakim była powolna śmierć Zetha zaczęła przerażona piszczeć i płakać niczym małe, śmiertelnie przerażone dziecko. Niezrozumiałym było, to, że po chwili Książę wszedł znowu do Karczmy, prosząc ją jak gdyby "nigdy nic" o Reddsa. Dziewczyna przerażona otarła oczy, które przybrały barwę turkusu i jednolicie kolorowe były łącznie z białkami. Oczy demona jednak wyrażały strach. Myosotis nie widząc, skąd te siły pobiegła na zaplecze, przerażona podała klientowi Reddsa i w popłochu przed nim odeszła w jak najdalszy kąt izby nie spuszaczjąc z niego niedowierzającego, dziecięcego, a jednoczesnie demonicznego wzroku.
-Mamo... mamo... pomocy...- wyszeptała.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 64, 65, 66  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach