Wysłany: Pią 18:17, 14 Kwi 2006
Temat postu: [AD&D] Fallar
Imię: Fallar
Profesja: Wojownik
Rasa: Elf (zwykły biegający po lesie i po słonku wesoły ciołek)
Charakter: Chaotyczny neutralny
Bóstwo: dowolne elfie bóstwo pasujące do charakteru psychopaty
Poziom: a diabli go wiedzą.
Rozmiar: jak wyżej
Wiek: 40 lat
Płeć: Mężczyzna
Wzrost: 175 cm
Waga: 62 kg
Oczy: lewe – brązowe, prawe – niebieskie
Historia:
Fallar od wczesnej młodości wykazywał objawy bardzo skomplikowanego charakteru. Nikt nigdy nie potrafił rozszyfrować jego zachowania. Potrafił być z jednej strony tak bardzo miły i uprzejmy że wiele elfów uważało go za świetnego kompana a z drugiej zdarzało się że te same osoby goniły go z zamiarem czynienie na nim ciężkiego mordobicia. Jedyne rzeczy do których przykładał serce (i to raczej z przymusu) to były biegi oraz nauka walki. Jego dużym szczęściem było że nauczyciel walki miał podobny charakter do niego i czasem potrafił zrozumieć jego wybryki. Jednak nigdy nie ma za dobrze. Przed rozjuszonym nauczycielem nie tak łatwo jest uciec i po dziś dzień Fallar nosi blizny świadczące o bliższym zapoznaniu się z różnorodnymi broniami nauczyciela. Dzięki temu jednak Fallar po prostu świetnie walczy mieczem, a przynajmniej jeśli chodzi o obronę bo z atakami jest dużo gorzej. Mimo tego małego braku w wyszkoleniu częściej elfowi przydawała się umiejętność obrony. W końcu istota o tak paskudnym charakterze jak on często musi się bronić przed wszelkiego rodzaju broniami. W swojej krótkiej jeszcze historii Fallar bronił się przed: mieczami, toporami rzuconymi widłami, patelnią, shurikenami, zatrutymi strzałkami, ciężkim metalowym garnkiem, lutnią, gałęzią (małą i dużą), kuflami od piwa, sztyletami (zarówno rzucanymi i trzymanymi w rękach), młotem kowalskim, peruką, za dużymi spodniami i doniczką. W pewnym momencie postanowił nawet, że będzie sobie dokładnie zapisywał przed czym udało mu się obronić. Pech był że gdy uciekał przed rozwścieczonym krasnoludem to mu cały notatki wypadły. Potem już bał się po nie wrócić. Ataki wyprowadzane przez Fallara cieszą się znacznie mniejszą skutecznością. Parę razy zdarzyło się, że mu się nawet udały! Z reguły stosuje technikę broń się i czekaj na odsiecz lub broń się i uciekaj. W walce jest dobrym członkiem cierpliwej i potrafiącej wykorzystać jego specyficzne umiejętności drużyny.
Wygląd:
Fallar z reguły nosi ze sobą dwa stroje. Jeden tak kolorowy i krzykliwy, że jedynym miejscem gdzie ktoś mógłby go nie zauważyć jest tłum pijanych bardów. Drugi strój ma odmienną naturę. Jest w kolorach ciemnozielonych, ułatwiających ukrycie się po zmroku lub w lesie (przetestowany już parę razy sposób na przeżycie). Oba stroje składają się ze spodni oraz kurtki (cóż za odkrycie!). Na nogach elf nosi wygodne, bardzo dobre do biegania, brązowe elfie buty. Gdy jest chłodniej (lub gdy nie ma gdzie jej schować) nosi ciemno brązową pelerynę z kapturem. To czy kaptur nosi nasunięty na oczy czy nie zależy głównie od samopoczucia Fallara. Pogoda ma na to mniejszy wpływ, w końcu jeśli akurat ma ochotę pokazać wszystkim swoje blade z zimna uszy i włosy pełne śniegu to NIC mu w tym nie przeszkodzi. U lewego boku nosi szablę (scimitar), zwykłą bez żadnych magicznych pierdół ale za to bardzo dobrze wykonaną. U prawego nosi kołczan z dwunastoma strzałami. Przez plecy ma przewieszony tobołem ze zmyślnie zapakowanymi ciuchami, podróżnym jedzeniem, hubką i krzesiwem oraz kolorowym kamyczkiem (mniej więcej wielkości cytryny). Długi łuk nosi w ręku (jeszcze nie znalazł sposobu na przyczepienie go do siebie w taki sposób by zarówno od niego nie odpadał z własnej woli i był do niego szybki i łatwy dostęp). Łuk i strzały w wyposażeniu nie są pomyłką, po prostu Fallar postanowił nauczyć się strzelać. Jak do tej pory to udało mu się trafić w stodołę z odległości 50 metrów oraz w cienkie drzewo z odległości 50 centymetrów. Ale jeszcze nic straconego, kiedyś będzie wyśmienitym łucznikiem. Nawet kupił sobie specjalnie nowe, sięgające do łokci, brązowe rękawice. Na kamyku się kiedyś przespał, znalazł go rano gdy sprawdzał co go tak do diabła cały czas uwierało. Tak mu się spodobała kolorystyka kamyka, że go zatrzymał.