Wysłany: Pon 21:00, 31 Lip 2006
Temat postu:
Myosotis nie wiedziała co robić.
Drugi raz w życiu poczuła się całkowicie bezsilną. Pierwszy raz, był jakieś 20 lat temu.
Kiedy bandyci napadli na jej wioskę.
-
NIE POZWOLĘ DRUGI ZABRAĆ SWOICH NAJBLIŻSZYCH!- krzyknęła z wściekłością, amulet ciskał się tak mocno, że łańcuch, na którym był zawiesozny, pozostawiał ślady na szyi Dziewczyny.
Myosotis wyjęła miecz. Przymkneła oczy, kiedy otworzyła je spowrotem, były już oczami demona.
Nagły blask, ciało zaczęło wydłużać się. Bez płaszcza przemiana była dużo bardziej widoczna.
Tam gdzie stała przed chwilą Myosotis, stał demon.
-
Zaczynamy zabawę...- powiedział. Jego głos był inny niż dotychczas, był... ludzki. Demonica uniosła się w powietrzu i popłynęła szybko, nadzwyczajnie szybko, wiatr rozwiewał jej srebrne włosy, miotał czarną suknią, miecz trzymany w dłoni rozbłysł.
Potwór znalazł się wreszcie poza murem zamku. Na trakcie. Lecąc tak przez jakiś czas, dostrzegł zarys postaci prowadzącej konia. Demonica ścisnęła mocniej miecz i "podbiegła" do postaci. Po jakimś czasie rozponała mężczyznę.
-
ZIK!- krzyknęła głosem Myosotis, jednak nie tak niepewnym i pełnym strachu. -
Zik, jak dobrze, że jesteś cały!- powiedziała dopływając do niego. -
Wracaj do zamku, najszybciej jak się da i tam na mnie... czekaj.- demonica dokończyła, położyła dłoń na jego policzku i spojrzała mu głęboko w oczy. -
Coś się zmieniło...- szepnęła po chwili i popłynęła dalej, przed siebie.