Wysłany: Pon 23:05, 24 Kwi 2006
Temat postu: [Warhammer] Leathell Thaladrill
Imię: Leathell Thaladrill Panterą zwany
Rasa : Elf leśny
Wiek:84 lata
Wzrost:187cm
Waga:72 kg
A więc chcesz usłyszeć o jakimś bohaterze?? chcesz usłyszeć o kimś kto nie spędza całego dnia na polu jak ty?? A więc usiądź chłopcze i pozwól że przedstawie ci pewną historyję..o Leathellu-leśnym elfie któremu życie dziwny los sprawiło....
Leathell urodził się w lesie Lorren.Miał tego pecha iż poczęty został w rodzinie królewskiej...Dlaczego pecha pytasz?? Ha!! Gdyż straszny z niego zadziora i rozb
ójnik już od młodu był
Zamiast pilnie się uczyć wolał hasać po lesie,zamiast jak brat zostać magiem on wolał potyczki na kijki
Z czasem oczywiście musiał zaczerpnąć podstawowej wiedzy książkowej a kijki zastąpiły miecze..Dobrym był szermierzem..ale to raczej dziedziczne u elfów...Co chciałbyś być elfem?? I to z rodziny królewskiej?? hahaha!! A to dobre!! chłopcze prędzej krowy twego ojca jajka zaczną znosić niż ty jakiegoś zobaczysz
No już już ...nie rób takiej naburmuszonej miny..Chcesz słuchać dalej czy nie??
Tak więc.. na czym to ja?? ach..już wiem..Życie płyneło mu spokojnie i radośnie..jako że był 2 synem swego ojca nie musiał obejmować tronu po nim i mógł więcej czasu spędzić na
harcach i szermierce
, zamiast na uczeniu się dworskiej etykiety..ale książeca krew ma też swoją cene..Widzisz chłopcze..jednym z uroków bycia nikim ważnym jak ja czy ty jest to, że masz mniej wrogów..wrogów którzy ci zazdroszczą..elfy nie są aż tak cudowne jak je opisują. Właściwie nie różnią sie od nas tak wiele...I Leathell miał takiego wroga..
Tak więc któregoś dnia gdy był już dorosły przekonał się o tym...tamtego dnia wyruszył wraz z 3 swoimi towarzyszami na skraj lasu by odpędzić bestie która podobno tam się panoszyła..jedyne co zastał na miejscu to ludzkie sieci i ludzi którzy jego i jego towarzyszy w nie złapali..jeden z elfów-Solas go wołano,okazał się zdrajcą,który sprzedał Leathella i jego towarzyszy do niewoli...oczywiście nie powiedział jaką pozycje zajmuje Leathell,gdyż łowcy mogliby wpaść na pomysł okupu..a tak?? tak był dla nich elfem-cennym nabytkiem do miejsca gdzie go planowali sprzedać..
Straszne mówisz?? chłopcze są
rzeczy o wiele straszniejsze i mam nadzieje, że nigdy ich nie doświadczysz...
Solas sam sie lekko pokiereszował, po czym wrócił z powrotem informując iż książe oszalał..że na skraju lasu czekały mroczne elfy..że zabiły pozostałą dwójkę a Leathell przeszedł na ich strone..że śmiał się iż teraz będzie wreszcie miał swobode o jakiej marzył...
Jakkolwiek mało prawdopodobna była ta historia to była jedyną jaką król mógł usłyszeć..oczywiście Solas został poddany obserwacji a księcia zaczęto szukać..lecz były to daremne próby odnalezienia go..Leathell przepadł..i Król nie miał nic innego do powiedzenia jak przyznanie że to co powiedział Solas musi być prawdą..Oczywiście zataił ten fakt przed poddanymi...Dlaczego?? Chłopcze rozumiesz jaką
hańbą dla króla by było jakby poddani dowiedzieli się o tym??..No właśnie..widze że rozumiesz..
A gdzie los zaniósł Leathella i jego towarzyszy?? ..Na arene walk gladiatorów..
Widzisz elfy od dawna są znane z wielu
rzeczy..a leśne elfy przedewszystkim z bardzo dobrej szermierki..tak więc elfy były doskonałym nabytkiem na arenie...
Razem z Leathellem w niewoli było jego dwóch przyjaciół jak już wiesz..Aliel i Rhelles
Aliel odmówił udziału w walkach,za co został "przykładnie " ukarany przez mistrza areny,ciągnięciem przez konie po arenie a potem wbiciem na pal..trzy dni trwało jego konanie na palu...przez te trzy dni Leathell dużo myślał..
Następne 4 lata Leathell spędził na arenie..Walczył i wygrywał-każdą walkę.Zabijał każdego przeciwnika..wyrabiał sobie opinie najbardziej krwiożerczego a jednocześnie najbardziej zdyscyplinowanego gladiatora..nigdy się nie poddawał i nigdy nie kwestionował decyzji mistrza areny..Nawet Rhelles się od niego odsunął przerażony jego przemianą..
W końcu nadszedł ten dzień, że mistrz postanowił włączyć go do swojej osobistej straży.
Był to początek jego końca..W równo miesiąc później Leathell zabił mistrza areny tak jak planował 4 lata wcześniej...dokonała się jego zemsta za śmierć przyjaciela..ale jakim kosztem??
Uciekł..niestety nie był w stanie uwolnić Rhellesa..choć miał dziwne wrażenie żę ten by z nim nie chciał iść nawet jakby ofiarował mu wolność...
Tak więc Leathell tamtego dnia został sam...z mieczem w dłoni z odrobiną pieniędzy zabranych z komnat mistrza areny...
Nie wiedział co się stało w Lorren..wiedział tylko tyle co wtedy powiedział Solas..Czy byłby w stanie przekonać ojca żę to kłamstwo?? nie wiedział....a może lepiej nie wracać już do Lorren?? tak wtedy myślał...
po jakimś czasie znalazł sobie kompanów z którymi podróżował..po jakimś czasie zżył się z częścią z nich..i bardzo bolało gdy jeden z nich zginął od smoczych płomieni by ratować reszte..
Tak tak chłopcze te przerażające jaszczury istnieją...chciałbyś jednego zobaczyć?? niech cie twój bóg chroni byś nigdy nie musiał-nic dobrego z tego nie ma..
Wiele przygód przeżył Leathell-walczył z nieumarłymi,walczył z bandytami,brał udział całkiem przypadkiem w wojnie domowej,walczył z pomiotem chaosu-kiedyś kompanem..
Tak chłopcze-życie bohatera to nie tylko kolorowe opowieści o sławie oraz zdobytych bogactwach..to właśnie ciężkie twarde życie gdzie nie raz ryzykujesz wszystkim by powitać kolejny dzień...
Ale w tym wszystkim Leathell odnalazł szczęście-Poznał ludzką kobietę-Elanor jej imię....po wielu perypetiach..po wielu przygodach jakie ich spotkały,pokochali się..Tak tak chłopcze -elf i ludzka kobieta..Ah!! i jakże piękna to była miłość
..I ślub w końcu wzieli... i córka im się urodziła ...I dom elf postawił w zamkniętej bezpiecznej dolinie..i w szczęściu żyli...
Lecz kłopoty przyszły..z jego matką królową..i leathell wyruszył w podróż....3 lata minęły zanim powrócił..w ciągu tych trzech lat wiele zdziałał...wrócił do Lorren i przekonał ojca o niesłusznośći tego co Solas mówił..spotkał też dawnych kompanów..został tancerzem wojny,by lepiej móc bronić tych których kocha..
Lecz widzisz...3 lata to długo jak na ludzki wiek...a i nie raz Leathell ledwo wychodził żywy z opresji..
Wprawdzie młody jeszcze jesteś ale dam ci pewną rade..jeśli kiedyś postanowisz założyć rodzine,to pamiętaj że kobieta potrzebuje męża a dziecko ojca,nie tylko z opisu.oraz że chce czuć się pewnie a nie żyć z ciągłym ryzykiem że któregoś dnia coś sie stanie mężowi lub jej i dizecku..
Widzisz chłopcze-taka cena bohaterstwa..
rzadko kiedy uda ci się żyć w spokoju..
Chyba nie muszę ci mówić iż pomimo że małżeństwem,leathell i elanor nie są już razem??....
3 lata minęły od tamtego czasu....Leathell jeszcze bardziej udoskonalił swój kunszt..stał się trzecią klingą wśród tancerzy wojny..Zdobył dwa cudowne miecze-żar i szron ,których zdolności niejednokrotnie uratowały go z opresji ..Zdobył sławę w niektórych rejonach..dokonał wile dobrego..Stał się elfem twardym i nieustępliwym...lecz stał się jednocześnie skryty i cichy...został samotnikiem...przeszłość odcisnęła na nim swoje piętno..i pomimo iż czasem potrafi usiąść ,grać i śpiewać,czy tańczyć co sprawia mu dużą radość,to jednak są to tylko chwile radości,które nijak nie potrafią zniszczyć jego smutku...
Tak więc widzisz chłopcze..bohaterzy nie są tak przej
rzyści jak nam się wydaje..wielu ma za sobą przeszłość jakiej nie chciało by mieć
A teraz wybacz mi chłopcze ale na spoczynek się udać muszę..zmęczonym jest po ostatnich wydarzeniach...
Nieznajomy wstał-okazał się dużo wyższy niż chłopiec sądził.Gdy nieznajomy pochylił się bliżej stołu ,by sięgnąć po swoją bogato
rzeźbioną lutnie,chłopiec przyj
rzał się bliżej twarzy skrywanej pod kapturem..wydawała się smutna..oczy przepełnione jakąś tęsknotą..a jednocześnie była to piękna twarz o gładkich rysach..niespotykana w tych stronach..chłopiec mógłby przysiąć że uszy ledwo dostrzegalne są jakieś dziwne...
Nieznajomy ruszył w kierunku drzwi..poruszał się lekko i pewnie...jednocześnie wyczuwało się w jego ruchach czujnośc..jakby w każdej chwili był gotów do skoku...chłopiec wzdrygnął się...nie wiedział czemu tak się poczuł..Gdy nieznajomy otworzył drzwi wiatr który wpadł do komnaty wprost z dworu podwinął na chwile jego płaszcz tak żę młodzieniec mógł zobaczyć pięknie zdobioną w leśne elementy kolczugę,oraz dwa miecze przy pasie..jeden błysnął na niebiesko a drugi na szkarłatną czerwień...Nieznajomy odwrócił głowę w jego strone..wyciągnął monetę i posłał ją w strone młodzieńca...
"to dla ciebie...dziękuję że zechciałeś mnie wysłuchać...pamiętaj że bohaterstwo to czasem nic dobrego..ciesz się każdym dniem.. doceniaj to co zyskujesz i nie trać tego "
Po czym wyszedł...
Chłopiec długo jeszcze z otwartymi ustami wpatrywał się w teraz już zamknięte drzwi..
Otworzył usta jeszcze szerzej gdy popatrzył na monetę trzymaną w ręce..była to złota korona ..