Wysłany: Wto 23:18, 17 Paź 2006
Temat postu:
Na Freudzie, czy na Abramsach ?
Ja nie o słabości też pisałem.
Wybacz, ale obecność Pań, w tym po części nieletnich nie pozwala mi dokończyć tej dość znanej, powiedzmy... opinii. Którą mam nadzieję potraktujesz tylko jako żart.
Co do mieczy dwuręcznych. Dla mnie perfekcyjnym skrzyżowaniem praktyczności i pewnej hm... elegancji, są kawaleryjki wz 34 i 36, jak też i szable w ogólności.
Miecze dwuręczne no cóż, co kto lubi, zdają mi się one jednak nieco monotematycze zarówno w wykonaniu jak i zastosowaniu.
Natomiast szable, poczynając od "polskiej czarnej", przez schiavony, batorówki, janówki, zygmuntówki, a kończąc na wołoszkach, ormiankach, tatarkach, czy też karabelach i owych dwóch kawaleryjkach, o których wspomniałem na początku, masz takie bogactwo wyboru, że...
No i warto wspomnieć , że i sztuka władania nimi rózniła się. Determinowała ją głównie obecność, lub nie "palucha", stricte polskiego wynalazku uniemożliwiającego wytrącenie szabli, jak i ciężar, czy krzywizna głowni, ba nawet kształt pióra.
Tak, ze broń tą cechuje niesamowita różnorodność nie tylko w wykonaniu, ale i stylu walki, a przecież mówię tylko o szablach polskich.
Wymaga ona ponadto finezji w użyciu, gdzie owa tak podkreślana siła nie wystarcza.
Ale że odbiegliśmy nieco od tematu pozwolę sobie do niego powrócić. Jeśli Karion kiedykolwiek miałem co do tego wątpliwości, to Twój post ostatecznie je rozwiał - Polak potrafi.