Wysłany: Sob 9:04, 24 Paź 2009
Temat postu:
WinterWolf, Plomiennoluski - dziękuję.
Co do twojego porównania WW, to ja nie wydarłem się (ani nie bluźniłem) na nikogo.
Byłoby tak, gdybym napisał brzydkie słowa do Serga, ale oczywiście tego nie zrobiłem. Nie jestem taki, aby obrażać przyjaciela z powodu gry i nie rozumiem, dlaczego tak pomyśleliście
Zostałem potraktowany tak jakbym mu nabluzgał, a nic takiego nie zrobiłem
Nikt Cię nie wyzwał od pierdolonego jebańca
Po raz kolejny -
Ja też nikogo tak nie nazwałem!
Jak mogłaś pomyśleć, że zrobiłbym coś takiego??? Przecież mnie znasz.
Serge... zobaczyłeś mój (nie skierowany do nikogo) opis na GG (siedząc na ukrytym) i odebrałeś go do siebie. Dlaczego?
Aż tak mało mnie znasz, aby wiedzieć, że nic do Ciebie nie mam?
Nie mogłeś powiedzieć: "Ej, co rozumiesz przez swój opis?"
Czy to moja wina, że tak to odebrałeś?
Przeprosiny macie na GG (aż w nadmiarze, bo pół dnia je pisałem). Mam nadzieję, że się odwzajemnicie i zagramy sobie sesję - tak jak poprosiłem o to Ouzaru (na pewno pamiętasz, że ta rekrutacja i sesja rozpoczęła się, bo chciałem pograć z moimi przyjaciółmi - Wami).
To chyba tyle kwestią "sprawy".
Mając nadzieję, że to się wyjaśni napiszę coś odnośnie sesji.
Pojawienie się tego wypachnionego pięknisia nieco zburzyło atmosferę śniadania i budowania dalszych, wspólnych planów odnalezienia artefaktu. Podsłuchiwał, czy nie, pewnym było, że nie należy tego tak zostawić, czym odpowiednio zajął się Zaran wraz z Katią. Zaklinacz musiał przyznać, że ta mała miała naprawdę niezły temperament i z niewinnej dziewczynki przeistaczała się w drapieżną, młodą kotkę. Ale to nawet lepiej, takich ludzi potrzebował do tej roboty – zdeterminowanych, odważnych i znających się na swym fachu.
Wzrok kilku gości skupił się na stoliku zajmowanym przez osobliwą bandę awanturników, jednak jedno spojrzenie rosłego wojownika wystarczyło, by powrócili do własnych spraw.
Gdy Zaran posadził nieznajomego na stołku, półdrow położył dłoń na ramieniu mężczyzny.
- Nie tutaj, za dużo świadków. – mruknął. – Zabierzmy go na górę.
Dergo próbował się wyrywać, jednak stalowy uścisk potężnego wojownika uniemożliwił mu jakikolwiek ruch. Chwilę później dotarli do pokoju zajmowanego przez zaklinacza i Kayę, gdzie przystojny wojownik szybko wylądował na łóżku przygnieciony masą Zarana.
- Mów, skąd wiesz o „Smoczym Oku” i po co do nas zagadałeś. – rzucił chłodno zaklinacz. – Bo wybacz, ale nikt zdrowy na umyśle i bez porządnego powodu nie odzywa się do grupy zbrojnych, zwłaszcza gdy coś omawiają. – stwierdził. - I bez fochów, bo poznasz się z moim kotkiem. A wierz mi, to nie będzie miłe spotkanie. – zaklinacz uśmiechnął się krzywo.
Dergo szarpał się pod naporem cielska Zarana, jednak nic to nie dało. Nie zamierzał też chyba współpracować, co bardzo nie spodobało się Kellenowi.
- Katia, pokaż naszemu nowemu znajomemu jak się używa noża. – uśmiechnął się i skinął jej głową.
Dziewczynka podeszła do unieruchomionego wojownika i chwyciła jego prawą dłoń, przystawiając nóż do palca wskazującego.
- Jeśli w tej chwili nie zaczniesz mówić, moja mała przyjaciółka obetnie ci palec. I będzie to robić jeden po drugim, póki nie wyśpiewasz wszystkiego. – rzucił zdenerwowany już nieco zaklinacz. – I żebyś nie myślał że żartuję… - kiwnął głową małej łotrzycy.
Katia jakby czytając w jego myślach, podcięła lekko skórę na palcu mężczyzny, a ten syknął z bólu próbując wyrwać dłoń. Delikatna stróżka krwi spłynęła po kolejnych palcach Dergo. Wojownik spojrzał jeszcze w stronę uśmiechającego się Kellena i zdał sobie sprawę, że jest w sytuacji bez wyjścia – jeśli nie zacznie mówić, z pewnością ci psychopaci obetną mu palce. Ciężko mu się oddychało, wciąż czuł ogromne cielsko długowłosego mężczyzny przygniatające go do niewygodnego łóżka.
- Gadaj! – usłyszał nad sobą głos półdrowa.
Czy ten update się zmieni, czy ja mam na to odpisać?
Oczywiście mogę to zrobić - choć Dergo nie ma pojęcia, czego od niego chcą... a nawet Ja tego nie wiem.
Serge, jak wyobrażasz sobie dalszą rozgrywkę? Jak przy takim nastawieniu waszych postaci do mojej Dergo miałby dołączyć do drużyny?? Przecież praktycznie bez powodu zaraz mu obetną palce... i on ma z nimi iść?!?
Jedyna możliwość jaką widzę jest taka, że zmuszą go aby poszedł z nimi... Jako więzień/niewolnik i mięso armatnie ?
Oczywiście nie będzie mi to (strata palców i zniewolenie) odpowiadać i Dergo zapewne zginie przy pierwszej próbie ucieczki.
Tak jak po poście WW wątpiłem w normalne dołączenie do gry - chłopak po uwolnieniu natychmiast uciekłby na górę, zabarykadował drzwi i rozpłakał się. Oczywiście nie mogłem tak odpisać, bo był unieruchomiony. Tak po tym upku nie widzę szansy na normalny udział w grze.
Edit: Nie rozumiem też dlaczego przejąłeś kontrolę nad postaciami (WW i moją) i tak źle je odegrałeś - sprzecznie z charakterami postaci i oczywiście źle dla sesji.
Dlatego sugeruję zmianę upka.