Wysłany: Pią 22:35, 11 Cze 2010
Temat postu:
Arabian Knight, Cyclops, Madrox, Shadowdeath
Scott rozpoznał całą trójkę mutantów, drobne problemy miał tylko z Forgem, który w jego rzeczywistości miał mechaniczną rękę i nie był tak dobrze zbudowany jak ten, którego widział teraz. Poza tym był zdenerwowany obecnością Wolverine'a. Po wyjaśnieniu sytuacji przez tutejszych mutantów założył podany mu układ elektroniczny, który wbił się w skórę na jego głowie.
- Gdzie w ogóle macie zamiar znaleźć Xaviera? – zapytał.
James, po podłączeniu sobie urządzenia, zrobił dwa kroki w bok i zerknął jak naprawdę wygląda sytuacja na dole, gdzie jeszcze przed chwilą widzieli bandę zombie. Teraz dostrzegał jedynie kilku spanikowanych ludzi, bijących się między sobą i uciekających od siebie. Jessica również przyczepiła dziwne urządzenie, które po chwili zabłysło zielonym światłem. Teraz przynajmniej nie będzie zabijać cywili. Choć zasadniczo nie miało to dla niej znaczenia.
- Z tego co udało mi się ustalić, jest więziony przez Shadow Kinga na drugim poziomie Instytutu - powiedział Forge. - Ciężko będzie tam dotrzeć ze względu na to, że ma naszych przyjaciół pod swoją władzą. Oni są gotowi nas zabić, my niestety nie, więc trzeba będzie wymyślić jakiś plan.
- Wy i ta wasza moralność, którą Chuck wkuł wam do głowy. - z goryczą powiedział Summers. - To do niczego nie prowadzi. Sprzątniemy kogo trzeba po drodze, tylko powiedzcie na co mamy być gotowi.
Shadowdeath uniosła obie brwi do góry i spojrzała na Cyclopsa jakby go pierwszy raz w życiu widziała.
- Wow, widzę, że bardzo się różnisz od tego cipka... eee... Scotta, którego zabiłam w moim świecie. Naprawdę, wolę twoje wydanie z twoim podejściem - uśmiechnęła się szeroko.
- Nikogo nie będziecie sprzątać, chłoptasiu - mruknął Logan, wysuwając środkowy szpon w kierunku Cyclopsa. - Już ja tego osobiście dopilnuję.
- Spokojnie, Logan - odezwała się Scarlet Witch. - Przyświeca nam wspólny cel, więc na pewno znajdziemy jakiś konsensus. Prawda panowie i pani? - zapytała, patrząc w kierunku drużyny.
- Mogę ich pozbawić przytomności i nie uszkodzić, jeśli takie wyjście szanownemu Wolverine'owi odpowiada - westchnęła Jessica, rozkładając bezradnie ręce.
Arabian Knight milczał, jedynie przysłuchując się rozmowie. Nadal nie mógł uwierzyć, iż zabił niewinnych ludzi... A teraz jego towarzysze swobodnie dyskutowali o tym, by dalej zabijać i to w dodatku swoich sprzymierzeńców! Nie mieściło mu się to w głowie. Jego drużyna, Ultimates, postępowała inaczej. Zawsze było jakieś inne wyjście niż morderstwo. A w każdym razie tak mówił Iron Man.
- Nikogo nie będę zabijał... Oby Allach mi wybaczył me zbrodnie na tych niewinnych cywilach - powiedział i zasępił się, pogrążając w swych rozmyślaniach.
James oderwał wzrok od widoków na dole. W sumie okazały się niezbyt przyjemne. - Rozumiem, że podłączenie im tego urządzenia - pokazał palcem na swoją skroń - pozwoli im się wyrwać spod władzy Shadow Kinga.? - powiedział.
- Tak - Forge odpowiedział Madroxowi. - Jednak najpierw trzeba ich jakoś obezwładnić i poczęstować neurosynapsami - uśmiechnął się krzywo. - Im będzie nas więcej, tym więcej zdziałamy.
Jessica zerknęła w stronę Arabusa i westchnęła cicho.
- No już się nie łam, przecież nie zrobiłeś tego świadomie i z premedytacją. Powinieneś się skupić na powstrzymaniu Shadow Kinga, by inni nie wpadli w pułapkę iluzji - powiedziała i klepnęła go w ramię. Nie była dobra w pocieszaniu, ale uznała, iż powinien usłyszeć jakieś słowa otuchy. Głupio by było, gdyby dał się ponieść jakiejś melancholii i przestał być przydatny w drużynie. Mężczyzna jednak nic nie odpowiedział, spoglądając gdzieś w dal, jedynie przysłuchując się rozmowie i co chwilę zerkając w stronę blondynki.
Po dłuższej chwili milczenia i wpatrywania się w Wolverine’a, Scott również zabrał głos.
- Nie wchodź mi w drogę, bo wystawię twoją zdolność regeneracji na poważną próbę. - odpowiedział Cyclops. Następnie zwrócił się do Scarlet Witch. - Kto z mutantów znajduje się jeszcze w szkole?
- Zmuś mnie, chłoptasiu - warknął Logan i postąpił krok do przodu, ale powstrzymała go ręka Forge'a.
- Byliśmy na wstępnym rekonesansie i widzieliśmy kilku naszych przyjaciół. Banshee, Gambita, Rogue, Nightcrawlera... Wystarczająco dużo, by było gorąco - kobieta odpowiedziała Scottowi.
- O, Remy - Jessica uśmiechnęła się do siebie. - Znam kilka jego słabych punktów, więc biorę go na siebie. Nie będzie mi sprawiał żadnych problemów, a ja przysięgam nie zrobić mu żadnej krzywdy - zadeklarowała się.
- Z tej czwórki znam tylko Nightcrawlera. Chętnie bym się dowiedział z kim przyjdzie się zmierzyć, ale to może już w samolocie? - zagadał James.
- Nie znasz? - zdziwiła się blondynka. - Coś bardzo ubogi ten twój świat, że nie ma tam Gambita... Wiele traci... - zamyśliła się na chwilę. - Remy ma moc ładowania różnych obiektów energią kinetyczną, które potem wybuchają. Rogue potrafi przejmować moce innych mutantów przez dotyk. Tą samą drogą zabiera im również energię i wspomnienia, jeśli będzie cię za długo trzymać, zapewne zabije. A Banshee posiada ultrasoniczny krzyk, więc lepiej nie daj mu otworzyć ust. W sumie tą trójką mogę się zająć, jeśli nie macie nic przeciwko. Scott? - zerknęła na Cyclopsa.
- Nie wiem, czy go nie ma. Po prostu ja go nie znam. Rogue znam, ale jako BorrowTouch. Miła dziewczyna. Dotykiem likwiduje moje kopie, ale nie nic przejmuje od nich - powiedział James. - A Shadow King? Co o nim wiemy - spytał jeszcze, ale tu swój wzrok skierował na gospodarzy tej rzeczywistości.
- Potrafi władać umysłami i chyba tyle powinno ci wystarczyć - mruknął Logan. - I tak sam nie dasz mu rady...
- Wszystko mi jedno, kim i w jaki sposób się zajmiesz. - Cyclops odpowiedział Shadowdeath.
- Poza tym potrzebuje żywiciela, coś jak pasożyt. - uzupełnił potem wypowiedź Logana. - Wątpię czy bez innego telepaty damy sobie radę. Pomimo wszystko jeśli chcemy załatwić to jak najszybciej, to powinniśmy ułożyć jakiś plan i ruszyć w końcu tyłki do tego czarnego złomu nad nami.
- Telepaty? Znajdź mi silniejszego telepatę niż Xavier i Shadow King połączeni w jedno, a postawię ci piwo - skwitował Forge. - Musi być inne wyjście i wierzę, że istnieje. Każdy ma słaby punkt, po prostu musimy go znaleźć.
- Co z tym żywicielem? - James drążył temat. Wyglądało mu na to, że to może być wspomniany, słaby punkt.
Znajdujący się obok Logan klepnął się otwartą dłonią w czoło.
- Czy ty jesteś takim idiotą, na jakiego wyglądasz, lalusiu... czy tylko udajesz?! - ryknął, tracąc nad sobą panowanie.
James pokiwał zrezygnowany głową i nic już nie powiedział. Zwykle współczuł swojemu przyjacielowi Szklarzowi, że ten nie potrafi się odezwać, ale jak widać przy niektórych warto było zachować milczenie.
- Spokojnie, Logan. On jest nowy i chyba nie do końca zorientowany. Poza tym mamy za sobą podróż międzywymiarową, a to nie jest zbyt miłe doświadczenie - rzuciła Shadow. - Może wsiądziemy już do Blackbirda i podyskutujemy w drodze? Cholera, zawsze chciałam zobaczyć to cacko od środka... No i Instytut - uśmiechnęła się szeroko.