Wysłany: Pon 18:03, 24 Lip 2006
Temat postu:
Żaba obudził się wypoczęty i radosny. Ujrzał miód i muchy... Miód i muchy... Miód. Wypił go delektując się smakiem, a muszki zostawił na później. Kierował się zasadą: Jak nie pijesz dużo, nie jedz. Później poskakał po kuchni i wciąż myślał o Myo, która była dla niego taka miła... Szkoda by mu było, gdyby dziewczę zostawiło tę karczmę i... go? Sam nie wiedział, nie rozumiał jej troski... Ale dawało mu to siłę. Siłę tak potrzebną normalnej gadającej Żabie.
Zależało mu na Myo i ufał jej, dlatego dał jej rozporządzanie karczmą. Nie spodziewał się, że ona zrobi tutaj coś złego. Co ważniejsze przybyło kilku gości.
Wychynął na zewnątrz i jął rozglądać się po pomieszczeniu. Zauważył dwóch z trzech największych władców zamku i "szarego króla", jak już mógł ocenić Zetha. W sumie miał to gdzieś. Polityka zniszczyła jego pradziadków, polityka i go częściowo upodliła, dlatego stronił od władzy, wolał coś robić sam z siebie. Trójca odprawiała jakiś magiczny rytuał, ale jaki, to CoB nie wiedział. Niewiele miał on wspólnego z magią cieni - raczej było to zaklinanie...
Polityka polityką, ale Myo nigdzie nie było. Żab wytężył wzrok i powolnym krokiem patrolował karczmę. W końcu, w rogu pomieszczenia ujrzał dwie przytulone postacie. Po dokładniejszych oględzinach celu zorientował się, że jedną z tych dwuch postaci jest Myo. Niepewnie przyskoczył, bo wyraźnie było widać, że śpią. Popatrzył na twarz Myo, która wygładzona snem była zaprawdę niczym twarz anioła, a nie osoby mającej w sobie demona. Popatrzył na tulącego ją Zika, po czym odskoczył, odwrócił się i westchnął. I nagle padł, jak ścięty z nóg. Jego serce przebił sztylet lodu...
Chciał wykrzyczeć, dlaczego tak się dzieje, dlaczego wciąż spotykają go zawody. Dlaczego musi płacić taką cenę... Przez głowę przemknęło mu wiele strasznych myśli... Ale na końcu przypomniała mu się Pani Przenzaczenia i jej obrazy oraz przysięga, którą złożył. Głęboko westchnął i zaczął przechadzać się po sali wśród gości, by w razie czego poprowadzić ich do trunków...
W gruncie rzeczy powinien być szczęśliwy, że Myo się udaje, że sama odnalazła spokój. Przyrzekł jej pomagać, przyrzekł jej wszystko, więc natychmiast wyrzucił z siebie gniew i złość, pozostając jedynie przy fali smutku, graniczącej z rozpaczą.