Wysłany: Nie 15:34, 25 Mar 2007
Temat postu:
Skryberianin popatrzył przez moment na trzy słońca.
-
Dobrze, więc teraz zabawimy się inaczej, moja droga. - stwierdził Skryberianin.
Skupił się lekko. Wyssał z gwiazd nieco materii - niewiele, może tysiąc, może sto tysięcy ton gazu.
I uderzył.
Energetyczny klin oderwał jeden świat od drugiego, po czym złapał jeden z nich i gwałotwnie wtłoczył doń Wilczycę. Jakiekolwiek przejawy fizycznego ciała rozmyły się w mgnieniu oka w coś, co przypominało kosmiczną protoplazmę, a potem zniknęły.
Został tylko umysł pośrodku przestrzeni. Pustej przestrzeni.
I jego osłona.
Przypominała grubą, mydlaną bańkę. I niczym mydlana bańka pękła, gdy Skryberianin tego zechciał. Po czym otworzył jej umysł na doznanie tego, co jest dookoła.
Zimno tak przeraźliwe, że nieodczuwalne zwyczajnymi zmysłami. Nie uderzyło natychmiast - nikt nie był w stanie przyjąć tak przeraźliwego zimna natychmiast. Wilczyca czuła, jak straszliwy, kosmiczny, lodowaty mróz, najzimniejsze zimno jakie może istnieć wlewa się wprost do jej umysłu...
-
Przerwę, kiedy tego zechcesz. - rozległo się w jej umyśle.