Wysłany: Wto 0:42, 15 Sie 2006
Temat postu:
Myosotis uśmiechnęła się szeroko, trudno było odgadnąć, czy powodem tego uśmiechu było "ów słoneczko", czy też to, że Zik tak dobrze traktuje swojego konia. Dziewczyna podeszła do mężczyzny i przytuliła się do niego mocno.
-
Naprawdę... jesteś niesamowity piracie.- mruknęła mu w pierś i udała się do Karczmy.
Drzwi Karczmy były zamknięte. Myosotis zastanowiała się przez chwilę, gdzie są zapasowe klucze. Biegiem puściła się do swojej komnaty. Docierając po jakimś czasie na miejsce, zobaczyła chrapiącego w jej łóżku Gurgola. W jej oczach pojawiła się iskra czułości, na palcach podeszła do łóżka i otuliła stwora przez chwilę mu się przyglądając. Wreszcie stwierdziła, że przy okazji może się przebrać w coś "suchszego". Otworzyła mała półeczkę. Z lekko ironicznym uśmiechem spojrzała na całą swoją garderobę w postaci jednej czarno- turkusowej sukni, dwóch bluz, parze spodni i spódnicy. By było szybciej, pędęm przebrała się w suknie, porwała klucze do karczmy i do niej własnie pobiegła jeszcze raz tylko doglądając, czy Gurgol dobrze śpi. Po chwili była na miejscu. Niepewnie otworzyła drzwi. Królowa spała na jednym ze stolików, szczelnie opatulona jakimś płaszczem, pod głową miała jakąś poduszkę. Ta właśnie poduszka zmusiła Myosotis do zejścia do piwnic, gdzie znalazła śpiącego w jego małym łóżku- lub raczej czymś, co miało być łóżkiem; skrzata.
Dziewczyna spojrzała z ulgą na stwora i opatuliła go szczelnie derką, by potem- znowu na palcach wyjść z Karczmy i zasunąć ją za sobą.
-
A CoB'a nie ma...- powiedziała ze smutkiem, w jej oczach było widać wyraźny niepokój.
Podążyła ku stajni mocno zaciskają klucze w jednej dłoni, a wisior w kształcie niezapominajki w drugiej. Jak dawno nie przypatrywała się swoim ukochanym kwiatom. Jakoś nie było na to czasu.
-
Dużo się zmieniło w Twoim życiu potworzyco.- powiedziała sama do siebie i po chwili niepewnym, delikatnym pociągnięciem, otworzyła drzwi stajni.
-
Zik? Śpisz już?- szepnęła niepwnie.