Wysłany: Wto 20:19, 01 Sie 2006
Temat postu:
la la li laj...
nr. 6
Tak... jestem zacofanym stworzeniem
jak można nie wiedzieć jak wygląda klej do drewna? ... Tylko jak ja mam znaleźć klej w tym burdelu zwanym garażem... ? Oo rany...
z cyklu "burzliwe dojrzewanie Vanji" odc. pod tytułem "Vanja i klej"
Vanja wchodzi do garażu z białą mokrą chustą na głowie
brat- Oo
mama- Oo
vanja- jest klej?
mama- do czego jest ci potrzebny?
vanja- do wąchania...
... oj... kokos mi się rozleciał...
mama- jaki kokos?
vanja- moja skarbonka
.
mama- twoja skarbonka?
vanja- jest ten klej? ... bolała mnie głowa... a teraz będę miała zatoki...
brat(mieszając klej)- zatoki mają wszyscy
vanja- przepraszam, zapalenie zatok...
brat- a widzisz... to mają wybrańcy
vanja- jest klej?
brat- a nie widzisz, że mieszam ;] ?
vanja- tak szybko wymachujesz tą butelką, że nie mogę przeczytać co to jest... grr...
(Vanja dostaje w końcu klej i idzie zrobić burdel w kuchni... )
wstyd mi za główną bohaterkę ^^'
No tak, ale co z tym kokosem... na kleju jest napisane, że po wyschnięciu zmienia barwę z białej na... przezroczystą
... jak tak nie będzie to grrr...
Bawię się od poniedziałku w umożliwianie rzeczy niemożliwych... HA! buduję hacjendę na drzewie
... naturalnie, że z dziesięciolatkami ... reszta jest niekompetentna... Boski gąszcz
... i nasz dom... eh... w tym tygodniu skończymy...
potem ja powiem w domu, że idę pod namiot z Bachorami... bo chciały... i że nie biorę mojego namiotu, bo śpimy w ich namiocie... K i S powiedzą, że śpimy w namiocie, ale w moim...
pójdziemy spać do naszej hacjendy ... eh...
Trzeba będzie się przed snem przywiązać do gałęzi
, a tak w ogóle to najlepiej byłoby na dwa dni zniknąć z domu... żywić się jabłkami, mieszkać w naszym gniazdku, i palić gacie Sebastiana zamiast patyków
... no tak ... marzenia marzeniami... ale może się uda... trzeba tylko umiejętnie naściemniać w domu... ze mną nie ma problemu, bo w domu nigdy nie mówię prawdy ^^' , tylko gorzej z moimi kompanami...
ale i to się załatwi
Nikt nie wie gdzie jest nasz dom, bo do takeigo gąszczu nie wejdzie żaden dorosły... dorośli to bardzo proste istoty i łatwo się poddają... nie chciało by im się czołgać naszymi wiewiórczymi szlakami...
Ucieczka z domu to moje marzenie
, ale właściwie to nie ma się czego cieszyć
, ja po prostu nie mam marzeń typu ... willa z basenem czy kupa kasy... to nie moje klimaty ... ja chcę być wolna, chcę ŻYĆ
, chcę uciec z domu
, chcę przemalować rower na czarno i namalować sobie coś na nim pomarańczem... chcę nauczyć się włazić na mój balkon... żebym tak przy następnej niedzielnej ucieczce nie musiała szukać drabiny
w tę niedzielę musiałam
, chcę żyć bez zakazów i nakazów... chcę w te wakacje opanowac jazdę samochodem, żeby brat na mnie nie klął jak mi daje prowadzić ^^' , chcę mieć bziumkacza na dwóch kólkach... i nie mówię o rowerze... chcę być bardziej cierpliwa... żebym tak mogła kończyć rysunki długopisem rysowane...
chcę jeździć rowerem na jednym kólku, ale dzisiaj z bolącym łbem nie dam rady spróbować...
marzenia mam... i chcę być jednym z tych artystów-nierobów
i zostanę taką artystką... ha! ktoś nie wierzy ;>
, ale jaki kierunek mej artystycznej działalności wybiorę? tego nie wiem...
bycie walecznym śmieciem to jest czad
, nigdy się nie poddaję... i mimo to, że jestem taka... hmm... słaba, to jednak jestem naprawdę silna
taaa... jestem silna!
aż dziw bierze
mam ochotę na marchewkę i na huśtawkę... aha... biorę za kilka minut rower i mnie nie ma
właśnie... "walcz, walcz! Twój ból przysłoni nawet bogów gniew..."
[jak ktoś doczytał to niech da znak... opcja komentowania przez cały czas włączona ;] upierdliwa jestem ;] ]