Wysłany: Pią 22:33, 05 Sty 2007
Temat postu:
Skryberianin wdychał rozrzedzone powietrze górnych warstw atmosfery, chłonąc promieniowanie gamma i wolne elektrony. Był teraz w postaci ptaka, wybuch przetrwał tylko dzięki temu że zmienił się w powietrze i uniósł wysoko, wzniesiony kolumną gorącego powietrza rozgrzanego wybuchem. Książe był czymś... Nowym. Nigdy nie doświadczył walki z kimś takim. Ale czas wziąć się do roboty.
Skryberianin zaczął pożerać powietrze, radioaktywne izotopy i wszystko, co tu fruwało, powoli zniżając lot.
W umyśle Księcia odezwał się głos:
"Jesteś prawie bogiem cienia, tak? Więc odbiorę ci go, nikła istoto... Równie nikła jak ja."
Skryberianin coraz bardziej obniżał lot, pochłaniając resztki energi wybuchu, gorąco pozostałe w powietrzu i wszystko, co tylko mógł przerobić na energię.
I gdy zniżył lot, zminił sie z powrotem w elfa.
-
Błąd, mój drogi. Uświadomiłeś mi jak pozbawić cię broni. - stwierdził, i machnął ręką nad głową. Ziemia wystrzeliła w powietrze... Tworząc zamkniętą, nieprzepuszczalną dla światła kopułę nad Stalingradem.
-
Witaj w prawdziwej ciemności, Książe. To nie jest cień. Tu nie ma światła, więc nie może być i cienia... Ale na wszelki wypadek.
I nagle całe wnętrze kopuły rozświetliło się jednolitym światłem. Nie została tu ani odrobina cienia, bo każda molekuła powietrza świeciła. Dla cienia po prostu nie zostało miejsca.
-
Twój ruch... Bo ja ledwo stoję. - przyznał się z rozbrajającą szczerością Skryberianin.