Wysłany: Pią 19:07, 05 Maj 2006
Temat postu: Historia rodzinna Zirael
Zirael urodziła się w drugiej połowie ubiegłego wieku w pewnej małej mieścinie zwanej dawniej Krzywą Górą.
Pochodziła ze średnio zamożnej rodziny. Ojciec pracował jako mag ognia w pewnej fabryce, matka natomiast troszczyła się o ognisko domowe, aby zawsze było gorące i przyjemne zarówno dla domowników jak i gości.
Gdy Zirael miała dwa latka wraz z rodzicami wyprowadziła się do dużego miasta, którego nazwy nie pamięta... Mieszkała tam przez dwa lata, po czym wraz z rodzicami powróciła do Krzywej Góry. Tam nie byli zbyt szczęśliwi, gdyż mieszkali z nieco nieokiełznaną babcią...
Jej historia jest bardzo ciekawa, gdyż miała ona trzech mężów i każdy z nich umierał w niewyjaśnionych okolicznościach .
Z pierwszym z mężów zbudowała pałac, gdzie mieszka do dziś. Mieli razem także córkę, Joannę, która interesowała się magiczną mocą potraw. Roberto, tak miał na imię ojciec Joanny, młodo zmarł na nieznaną chorobę, zwaną później Skorupiakiem. Później wyszła za mąż za mężczyznę, który interesował się magią i właściwościami wody. On także nie pożył zbyt długo, jedyne 3 miesiące. Po jego śmierci znalazła sobie dość szybko kolejnego następcę imieniem Josef. Kolejny nieszczęśnik, którego serce przestało bić po 2,5 latach znajomości. Długo nie mogła się odnaleźć po jego śmierci. „Czarna wdowa”- tak ją nazywali wszyscy sąsiedzi... Poznała jednak kolejnego mężczyznę muszę trochę odpocząć, uff... już mogę pisać dalej... który niestety od niej uciekł /ciekawe czemu
/
Jak już wspomniałam, miała również córkę, Joannę.
Joanna od zawsze interesowała się magiczną mocą potraw , co już Wam wiadomo. Nigdy nie pracowała zawodowo, ale pomagała ludziom pozbywać się ich dolegliwości poprzez odpowiednie jedzenie.
Jej mąż, Lech , zajmował się bardzo pożyteczną sprawą, otóż wytwarzał dla ludzi wieczka do trumien... Był bardzo lubianym człowiekiem w Krzywej Górze, nie było osoby, która by go nie lubiła... Chociaż, zaczekajcie, jednak była... Stefania- nieokiełznana babcia, o której pisałam już wcześniej, ona posiadała wrodzoną niezdolność do akceptowania Lecha. On jednak nie pozostawał jej dłużny, także nie darzył jej zbytnią sympatią...
Ta historia jest jednak zbyt prosta, było jeszcze parę szczegółów, o których nie można nie wspomnieć...
Powróćmy do babci, imieniem Stanisława. Miała ona 2 siostry, jedną bliźniaczkę i drugą starszą. Wszystkie trzy urodziły się w straszliwej, odległej i mroźnej krainie o której lepiej nie wspominać, bo na samą myśl robi się zimno... Mieszkały tam około trzech miesięcy, do zakończenia okrutnej wojny, która trwała na świecie...
Lech urodził się 2 lata później od Stanisławy, jego ojciec pracował jako strażnik lasu, matka natomiast pomagała kobietom przy wydawaniu na świat potomstwa. Obydwoje, matka- Małgorzata i ojciec- Józef brali udział w dwóch wojnach, które ogarnęły cały świat.
Lech z zawodu był... czort go wie, w każdym razie nie było zawodu, którego by nie wykonywał... Joanna była jego drugą żoną. Z pierwszego związku miał syna- Mariusza. Interesował się on wszystkim, co było związane z przemieszczaniem się w czasie... Wszyscy mu powtarzali, że nie da się przejść do przeszłości, ani przyszłości , ale on nie dawał za wygraną i... w końcu osiągnął swój cel...Spojrzał na to, co się wydarzy w przyszłości... Pozostaje tylko pytanie, czy to co zobaczył będzie dla ludzi dobre czy też nie...
Tak właściwie to wszystko... Gdy coś będzie niejasne, lub Was bardzo zaciekawi- pytajcie, z przyjemnością opiszę więcej szczegółów...