Wysłany: Sob 0:03, 20 Sty 2007
Temat postu:
Dziwne to było uczucie. Świata wokół nie widziała lecz dotykała go umysłem... Była w stanie określić położenie wszelkich materialnych przedmiotów w całkiem przyzwoitym zasięgu. Na słowa Księcia zareagowała próbą skupienia się i przypomnienia sobie wszystkiego dokładnie. Nieudaną jednak z powodu nagłego hałasu jakiego narobił Skryberianin. -
Świetliku, ja tu się próbuję skupić... - mruknęła cicho wiedząc, że tyrada towarzysza nie potrwa już długo... Profilaktycznie jednak lepiej jest uprzedzić... Odetchnęła głęboko i przywołała w pamięci obrazy miejsc, do których przenosiła się podróżując po księdze. Wspomnienia płynęły przez nią prawie namacalnym strumieniem. Wpierw zamiana jaźni i ciała, która wywołała grymas bólu na twarzy Wilczycy. Potem kolejne światy... Ten, który zginął gwałtownie z dziką furią eksplozji wrzucając dziewczynę do ledwo otwartego portalu. Potem Otchłań, ocean... Dziwny świat z gadzimi istotami na każdym kroku... Potem kolejne i kolejnie. Każdy coraz bardziej niegościnny. Każdy zostawił na niej swoje piętno. Ale najgorsza była bezkresna, piaszczysta pustynia praktycznie pozbawiona wody... Ta, na której WinterWolf zużyła resztkę mocy sięgając do najgłębszych rezerw i tracąc zmysły na wiele długich godzin... To tu - na skałach - szok wywołany gorącem, brakiem wody i zużyciem mocy wywołał "przemeblowanie" w jej jaźni i organizmie. -
To tam! - powiedziała dziewczyna szczerząc się w uśmiechu. -
Jestem tego pewna! - klasnęła w dłonie. - Zeth, Świetliku - skłoniła się teatralnie -
Oto próbka możliwości, które zyskałam poprzez wchłonięcie aury w Grocie. Świetliku, przeniosę teraz twoją materialną powłokę, więc proszę cię nie opieraj się. Światy w tej księdze istnieją jako odrębna od naszego "bańka" więc jeśli się zgubisz nie wyjdziesz stąd tak łatwo... Ale ja teraz znam drogę - uśmiechnęła się po czym złożyła i rozłożyła ręce, a wokół niej utworzyła się bańka energii. Objęła ona również Skryberianina i uchwyciła niematerialną formę Księcia. Klaśnięcie w dłonie i już byli na spalonej trzema olbrzymimi słońcami, piaszczystej pustyni. Na skałach, gdzie były jeszcze ślady wydrapywania magicznych symboli wilczymi pazurami. -
Witamy w domu - zakpiła dziewczyna. -
Zdaję się na ciebie, Zeth. Ponoć masz jakiś pomysł... W Pałacu Zirael pojawiła się ta istota, której sama tylko aura dodała mi sił... Chcę jak najszybciej wracać.... - powiedziała niecierpliwie.