Wysłany: Sob 16:21, 10 Cze 2006
Temat postu:
CoB, po pieśni Kessena, poczekał chwilę, czy ktoś się odezwie, czy nie. Widząc jednakże, że nikt nie kwapi się do komentarzy, sam odezwał się głębokim basem:
- Werdykt jest tylko jeden... To oczywiste, że wygrała pieśń... zaśpiewana... przez... - W tym momencie, by podbudować napięcie, Żaba głośno beknął.
- Przepraszam... - wyrzekł zawstydzony. Po kolejnej chwili, pełnej napięcia, kiedy cały wszechświat zamarł... Kurz zatrzymał się w powietrzu, płomień na chwilę przestał się ruszać... Wszyscy obecni wstrzymali oddechy, CoB głośno powiedział:
- Nie jestem stworzony do takich trudnych wyborów... Tak więc... - ropuch znowu przerwał i znacząco mrugnął do Elaine.
- Tak więc wszystkim należy się po 4 kufle najlepszego miodu, z pasiek Zirael! Pijcie i weselcie się!
Elaine już zaczęła nalewać wszystkim i z uśmiechem rozdawała śpiewakom, a nawet tym, którzy w zawodach nie uczestniczyli.
Minęła chwilka, zanim każdy stał już z pełnym kuflem. Jedynie Żaba, nie trzymał żadnego alkoholu, co wydawało się bardzo dziwne w jego przypadku. Poczekał chwilkę, aż wrzawa ucichnie, chrząkając znacząco:
- Ekhm... Ekhm... Panie i Panowie! Nie będziemy wszak stali z kuflami w dłoniach! Siadamy wszyscy przy jednych stołach, czy może, szanowni goście wolą rozbić się na grupki?! I co by państwo chcieli spożyć?
Żaba po tych słowach zerknął w stronę Elaine i zobaczył, że ta cała zbladła. "Pewnie boi się, że doprowadzę ja do ruiny" - pomyślał. Przyczłapał do niej i cichutko szepnął:
- Nie martw się o nic pieniężnego, ja już się tym zajmę... Byłem księciem, to znam się trochę na ekonomii...
Elaine spojrzała na niego i... wybuchła! Głośnym śmiechem. Wszyscy goście spojrzeli w ich stronę, dziewczę zawstydziło się i zasłoniłą dłonią usta, a CoB czuł, że się rumieni jego zielona skóra...
Goście karczmy zaraz powrócili do swoich zajęć i karczmarka powiedziała cicho do Żaby, jeszcze lekko się śmiejąc, chociaż marszcząc cudowne czółko:
- Przecież nie przygotuję dla wszystkich jedzenia! Nie mam tyle sił!
Żaba zrobił minę filozofa i wyrwało mu się z ust przeciągłe:
aaaaaachaaaa! Nie pomyślałem o tym... Hmmm... To Ci pomogę, wiesz jak, tylko będziemy musieli pracować po ciemku!
Dziewczę popatrzyło z wyrazem politowania na chłopca zamienionego w Żabę i odpowiedziała mu:
- Ty głuptasie! Przecież ogień daje światło! Jak masz zamiar sprawić, by był ciemny?!
CoB znowu poczuł się głupio i przytaknął rozmówczyni. Po chwili jego usta rozjaśnił uśmiech... (A był on zaiste szeroki - tak jak żaba tylko może się uśmiechać).
- Wiesz co, mam pomysł. Ja te potrawy przygotuję, a Ty je ugotujesz, usmażysz, czy co oni będą tam chcieli. Tym sposobem, będzie pracy po równo. Zgadzasz się?
Anielica przyklasneła w dłonie i pokiwała gorliwie głową.
Teraz dwójka czekała na zamówienia...