Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Karczma Elaine

Czy Karczma jest Wam potrzebna?

Tak, niech zostanie!
47%  47%  [ 8 ]
Nie wiem, nie mam zdania...
5%  5%  [ 1 ]
Nie, są już Ogrody, Grota i Sale Pojedynków. Po co więcej tego "śmiecia"? Przesada...
23%  23%  [ 4 ]
Czy śliczna karczmarka jest wolna? Może ma etat do pomocy w kuchni? :D
23%  23%  [ 4 ]
Wszystkich Głosów : 17
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Pon 22:09, 31 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis ciągle sycząc i biegając wokół wampira zdjęła z szyi medalion i oplotła go sobie mocno, wokół dłoni tak by nie dał się zerwać.
Biegając tak przypomniała sobie, mord, rabusiów, jej panikę, strach, ból i nienawiść.
-One mi wtedy nie pomogły!- syknęła i starała się uspokoić. Podniosła miecz, "wypłynęła" do stojącego tyłem wampira i z niezawrotną szybkością, podbiegła do niego, unosząc miecz tak wy wbić mu ostrze w plecy, w miejscu, gdzie powinien mieć serce.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 22:16, 31 Lip 2006     Temat postu:


Zik na koniu zbliżał się powoli starając się ukryć w mroku, jednocześnie z uwagą śledził sytuację.
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Pon 22:19, 31 Lip 2006     Temat postu:


Wampir spodziewał się tego ruchu, Żab też spodziewał się takiego obrotu sprawy. Oni, a właściwie On, porozumiewali się teraz przelewaniem swoich emocji, jeden na drugiego. Byli jednością, wiedzieli, że wampir zginie. Wiedzieli?
Słońce zniknęło za horyzontem nastał mrok. Krwiopijca odwrócił się w stronę Myo gotowy zabijać, kiedy nagle poczuł strasznie dziwne uczucie w ręce. Zdawało się, że posłyszał w myślach - Nie tym razem... Dosyć twego bólu...
Ręka zaczęła mu ciążyć.
Demoniczny miecz gładko zagłębił się w ciało, zbyt gładko. Przebił dokładnie serce...
Myo spojrzała na to truchło i... zobaczyła klęczącego na ziemi wampira. Trzymał się za głowę i patrzył w ziemię, po jego policzkach spływały krwawe łzy. Myo pądążyła za jego wzrokiem i ujrzała na ziemi przebitego CoBiego - tego prawdziwego. Jednak był tak nierealnie przezroczysty, że ciężko było go rozpoznać, domyślała się, że urzył magii cieni. Po chwili całkiem się rozpłynął. Wampir popatrzył na Myo, po czym jego wargi ściągnął gniew i wykrzyknął: - Przegrałem... Powiedział jeszcze, żebyś mu to wybaczyła, ale chciał Ci ukazać, że mordowanie do niczego nie prowadzi... Przegrałem - zawył jeszcze raz wampir i odleciał w mrok nocy, zostawiając Myo wraz ze znikającym truchłem CoB'iego.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 22:31, 31 Lip 2006     Temat postu:


Zik podjechał do Myosotis i CoBa. Zeskoczył z konia i przyglądał się w milczeniu.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Pon 22:33, 31 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis. upuściła miecz.
Nagle wokół niej pojawiło się dziwnej światło. Oślepiające.
Tam gdzie stał przed chwilą demon, klęczała zapłakana dziewczyna.
Podeszła na klęczkach to truchła żaby.
-Tylko nie to... CoB...- przytuliła do siebie znikające truchło. Jej łzy kapały na eteryczną postać.
-Dzięki tobie żyję, jeżeli zabiłam ciebie, zabiłam i siebie.- szepnęła tuląc do siebie ciało przyjaciela.
Wtedy medalion wpił się jej w dłoń tak, że sięgnął aż kości. Zdjęła cały we krwi łańcuch i wyrwała wręcz z dłoni amulet w kształcie niezapominajki. Nałożyła go na szyję żaby. Jej zmieszana krew i łzy kapały wprost na "oko" amuletu.
Wtedy rozbłysło to samo, oślepiające światło i po chwili nie Myosotis, a demon tulił ciało żaby do piersi. Demonica wstała i otoczona dziwną poświatą... zniknęła.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 23:00, 31 Lip 2006     Temat postu:


Zik stałm bez słowa obserwując sytuację. Gdy demon znów stał się dziewczyną, ruszył ku niej, lecz znów nastąpiła przemiana i Myosotis-demon zniknęła wraz z żabim truchłem. Zik usiadł pod drzewem i ukrył twarz w dłoniach. Albatros podszedł do niego i trącił go pyskiem, lecz nie doczekał się reakcji. Mimo to postanowił zostać przy panu.
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Śro 16:31, 02 Sie 2006     Temat postu:


CoB zginął... to było łatwe do przewidzenia, przynajmniej wtedy, kiedy było się CoBim... Mimo wszystko śmierć nie mogła trwać wiecznie i tak jego odlatujące złe alter ego, poczuło na własnej skórze ubytek sił związany z oddawaniem swej energii całości... Wściekło zawył i jeszcze bardziej przyspieszył, by jak najszybciej znaleźć się w górach Krańca Świata.
Za to prawdziwy CoB (a właściwie jego dobra część) pojawił się w Królestwie Cieni. Jeszcze nigdy nie był w takiej sytuacji, żeby przenieść się całym ciałem, a nie tylko jaźnią w to miejsce... Był... sobą! Zdezorientowany dotykał się, spoglądał na swoje ludzkie dłonie i już miał wykrzyknąć ze szczęścia, kiedy to zmroził go powiew zimnego powietrza. Obejrzał się za siebie, już odruchowo wyciągając swój piękny, srebrny miecz. Spoglądała na niego... Elaine, ale już nie ona... Spoglądała na niego pani przeznaczenia.

Krajobraz krainy przedstawiał się strasznie dziwnie - wyglądała jak ogromna jaskinia, wokół panowała ciemność. Czasami wyrystały tu kępki wielkich, kolorowych grzybów. Teren był nieznacznie pofałdowany, a po horyzont unosiła się mgła i mrok.

Miecz zalśnił w ciemności, jednak człowiek nie był w stanie go unieść, by zaatakować. Opuścił wzrok i poczuł nową falę mrozu, która wdarła się głęboko w jego ciało. Tym razem wygrał w nim instynkt wojownika i cały zdrętwiały rzucił sztyletem w marę przed sobą, a ona w dzikim wrzasku zniknęła. Okazała się iluzją... Zabójczą iluzją, bo wkrótce chłopak zaczął szczękać z zimna. Próbował się rozgrzać chodzeniem, ale i to nie pomogło, bo wkrótce jął możyć go sen... Walczył z tym uczuciem, bo wiedział, że przegra, jeśli zaśnie. I skoro umrze tutaj, to już nie wróci...

Walka z ogarniającą sennością wciąż trwała, kiedy zdawało mu się, że rozbłysło światło i pojawiło się ciepło. To wystarczyło do przełamania jego siły woli i padł śpiący i na wpół zamarznięty pod jedną z kępek grzybów... Nie spostrzegł, że pojawiła się tutaj Myo...
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Śro 18:47, 02 Sie 2006     Temat postu:


Myosotis poczuła niesamowicie dziwne uczucie, jakby jej nie było, jakby zniknęła. Pojawiła się wokół niej jedna wielka nicość. I pustka.
Oby nie na zawsze.
Po chwili jednak znowu wracała do siebie- przynajmniej tak sądziła, wokół niej zaczęły pojawiać się kolory i kształty, zaczęły krzyczeć w jej głowie.
Ogromna jaskinia pogrążona w ciemnościach, gdzieniegdzie widziała kolory układające się w kształty dziwnych grzybów.
Ogarnął ją chłód, nagle spojrzała na swoją dłoń. Była niesamowicie blada i emanowała lekkim blaskiem. Tak samo reszta jej ciała.
Rozejrzała się po jaskini. Nie widziała nic. Zamknęła oczy i na ślepo poszła przed siebie, dotknęła czegoś dłonią, otworzyła oczy, była to jedna z kęp tych dziwnych grzybów.
Spojrzała w dół, leżał pod nimi zasypiający chłopak. Wiedziała kto to, przecież już kiedyś go widziała. Tak blady... tak zimny...
Myosotis zorientowała się, że wciąż trzyma w dłoniach niematerialne truchło żaby, na której szyi zawiesiła swój naszyjnik.
Uklękła obok ciała chłopca, po jej policzku spłynęła łza. Dotknęła delikatnie zimnej twarzy. Kolejna łza, jedna za drugą.
Spadały po kolei na naszyjnik, na truchło żaby, na usta i pierś chłopca.
Myosotis nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Położyła niematerialne ciało żaby, na piersi człowieka pogrążonego już we śnie. Wtedy "duch" żaby wniknął w ciało CoB'a, a naszyjnik Myosotis wybuchł ogromnym blaskiem oświetlając całą jaskinię.
Kiedy niematerialne truchło żaby wniknęło już całkowicie w chłopca, naszyjnik pojawił się w pełni blasku zawieszony na szyi śpiącego CoB'a.
Kolejne łzy, spadały na twarz chłopca, na jego usta, serce, na wisior.
Myosotis pogłaskała CoB’a delikatnie po twarzy, blask naszyjnika oślepiał. Schyliła się, ucałowała jego czoło i ścisnęła mocno rękę.
Wisior wybuchł jeszcze większym blaskiem.
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Czw 11:07, 03 Sie 2006     Temat postu:


CoB śnił o swoim jedynym przyjacielu - młodym magu Xanthosie i jego szalonym feniksie. Czuł okalające go ciepło... Później zobaczył swoją matkę, którą tak szybko stracił, tulącą go do siebie i płaczącą, wtedy jeszcze z nieznanego mu powodu... Na koniec pocałowała go na dobranoc i powiedziała: - Nie bój się nocy, bo po niej zawsze przychodzi dzień...
Chłopak zerwał się natychmiast z pozycji leżącej do siedzącej. Przetarł oczy, spojrzał przed siebie i jeszcze niezbyt kontaktując ujrzał Myo. Zdawało mu się, że wciąż jest w karczmie, więc powoli wstał, uśmiechnął się i stwierdził, że nie patrzy na dziewczynę spod jej stóp. Coś uciskało go też w szyję... spojrzał na swą pierś i wiedział już, że to wisiorek Mystois, emanujący dziwnym blaskiem. Przymknął oczy, starając się przypomnieć sobie, co działo się przedtem. W końcu dotarła do niego straszna wizja - był zamknięty pomiędzy wymiarami, tego nie kalkulował w swoim planie. Ale... czy przed nim stała prawdziwa Myo, czy kolejna zabójcza iluzja?
- Skąd się tutaj wzięłaś? - zapytał nieco podejżliwie i sięgnął dłonią po miecz...
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Czw 13:03, 03 Sie 2006     Temat postu:


Myosotis spojrzała wzdychając z ulgą na stojącego chłopca. Z dziwnym spokojem pogładziła go po policzku i patrząc mu głęboko w oczy szepnęła.
-Chodź przyjacielu... musimy się stąd wydostać.- to mówiąc, znowu pogładziła CoB'a po twarzy, następnie po ramieniu i dotknęła palcami emanującego dziwnym światłem wisiora. -Nie bój się... chcę cię uratować, chcę Ci pomóc...
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34 ... 64, 65, 66  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach