Wysłany: Nie 8:43, 30 Lip 2006
Temat postu:
Myosotis odprowdziła mężczyzmę do stajni i tak, by jej od razu nie zauważył, położyła fiolkę gdzieś, przy jego "posłaniu".
-
Naprawdę powinieneś, spać w bardziej cywilizownych warunkach.- westchnęła po chwili wychodząc ze stajni i przymykając jej drzwi.
-
Chodź, doproawdzimy cię do pożądku, biedaku.- powiedziała uśmiechając się do stwora i wzięła go za łapę.
Ten zagulgotał coś niezrozumiale. Kiedy doszli do Karczmy, Myosotis poprosiła Gurgola, żeby czekał, a ona zaraz wróci.
Podeszła szybko do stolika, na którym siedział CoB.
-
CoB, muszę zrobić jedą, ważną rzecz... za chwilę wrócę, dobrze?- szepnęła do niego patrząc mu w oczy. Miła wyrzuty sumienia, że znowu zastawia karczmę na jego głowie.
Podbiegłą do kuchni, z której wzięła kawałek jakiegoś mięsa i szybkim krokiem wyszła z karczmy.
-
Chodź, nie chce, żeby CoB długo czekał.- mruknęła biorąc Gurgola za rękę i prowadząc do swojego pokoju. Tam, szybkim wyciągneła balię na środek pokoju i napełniła ją gorącą wodą. Przezornie sprawdzając co chwile, czy aby nie za gorącą.
Kiedy wreszcie skończyła, wskazała zachęcającym ruchem patrząc się na Gurgola.
-
Wskakuj...- powiedziała spokojnie. Gurgol po chwili wachania wszedł do balii gulgocząc coś pod nosem. Myosotis zabrała się do jego mycia i szorowania, Gurgol z początku coś krzyczałw sprzeciwie, ale pod koniec kąpiely nawet próbował umyć sobie oczy, na co wyskoczył z wanny z okrutnym kwikiem, gdy.z mudliny z pewnością powodowały okrutne piecznie. Myosotis machając głową wytarła oczy stwora płaszczem, a potem przemyła je wodą. Rozjerzała się za czym, co mogłaby opatulić i wytrzeć Gurgola, ale niestety nie znalazła nieczego. Odpięła klamrę płaszcza i owinęła og wokół stwora, który pachniał i wyglądał już dużo lepiej.
-
Przynę Ci jeszcze pazury, bo sam sobie krzywdę nimi zrobisz.- mruknęła wyjmując pilniczek z nocnej szafki.
Minął jakiś czas, a Gurgol nie wyglądał tak okropnie.
Teraz był to poprostu stwór, być może nieco podobny do goblina, tyle że dużo żadziej spotykany.
Myosotis podała mu kawałek mięsa, na co zagulgotał radośnie, a najedzonego ułożyła w swoim łóżku.
Nie musiała długo czekać, żeby zasnął.
Wtedy, przewiesiła przez plecy miecz i po cichu wyszła z pokoju. Zamykając drzwi, usłyszała chrapanie, co wywołało u niej uśmiech.
pobiegła do Karczmy.
-
Jestem z powrotem, wybacz, że to tak długo trwało...- powiedziała łapiąc oddech i spoglądając na CoBa.