Wysłany: Pią 23:17, 12 Maj 2006
Temat postu:
Zik skrzywił się ochydnie widząc Evereth
- Witaj - burknął odwracając na chwile wzrok od flaszki by ją obrzucić spojrzeniem, delikatnie mówiąc, niechętnym. Ta chwila wystarczyła, by pazerne łapska Evereth sięgnęły po Napój Bogów.
Mężczyzna zatrząsł się z wściekłości i tylko szybka reakcja Kessena stawiającego kolejną butelkę uratowała sytuację.
- Łojaaa!! - wydarł się na widok flaszki i rzucił się na stół by ją uchwycić. W swej pazerności nieszczęśliwie trącił butelczynę która przewróciła sie i potoczyła w kierunku krawędzi stołu.
- ŁOŻESZ!!!!! - Zik wytrzeszczył oczy i zaczął pełznąć po stole z zawrotną prędkością czterech Gollumów* za uciekającą butelką. Która nieuchronnie zbliżała się ku Krawędzi Zagłady.
- Ssskaarb, mój ssskaarb - wysyczał Zik przechodząc do pozycji przyczajonego tygrysa i ukrytego smoka. Flaszka tymczasem nie zważając na rozpaczliwe próby zatrzymania jej biegu dotarła do końca stołu, zwolniła na chwilkę jakby nie mogła się zdecydować, po czym radośnie poleciała w dół.
Czas stanął niemal w miejscu dla Zika. Widział jak butelka stacza się ze stołu. Wiedział że albo zareaguje teraz, albo już nigdy nie ujrzy swojej ukochanej... Rozpacz wypełniła mu serce, a kwasy żołądek.
- N I E E E E !!!!!! - wydarł się na całe gardło zwracając na siebie uwagę przebywających nie tylko w karczmie ale i w okolicy. Odbił się od stołu z gracją kulawego nietoperza i dał susa za butelką w otchłań. Na podobieństwo kamienia młyńskiego spadł na głowę, wbrew prawom fizyki, upadł szybciej niż butelka, tylko po to by zobaczyć jak flaszencja upada na twardą, kamienną posadzkę i.. nic.. Wilkinowa plecionka uchroniła butelczynę przed rozbiciem. Zik wzruszony, ze łzami w oczach i guzem wielkości sporego jabłka siedział na podłodze tuląc do siebie flaszkę i szepcąc do niej czułe sprośności..
* Jeden Gollum - jednostka miary. Prędkość podróżna Smeagola z rozstrojem żołądka na trasie podziemne jezioro -> wychodek.