Autor / Wiadomość

Komnata Ouzaru

Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:10, 20 Cze 2006     Temat postu: Komnata Ouzaru


Nagle Zamek zadrżał aż w fundamentach, zaskrzypiał i z jego głębi dobiegł huk. Nastała chwila ciszy, po której dało się słyszeć jakieś jęki i zawodzenie... Całe życie zamarło nasłuchując, Chochliki w panice rozbiegły się we wszystkich kierunkach.
- Przepraszam! - zawołała Ouzaru, a głos Adminki dotarł do każdego mieszkańca Zamku. - Przepraszam za to zamieszanie, przemeblowanie robię!
I zamilkła. Rozejrzała się po swojej Komnacie, którą przeniosła za pomocą swej magii w inne miejsce, z dala od Groty i przy okazji powiększyła. Miała tu teraz podobny wystrój w jednym kącie i nawet niemal taką samą sadzawkę.
- Powinno się przyjąć... - mruknęła pod nosem i wszystkie rzeczy Kairon'a przerzuciła w zaciemniony kąt. - No, pajączki, czujcie się jak u siebie w domu...
Mruknęła do małych żywych istotek i zaczeła się dalej urządzać.
*Co ja zrobię z taką ilością miejsca?* - martwiła się. - *Może Kairon będzie miał pomysł...*
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:20, 20 Cze 2006     Temat postu:


Kairon ocknął się leząc na łożu, nie pamiętając jak się na nim znalazł co go z leksza zaniepokoiło, bowiem nie lubił nie pamiętać. Pamięć, wspomnienia były warte dla niego tyle co życie, tyle co jego siostra tyle co Ouzaru, tymczasem właśnie to zostało mu to skradzione.
Ale nie to jak by się zdawać mogło jest teraz najważniejsze, bowiem to co ujrzały jego oczy przekroczyło wszelkie pojęcie.
Bowiem oto przestronna komnata jego lubej, którą znał drow’i wojownik na pamięć, teraz stała przed nim równie odmieniona co i oni oboje się w ostatnich czasach zmienili i tylko kilka rzeczy było my dobrze znanych. Momentalnie Zerwał się z łoża i rozejrzawszy wokoło stwierdził obecność Ouzaru, która jak się domyślał będzie wiedziała co nieco więcej o tej nagłej zmianie. Ruszył więc do niej krokiem spokojnym bowiem nie było po co się spieszyć a idą obserwował uważnie. Wtedy to tez dostrzegł, iż większość miejsc wciąż nasycona dziwna niezwykła magią była, która choć podobna do jego to jakże odmienna była. Ów moc drzemiąca jak się zdaje czekała jeszcze na rozkazy gotowa spełnić jak się winno wydawać każde życzenie swej Pani. Gdy w końcu podszedł do Władczyni swego serca stojąc tyłem do niej, złożył ręce na jej ramionach i przemówił.
- Zapewne to twoje dzieło, Ouzaru. Powiedz mi tylko jedno, czy potrzeba ma aż aby tyle przestrzeni – A w jego głosie dało się słyszeć dumę i radość nie typową dla drow’a, człowieka czy tez innego przedstawiciela ras tego świata, ale dla męża, który jest pełen podziwu dla dzieła swej żony.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:38, 20 Cze 2006     Temat postu:


Spoglądała na swą odmienioną znów Komnatę i zastanawiała się nad pytaniem Kairon'a. Miał on dużo racji, aż tyle miejsca nie było im potrzeba. A ta przestrzeń... zaczynała ją przerażać i napawać lękiem. Skrzywiła się nieco i jednym ruchem zaciemniła wszystkie kąty i sufit, tak że teraz większość niknęła w mroku. Od razu założyła kilka magicznych pieczęci, tak by cień pozostawał poza władaniem Księcia Ciemności i uśmiechnęła się zadowolona.
- Wiesz... właściwie to nie wiem... - przyznała po chwili lekko zakłopotana.
Odwróciła się do niego.
- No nie chciałam, by nam tu było ciasno... Poza tym urządź się tu tak jak chcesz... - zająknęła się. - Uchhh! Sam najlepiej wiesz co i jak, co ja ci będę tłumaczyć?
Szybko się odwróciła, gdyż na jej policzkach pojawił się rumieniec. Jeszcze raz rozejrzała się po Komnacie i dodała kilka nastrojowych, fioletowych kryształów, które po chwili rozbłysły delikatnym światłem. Westchnęła przy tym jakby uspokojona ich widokiem. Kolejnym ruchem pozbawiła to miejsce okna, gdyż zwykłe światło słoneczne psuło jej klimat i nie pasowało zupełnie. Z każdą chwilą pokój bardziej przypominał jaskinię...
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:15, 21 Cze 2006     Temat postu:


Askariotto dostrzegł lekki rumieniec ja jej twarzy, podszedł bliżej niej tak, że teraz całym sobą dotykał jej całej a ona niemalże tonęła w jego objęciach. Stali tak dłuższą chwile w bezczynności, którą przerwały dopiero ciche słowa Kairona wyszeptane ukochanej do ucha.
- Spójrz na to. – Słowa nie zdążyły dotrzeć do ścian gdy efekt działania jego mocy był już widoczny.
Podłoga stała się idealnie gładką powierzchnią, nie zbyt śliską jednocześnie o pięknej barwie czerni, którą co jakiś czas przepasały szarawe smugi. Czarny marmur ozdobiony srebrzystymi refleksami, które niczym gwiazdy na niebie zdawały się mienić delikatnym blaskiem. Sufit podobnie przeobrażenia doznał, z litej skały przeobraził się w niezwykłej urody zwierciadło. I nie dostrzegalne w nim było ni meble, ni dwójka kochanków a jedynie bezchmurne nocne niebo, okraszone niezliczoną ilością gwiazd, które zdawały się raz po raz mrugając oddawać część Ów dwójce. A widoku nieboskłonu górującego teraz nad ich głowyma to co by nie powiedzieć to i tak za mało, bowiem niebo widziane w północnych regionach nigdzie nie ma sobie równych. Lecz nie jedyne były to zmiany jak zaszły tego czasu. Łoże do tej pory bukowe teraz hebanem się mieniło, hebanem zdobionym motywami pnączy róż a jego jedwabista pościel przybrała barwę fioletu tego samego co oczy ukochanej Drow’a. Małe pajęczaki, strażnicy skarbów Kairona wkrótce zaczęli tkać swe arcydzieła okraszając co poniektóre kąty, a ich nici lśniły bladym błękitnym blaskiem ledwo dostrzegalnym przez ludzkie oko, skończywszy wróciły w miejsce z którego przybyły ostawiając swe sieci czekające na zdobyczne łupy.
A gdy to wszystko to się stało ciałem i przestało być jedynie myślą Kairona on raz jeszcze rzekł do wybranki swego serca.
- I jak ci to się podoba, czy nie nazbyt narzuciłem temu miejscu swej woli Ouzaru, Pani mych dusz i serca mego. – A głos miał łagodny, ciepły a słowa wymawiał wolno ważąc każde z osobna, jak gdyby każde było mu warte tyle co warte być może życie własne.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:51, 28 Cze 2006     Temat postu:


Rozejrzała się na nowo po swej Komnacie. Marmur na podłodze, czarny w dodatku, przywodził jej na myśl jakieś mauzoleum lub kostnicę. Był taki zimny i... trupi. A hebanowe łoże kojarzyło się raczej z trumną, niż miejscem rozkoszy. To drewno było takie suche przecież. Brakowało jeszcze tylko zapalonych świec na ciężkich świecznikach i można by to wziąć za kryjówkę jakiegoś wampira, czy innego nieumarłego. Ouzaru powoli odwróciła się do Kairon’a.
- Widzę – zaczęła powoli i jakby z ociąganiem. – Że jak zwykle bezbłędnie trafiłeś w mój gust. Czasami mnie zaskakujesz... Czyżbyś aż tak dobrze mnie znał? – zapytała nie oczekując odpowiedzi.
Schyliła się i zdjęła buty, stanęła boso na marmurze. Był zimny, lodowaty wręcz, lecz nawet najmniejszy dreszcz nie przeszedł po jej ciele. Całe to miejsce zdawało się być zimne i wilgotne, niczym jaskinia, niedostępne i nieprzyjazne. Ta myśl wywołała jedynie kolejny uśmiech na twarzy kobiety, zaczynała się w końcu dobrze czuć w jakimś miejscu. Jednak... Spojrzała znów przelotnie na Drow’a. Z tego co wiedziała, on przecież uciekł z Podmroku, by móc wieść życie z dala od jaskiń i ciemności, a ona stworzyła właśnie takie miejsce. Drugi, mniejszy, Podmrok... Westchnęła i spojrzała na sufit.
- Pozwolisz, że trochę to zmienię... – rzekła i od razu wzięła się do roboty.
W kilku delikatnych gestach i miękkich słowach zmieniła obraz nad nimi. Teraz była to iluzja prawdziwego nieba w środku nocy. Co jakiś czas gwiazdy przesłaniały drobne smugi obłoczków leniwie pełznących za horyzont. Niewielki łuk księżyca oświetlił Komnatę srebrzysto błękitnym blaskiem, przez co wydała się ona być jeszcze zimniejsza. Adminka skrzywiła się lekko i obraz zawirował. Zaczął pędzić gdzieś z niesamowitą prędkością, aż niemal dostali od tego zawrotów głowy. W końcu zatrzymał się i ich oczom ukazała się Zorza Polarna. Skąpała ona pomieszczenie w zieleni i delikatniej, różowej poświacie. Jednym skinieniem ręki Adminka zmieniła róż o kilka tonów i odcieni, przez co zaczął przypominać swym kolorem wrzos.
- No co? – spytała wzruszając ramionami. – Nienawidzę różowego...
Barwy tego zjawiska zaczęły się mienić i grać na gładkiej powierzchni marmuru oraz delikatnych niciach pajęczyn. Odbijały się także blaskiem w oczach kobiety i na jej ciemnych włosach...
- Kairon – zwróciła się do niego po chwili. – Mógłbyś zabrać pieska na spacer? Chciałabym jeszcze chwilę pobyć sama, a potem pokazać Komnatę przyjacielowi...
I choć w tym co powiedziała było pytanie, to raczej nie brzmiało na prośbę.
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:05, 28 Cze 2006     Temat postu:


Kairon widział pierwszą reakcje pani swego serca, nowy wystrój jej się wyraźnie spodobał. Drow nie ściagał swego spojrzenia z jej twarzy, na której malował się pełen kalejdoskop uczuć, a każde piękniejszym od poprzedniego. W końcu i Ouzaru zadziałała zmieniając oblicze sufitu, nadając mu wizję której Kairon nie był w stanie storzyć. Stał przygladając się tworowi z zachwytem, widoczym równie dobrze co jego hebanowa skóra pośród tłumu ludzi. Po chwili przebudziwszy się z czegoś jak sen magiczny rzekł:
- Segulljós tak zwą ją ludzie północnych krain, tylko raz wcześniej ją widziałem, nigdy nie zapomne tamtych chwil, podobnie jak i tych wszystkich spędzonych przy twym boku. -
W chwile potem oblubienica drow'a zmieniał barwę widma zorzy na bardziej jej odpowiednią na co Kairon zareagował jedynie lekkim uśmiechem. Kochał wszytstkie te drobne niuanse, zachcianki Ouzaru, sprawiały iz była bardziej kobieta z krwi i kości a nie niezniszczalna boginą, bądź co gorsza jedną z tych kapłanek Lolth. Gdy na chwile spuścił wzrok swój z sufitu i objął całe pomieszcenie ujrzał iz blisko temu miejscu do co poniektórch komnat w jego "rodzimych" stornach. Podmrok i wszystko co z nim zwizane wrócilo do niego w tej jednej chwili, wróciły wspomnienia, ucucia, ból i przyrzeczenia. Z tego stanu wyrwały go słowa Adminki, uderzyły go z podobną siłą jak i powróciły wspomnienia przed kilkoma sekundami. Zabrzmiały obco, były czymś czego nigdy wcześniej Kairon nie słyszał, nie umiósł się, nie załkał wewniętrznie, nic po nim nie wskazało, iż te słowa przeszyły go niczym elficka strzała. Wieki spędzone w podmroku procentowały. Wojownik ukłonił się lekko i oficjalnym tonem, którego niezwykle rzadko używał rzekł krótko:
- Będziemy na górze, szukaj wysoko Ouzaru. – Po tych słowach po prostu znikł w blado błękitnym portalu.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:47, 28 Cze 2006     Temat postu:


Przez chwilę patrzyła się na miejsce, gdzie jeszcze przed paroma sekundami stał Drow. Miała mocno ściągnięte brwi i niezadowoloną minę. Nie tylko dlatego, że czuła się przez niego obrażona tym oficjalnym tonem... Nie spodobał jej się fakt, że nie udało jej się zrobić mu "psikusa". Zdawał się wiedzieć, iż Komnata teraz znajdowała się POD Zamkiem, i to dość daleko, czy raczej głęboko. Nieco ponad pół kilometra w linii prostej dzieliło ich od Lochów.
Ouzaru westchnęła i podeszła do jednej z nieregularnych ścian. Przejechała po niej dłonią. Tak jak myślała, wilgoć zaczęła się osiadać skraplając i zraszając to miejsce. Ciepłe źródełko parowało, jednak Komnata była chłodna i teraz to wszystko się osadzało. Uśmiechnęła się zadowolona.
Przeszła przez pomieszczenie zachodząc do najdalszego i najciemniejszego kąta. Nie czuła lęku zapuszczając się tam - niemal w nieznane. Stanęła na chwilę i uniosła dłonie krzyżując je nad głową. Wymówiła kilka nasączonych mocą słów i otworzyła w cieniu przejście. Niewielkie, przypominające raczej sekretny korytarz, który po obu stronach zamknęła prawie materialnymi drzwiami. W obu dłoniach Adminki pojawiły się klucze, jeden otwierał jedne drzwi, drugi drugie. Pierwszy posłała w ciemność szepcząc prosto do ucha Zeth'a:
- Zapraszam cię kiedyś w odwiedziny do mej nowej Komnaty. Jest to najszybsza droga. Drugie drzwi pozostaną zamknięte, proszę, byś poinformował mnie o swym przybyciu i zapukał, gdy już będziesz.
To mówiąc drugi klucz powiesiła na haczyku obok widmowych drzwi i wróciła do głównego salonu. Zapewne Kairon już wyczuł to przejście. Miała tylko nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko odwiedzinom. A jeśli Książę Ciemności mógł sobie skrócić drogę poprzez cień, który zablokowała pieczęcią przed jego kontrolą i wpływem, to dlaczego by nie miał skorzystać z tego korytarza? Wolała, by podszedł i zapukał, niż nagle pojawił się na środku salonu, jak to zapewne będzie czynić Drow...
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:37, 28 Cze 2006     Temat postu:


Pojawiwszy się niemalże na środku kryształowej groty, która wyjątkowo o tej porze była pustą szykbo ją opuścił, nie ogladał się za siebie, nie było po co. Wychodząc z sal zamkowych myslał chwil kilka długuch nad słowami ukochanej, nie nad pzryjacielem ale na tonem tych słów, sposobem w jaki to zrobiła. A myśląc nad tym poczół lekkie ukłucie w sercu, stanął w przejściu oparł się prawą ręką o próg i począł wewnętrzna rozmowę z “samymi sobą” i choć nie trwała długo to Kairon nawet nie spotrzegł kiedy do jego nogi podbiegł i poczał del;ikatnie szarpać za nogawkę Dalharuk del isto. Syn podrósł ostatnio widać ruch i te chwile opieki dobrze mu służyły, rósł niemalże w oczach. Już nie był tą czarna włochata kulką coraz bardziej zaczynał prawdziwego psa przypominać i choć długa przed nim jeszcze była droga to już teraz dość było wiadomo, że będzie nie byle kundlem. Drow wzbudzony z zadumy lekkiej uśmiechnął się do swego podopiecznego i zaproponawszy mu spacerek wspólnie opuścili te miejsce. Nie odeszli jednak daleko, bowiem wkrótce Kairon zatrzymał się, wziął Dalharuk del isto na ręce rzekł do niego.
- To jak teraz spożyjmy na to wszystko z góry. – Widząc wyraźna radość u niego wznieśli na szczytu zamkowe. Będąc u góry zatrzymali się na wysokości szczytu najwyższej wieży spoczywając na „półce” materii stworzonej siłą jego woli, drow odstawił psiaka, który o dziwo nie zareagował lękliwie jak się tego można by spodziewać, miast tego stanął pewnie i począł badać jej wielkość. Tam zaczekali obaj w milczeniu na wschód słońca, który miał wkrótce nadejść.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:11, 28 Cze 2006     Temat postu:


Zawsze Drow wychodził na bardzo długie spacery z psiakiem, tym razem jednak nie wracał zbyt długo. Ouzaru zaczęła poddenerwowana przemierzać Komnatę z kąta w kąt. Zaczynała się o nich martwic, lecz wszak był to przecież strach irracjonalny. Nic im nie mogło tu grozić, a nawet jeśli, to Drow by sobie poradził. Chociażby mógłby ich teleportować w bezpieczne miejsce, lub samego psa do niej. Zawsze też pozostawała telekineza, z której pomocą by zapewne powiadomił Adminkę... Ale czy na pewno?
Dała upust swemu zdenerwowaniu i cisnęła wiązką czystej energii o ścianę, krusząc kilka skał. Kamienie posypały się na czarną podłogę, przez chwilę w Komnacie unosiło się echo głuchego huku.
*Muszę ich znaleźć, bo zwariuję... * - pomyślała i usiadła na podłodze. Położyła obie dłonie na gładkim marmurze, które odcisnęły się w nim niczym w płynnym cemencie. Dookoła kształtu jej palców utworzył się delikatny szlaczek zdobiony magicznymi runami. Gdy po chwili zapłonęły one soczyście krwistą czerwienią, z wierzchu dłoni Adminki zaczęły powoli wychodzić żyły rozrywając skórę i przebijając się przez nią. Był to niezwykle nieprzyjemny widok, lecz ona pogrążona w medytacji nie czuła bólu. Żyły gwałtownie wbiły się w podłogę tuż przed palcami Ouzaru i kobietą aż szarpnęło. Odchyliła głowę do tyłu i otworzyła szeroko oczy. Zaczęła sobą oplatać korytarz wiodący do Lochów, następnie je same, Piwnicę i kolejne wyższe poziomy Zamku. Aż dotarła na sam szczyt. W środku murów, każdego zakamarka, powstała drobna siateczka żył, które zaczęły tętnić ni to krwią ni to magią Adminki. Zespoliła się ciałem z Zamkiem, a wraz za tym pomknęły jej myśli, czuła wszystko jakby przedłużenie swych rąk. Każdą istotę, od uśpionego Anioła, Lorda, schowaną Mori i Księcia, Królową i bywalców Groty aż po znajdującego się na wieży Kairon'a.
"Tu jesteście" - usłyszał Kairon jakby spod siebie i dookoła siebie. - "Zaczynałam się... nudzić..." - skłamała nie chcąc się przyznać do tego, iż zmartwił ją swym zbyt długim nie powracaniem. Trochę się bała, że znów ją zostawi, ale nie lubiła się zdradzać ze swymi uczuciami.
Ouzaru podniosła ręce odrywając je od powierzchni podłogi, nie miała jednak zamiaru niszczyć swej pracy. Pozostawiła tę drobną siateczkę w murach Zamku, zespolenie z budowlą i jej życiem było zbyt niezwykłym uczuciem. Lecz teraz szybko się od tego odcięła i zasklepiła rany na zakrwawionych dłoniach.
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Śro 19:41, 28 Cze 2006     Temat postu:


Książę podszedł d odrzwi stworzonych przez Ouzaru. Spojrzał na nie i uśmiechnął się. -Ciekawe tworzywo...-uśmiechnął się do siebie i wyciągnął rękę naprzód by zapukać. Zatrzymał ja jednak w połowie drogi. Uśmiechnął się szerzej i po prostu na nie nacisnął. -Pukanie... po co stukać, jak poczujesz przecież sam dotyk?- zapytał cicho bardziej siebie niż Adminki. Poczuł mrowienie. Ciekawe uczucie. -Wiedziałem, że poczujesz... usłyszysz.- pomyślał. Drzwi otworzyły się. Przed Zethem stanęła kobieta nieco inna, niż pamiętał z ostatniego razu. Miała długie, czarne włosy i żywe fioletowe oczy... nie zmienił się tylko błysk inteligencji w nich zawarty. -Chciałaś, bym przyszedł...- powiedział. -Wiec jestem.. swoją drogą - ciekawe drzwi...- wskazał wejście. Są zamknięte i zawsze będą, więc naucz się pukać - udała, że go karci i mrugnęła do niego okiem. - Uważaj, ciemno tu jest, a w tym pomieszczeniu nie będziesz miał kontroli nad cieniami i ciemnością... - ostrzegła go i chwyciła za rękę, by wyprowadzić z mrocznego kąta do lekko oświetlonego salonu. Książę uśmiechał się, gdy tak go prowadziła. Uśmiech jednak szybko zniknął. Z resztą i tak nikt by go nie dojrzał. Książę siadł przy niskim marmurowym stoliku naprzeciwko Ouzaru i zdjął wpierw kaptur, a potem płat materiału z twarzy. Mrok schował się pod wierzchnie odzienie. Adminka rozłożyła bezradnie ręce i przeprosiła go -Wybacz, dopiero się "wprowadzam" i jeszcze nie mam wszystkiego umeblowanego.- Zeth kiwnął głową i oparł łokciami o kolana, pochylając się nad stołem. -Powiem szczerze - przyszedłem, bo się trochę martwię... nie bywasz na powierzchni... i nie przecz, bo na takie iluzje to możesz nabrać sobie Zak'a, czy osobę niespodziewającą się iluzji. Ouzaru, co się dzieje?- zapytał patrząc w jej oczy. Kobieta skrzywiła się na te słowa. -Stąd mam wszystko pod kontrolą, nawet teraz bardziej, niż myślisz...- Książę oparł się na fotelu, uśmiechając się bardzo szeroko. -Wiec o to teraz Ci chodzi? Kontrola? Ciekawe...- powiedział, pocierając się w brodę w zamyśleniu. -Bardzo ciekawe... może w takim układzie będziesz wiedziała co to jest.- powiedział kładąc na stole małą, acz ciężką książkę o czarnej okładce w czerwone runy. Sam zdawał się znać odpowiedź, jednak ciekawił się najwyraźniej jej zdania. Adminka wzięła ją do ręki i bez chwili wahania czy zastanowienia otworzyła. Książę zareagował natychmiast. Nim zielonkawa łuna przybrała na sile warknął coś i zamknął jej okładkę. -Prosiłem Cię, byś powiedziała, czy wiesz co to jest, nie zaś, byś otwierała... jeśli chcesz to zrobić to lepiej żebyś miała ze mną kontakt dotykowy, bo byłoby mi Cię ciężko sprowadzić... widzisz tu ja nie mam władzy nad cieniem, a tam... większość tego co Ty umiesz nie miałoby znaczenia...- powiedział. Jeśli chcesz zaryzykować nie będę Cię wstrzymywał drugi raz, ale musisz to wiedzieć PRZED otwarciem "Kazhalikanu"...[/i]- powiedział, kładąc księgę na środku stołu. Prychnęła pogardliwie na niego w odpowiedzi. -Ja mam władzę WSZĘDZIE, mój drogi- słowa wycedziła przez zęby. -Lecz jeśli nie chcesz, nie będę jej dotykać, choć...- tu umilkła spoglądając dość tajemniczo. Po chwili przeniosła wzrok na księgę i zachichotała cicho zakrywając dłonią usta. Książę uśmiechnął się i schylił głowę, patrząc na Nią niby spode łba, niby z rozbawieniem... było trudno stwierdzić, co kryje się w głębi jego oczu w tym momencie. -Nic nie mówiłem, że nie chcę, ale skoro jesteś taka pewna siebie, to proszę!- podsunął jej księgę pod dłoń i oparł się wygodnie na fotelu patrząc na nią wyzywająco. -Śmiało.- wskazał na księgę nie przestając się uśmiechać. -Ja już tam byłem kilka razy...- wzruszył ramionami i uniósł brwi, przymykając oczy. -Rzucasz mi wyzwanie, Książę? Czyżbyś się zapomniał...?- spytała niezwykle nieprzyjemnym i lodowatym głosem, tak niepodobnym do niej. Zdawać się mogło, że Komnata otoczyła ją barierą chłodu i mroku, tego wszechobecnego zimna i niedostępności. Książę jakby na to czekał. Uśmiechnął się diabolicznie. -Widzisz, skarbie, każdy ma swoje zacięcie - ja kroczę po cienkiej granicy między życiem a śmiercią wielokroć przekraczając ją zarówno w jedną jak i drugą stronę. Teraz JA Ci coś przypomnę. Nie jestem już głupcem, który przytoczył się tutaj, gdy wskazałaś mu to miejsce. Możesz być Adminką, Królowa, Boginią, czy Stwórczynią, ale jeśli całe Twe zachowanie na to zasłuży - rzucę Ci wyzwanie, zaatakuję zelżę czy co tylko sobie chcesz.- mówił a jego potok słów zdawał się nie mieć końca. -Widzisz, teraz nie rzucam Ci wyzwania, w końcu jesteśmy u Ciebie... z drugiej strony nie ruszasz się stąd.- dodał i opuścił głowę. Twarz spowił cień. Zeth wskazał książkę. -Chcesz, czy nie?- zapytał. -Jeśli odpowiesz, ze nie, zabiorę ją. Jeśli uznasz, że jednak chcesz w dalszym ciągu możesz chcieć mej asysty...- wpatrywał się w Nią dalej. Wstała powoli i podeszła do Księcia dotykając lekko jego ramienia opuszkami palców. Choć jej wygląd był teraz inny - ciemniejsza skóra barwy słodkiego karmelu, czarne włosy i ciemnofioletowe oczy - nie było w niej nawet odrobiny ciepła. Dotyk zmroził go, aż całe ramię pokryło się... szronem? Ouzaru nie wyglądała, jakby zrobiła to specjalnie. –A po co mam wychodzić? Niedługo ten Zamek stanie się mną a ja nim...-- stwierdziła z jakąś dziwną nutką w głosie, ni to żalu ni zadowolenia. Spojrzała wtedy na krąg na podłodze i ślady swych odciśniętych dłoni w marmurze. Książe spojrzał na nią i pokręcił głową, śmiejąc się coraz głośniej. –przedmiotowe traktowanie ludzi? SIEBIE?- zaśmiał się, a jego ciało rozgrzał wewnętrzny płomień. Oczy zabłysły pasją.. ale płomień ten zniknął równie gwałtownie co się pojawił. –Widzę, ze Kairon kiepsko się stara, utrzymując Cię z nami.- powiedział niby mimochodem kładąc dłoń na jej dłoni, rozgrzewając dotykiem. –Puk, puk, puk...- powiedział. –Wilk u drzwi!- dodał, a nagle rozległo się pukanie.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach