Myosotis spojrzała na izbę karczmy, potem gestem pokazując, że zaraz wróci, poszła do kuchni.
Rozejrzała się dokładnie i wracając powiedziała zmartwiona.
-Nie ma ani CoBa, ani Skrzata... gdzie oni są?- na jej twarzy pojawił się cień niepokoju.
Gość
Wysłany: Wto 19:25, 08 Sie 2006
Temat postu:
-Skoro nie ma ich obydwu to pewnie są razem, nie ma powodu do obaw, chodzmy gdzies miła..
Myosotis Mori. Potworzyca Kącikowa
Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389 Przeczytał: 0 tematów
Myosotis przygryzła wargę.
-Wystarczającym urlopem była już wizyta w zaświatach i pobyt z tobą nad jeziorkiem... Nie chcę zawieść CoB'a. Kiedy tylko się ściemni, wszystko wysprzątam i wtedy dopiero będę mogła zamknąć karczmę.- mruknęła niepewnie. -Muszę porozmawiać ze skrzatami... potrzebny mi nowy płasz, źle się bez niego czuję...
Gość
Wysłany: Wto 20:55, 08 Sie 2006
Temat postu:
-wybacz.. ja nigdy nie mam dość Twojego towarzystwa, po prostu nie przyszło mi do głowy że myslisz inaczej, przepraszam, myślę tylko o sobie -westchnął.
CoB Panna Migotka
Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Żaba zagłębiał się coraz bardziej w szczurzej norze. Żądny przygód, chwały i sławy z diabelskim uśmieszkiem na ustach, przyspieszył człapów i dotarł do podziemnego jeziora. Wtedy coś mu się przypomniało - jego nadworny kronikarz, szalony H.L. Povercraft opisał właśnie takie podziemne jezioro, w którym żyły potworne istoty, przekształcające wodę w piwo. Żab natychmiast tam wskoczył i nie zważając na okalające go ze wszystek stron macki, jął pić, pić, pić. Urósł w końcu do rozmiarów Żaby pociągowej i ujrzał przed sobą najpotworniejszą istotę, od której widoku normalny człowiek oszałałby. Ale Żaba nie był normalnym człowiekiem, więc popłynął wgłąb jeziora...
Myosotis Mori. Potworzyca Kącikowa
Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389 Przeczytał: 0 tematów
-Nie nie nie nie Zik!- Myosotis zamachała rękoma i chwyciła odchodzącego przyjaciela. -Nie... źle mnie zrozumiałeś... ja tylko nie chcę zostawiać Karczmy bez opieki, wkońcu to mój obowiązek... wieczorem, kiedy będę mogła ją zamknąć chętnie z tobą gdzieś wyjdę... jeżeli oczywiście chcesz...- bąknęła niepewnie i czekała na jakąkolwiek reakcję.
Gość
Wysłany: Wto 22:48, 08 Sie 2006
Temat postu:
-Właściwie czemu nie.. wieczorne spacery są bardzo romantyczne.. -uśmiechnął się ciepło do Myosotis i spytał -pozwolisz że posiedzę w karczmie? Albatros też czasem musi mieć nieco odpoczynku -skinął na konia który zarżał cicho i ruszył stępem w kierunku stajni.
Myosotis Mori. Potworzyca Kącikowa
Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389 Przeczytał: 0 tematów
-Ależ oczywiście, będziesz naszym... jedynym gościem.- dziewczyna westchnęła smutno szykując miejsce Zikowi i popędziła po ścierkę, by wytrzeć blaty stołów.
Starała się jak najszybciej posprzątać karczmę co rusz mrucząc coś niemile o włosach wpadających do ust i oczu. Kiedy wreszcie uwinęła się z izbą karczmy, zabrała się za kuchnię, przy okazji sprawdzając zapasy.
-Mięso. Świeże. I mąka. Kończą się.- mruknęła sama do siebie i szybko wybiegła do izby.
-Zik... nie potrzeba Ci czegoś, może jesteś głodny? Może jakiegoś napitku?- powiedziała podchodząc do stołu, przy którym siedział jej czarnowłosy przyjaciel.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach