Wysłany: Nie 0:01, 08 Lis 2009
Temat postu:
Kaya & Zaran
W pierwszej chwili, jak Kaya zobaczyła małą nieprzytomną pod ścianą i Kellen stwierdził, że to dzięki Onyksowi, miała ochotę rzucić się na kapłana z nożem i wyłupać mu oczy. Nie wiedziała, co dokładnie zaszło, ale Katia była córką jego przyjaciela.
Sytuacja została, tymczasowo, opanowana. Zaran zajął się rozhisteryzowaną kobietą w taki sposób, jaki Kaya uważała za najlepszy i jaki się jej bardzo spodobał. Schowała nóż i wyszła z domu zaraz za wojownikiem. Zerknęła na nieprzytomną dziewczynę, którą niósł na rękach i westchnęła cicho.
- Połóż ją u mnie w pokoju, mam ogromne łóżko - powiedziała do wojownika. - Będziesz mógł się położyć obok niej i spać.
- Nie zasnę, ale dzięki - mruknął wojownik. - Położymy ją u ciebie, przysiądę koło niej, będzie można porozmawiać - dodał. - Nie mam siły do tych istot. Kellen przypomniał mi dzieciaki, które pokazują palcem na kogoś innego i krzyczą "to jego wina". Nie zmienia to faktu, że mam do Onyksa parę słów... Do Katii z resztą też, ale w nieco innym znaczeniu. Powiem jej parę rzeczy o ludziach, którzy widzieli za dużo... - westchnął ciężko. - Katia pomogła mi założyć zbroję. Pomogłabyś mi ją ściągnąć? - zapytał Kayi. - Szlag mnie w niej trafi...
Kobieta spojrzała się na niego zamyślona, po czym pokiwała głową.
- Oczywiście, mogę ci pomóc. Nie mam w tym dużej wprawy, więc będę liczyć na jakieś twoje wskazówki.
Przeszli kawałek w milczeniu, Katia spała w ramionach ojca i nie wyglądało na to, żeby coś poważnego jej było.
- Ludzie, którzy widzieli za dużo. Masz na myśli tamtą kobietę? - zapytała. Sama należała do tego grona, ale nie miała zamiaru nic na ten temat wspominać.
- Tak. Będących w szoku, spanikowanych i tym podobne. Po pierwsze nie polega się na tym, że "wrócą do zmysłów". To stanie się dopiero następnego dnia... lub w ogóle - mruknął. - Ogólnie dziwie się, że Onyks o tym nie wiedział. Jest kapłanem, powinien się na tym znać... - wojownik skrzywił się. - Przynajmniej lepiej niż ja...
- Różni ludzie różnie reagują, zależy od tego, jakie wiedli życie. Jeśli wcześniej nie znali przemocy, to zareagują szokiem i ogólną histerią. Jeśli był to dla nich chleb powszedni, nie przejmą się tym w ogóle. Lub w minimalnym stopniu. Ale nie będziemy chyba o tym rozmawiać, nie? - zapytała, uśmiechając się do Zarana i spoglądając na Katię. - Boję się, że będzie miała niezły ból głowy. Swój pierwszy kac - dodała i pogładziła ją po czuprynie.
- Nie interesują mnie specjalnie reakcje ludzi na coś tam... liczy się stan i postępowanie wobec nich w takim stanie - wyjaśnił Zaran. - Ech, mało mnie tam nie poniosło - pokręcił głową. - Kac.. heh - uśmiechnął się półgębkiem. - Nic jej nie będzie,to twarda istotka...
- Poniosło? Mi tam się podobał taki twardy, wkurzony i stanowczy Zaran - kobieta zaśmiała się cicho i szturchnęła go łokciem w bok, tak dla rozluźnienia atmosfery. - Pewnie masz rację, że nic jej nie będzie. W końcu to twoja córka i ty ją znasz najlepiej. Zapewne też dużo ma po tobie - zauważyła i otworzyła mężczyźnie drzwi do karczmy.
- Dzięki - mruknął Zaran, Kaya nie mogła być pewna, czy za otworzenie, czy za uwagę. - Hm... charakter mamy mniej więcej podobny - dodał. Poczekał na kobietę. Nie wiedział, który pokój należy do niej. - A, pozwól, że zmienię temat... masz jakieś podejrzenia co do tamtych zwłok? Po wyciach wilków ostatnio i śladach sądzę, że to jakiś popieprzony likantrop z Czarnej Krwi, pieprzony kundel.
- Likantrop? - zapytała Kaya, marszcząc brwi. - Możliwe, tego nie można wykluczyć. W okolicy mogą grasować różne potwory, więc nie wykluczajmy też zwykłego, przerośniętego wilka, którym bawił się jakiś mag. Wiesz, że ci popaprańcy lubią takie rzeczy. Możemy się nawet założyć, chcesz? - zaproponowała, uśmiechając się tajemniczo.
Zaran się uśmiechnął. - Po co się zakładać, skoro wiem, ze przegram? - zapytał. - Zastanawia mnie bardziej o co byś się chciała założyć - westchnął.
- O moją cnotę, którą straciłam ponad trzydzieści lat temu? - zapytała kobieta, z trudem powstrzymując się od śmiechu. Widząc poważną minę Zarana, mało się nie popłakała z rozbawienia.
- Super, nagrobek mojej cnoty ma mniej na liczniku - mruknął Zaran. - Mam dość... szczególne podejście do seksu - mruknął.
- Zatem zostawmy ten temat - zaproponowała, uśmiechając się do niego. - Proponuję się już kłaść, jutro czeka kolejny zajebisty dzień marszu - westchnęła. Zatrzymała się pod jakimiś drzwiami. - Mój pokój jest tutaj.
Otworzyła drzwi, ponownie puszczając wojownika przodem. Poczekała, aż położy swoją córkę na łóżku, po czym podeszła do niego. - Zdejmijmy tę zbroję z ciebie i kładźmy się spać.
- M.. - mruknął wojownik. Westchnął ciężko. - Nie wiem, czy nie powinienem poczekać, aż się Katia wybudzi - stwierdził, odkładając córkę na środek ogromnego łóżka. Zdjął rękawice i stuknął kobietę palcem między obojczyki. - Ty też potrzebujesz snu poza tym - potarł brwi i westchną. - Aa... dobra, dawka głupoty na dole chyba rzuciła mi się na mózg, mam dość, nie myślę już w prostej linii... pomóż mi zdjąć to żelastwo - machnął ręką.
Bez słowa wzięła się za rozpinanie blach. Nie było to łatwe, zwłaszcza, że robiła to może drugi raz w życiu. Co jakiś czas się pytała, co dalej, a Zaran ją instruował, dzięki czemu jakoś to poszło. Po kilku minutach kobieta była cała zmachana i zmęczona.
- To chyba waży więcej od ciebie - stwierdziła z wyrzutem, gdy ostatnia blacha wylądowała pod ścianą. - Wstydziłbyś się, Zaranie...
Zaran się uśmiechnął. - No nie przesadzaj - mruknął. Zdjął wierzchnią gruba koszulę, która oddzielała go od zbroi. Potem jeszcze jakieś cieńsze coś. Teraz miał na sobie gacie i koszulę bez rękawów. - Bardzo użyteczne. Owcza wełna drapie - wyjaśnił - a jest bardzo ciepła, dlatego muszę nosić dwie warstwy, by zachować jako-taki komfort.
Rozprostował ręce i odetchnął.
- Nic dziwnego, że jest ci ciepło pod tą całą warstwą ciuchów. Ja tam nigdy nie lubiłam mieć na sobie za dużo, bo to tylko krępuje ruchy... Bez skojarzeń - puściła do niego oczko, ale widząc, że nadal jest taki poważny, westchnęła ciężko. - Bogowie, Zaran, czemu ty jesteś taki sztywny? Nie możesz się rozluźnić? Czy moja obecność cię jakoś krępuje? Mam wyjść?
- W jakimkolwiek ubraniu byłoby trochę niewygodnie, jeśli zrozumiałem aluzję - Zaran uśmiechnął się półgębkiem. - Noo, to przecież twój pokój - uśmiechnął się. - Jestem rozluźniony, po prostu... - zamilkł i westchnął. Siadł na łóżku. - Taki jestem. Tak mnie uformowało życie. Musiałem być chłodny i opanowany. W sytuacji kryzysowej... - podniósł wzrok na Kayę. - Ktoś musiał zachować zdrowy rozsądek i wydać polecenia. Gdy ludzie stracą głowę, nie wiedzą, co robić. Z reguły polecenie od kogoś innego niesie ze sobą ulgę. "Uff, nie muszę myśleć za siebie, ktoś inny zrobił to za mnie" - powiedział wojownik. - Poza tym... od kiedy grupa do której należałem się rozpadła, musiałem nauczyć się maskować emocje. Dawno nie miałem okazji z kimś otwarcie porozmawiać. Powiedzmy, że po prostu zapominam zareagować - wzruszył ramionami. - Jesteśmy gorącymi kawałkami metalu, a zdarzenia formują nas na kształt uderzeń kowalskiego młota. Cóż poradzę, że ze mnie uformowały ostatni-gwóźdź-do-trumny - uśmiechnął się półgębkiem i zrobił bezradny gest rękoma. - Nie noszę swoich uczuć jako odzienia wierzchniego.
- No, pierwszy raz widzę, żebyś się rozgadał. To trochę irytujące, kiedy coś się mówi lub robi, a ty w ogóle nie reagujesz. I wtedy nie wiadomo, czy to cię uraziło, czy wkurzyło, czy coś jeszcze gorszego. Chyba rozumiesz, co mam na myśli? - zapytała. - Dziś będę spać w waszym pokoju, właściwie to mogę już iść. Chyba że chcesz, żebym została? - zapytała, po czym zbliżyła się do niego i przejechała dłonią po jego muskularnej piersi. - Jak na swój wiek, to naprawdę dobrze się trzymasz. Ciągle się zastanawiałam, co ty tam masz pod tymi blachami - zaśmiała się, puszczając mu oczko.
Zaran westchnął i pogładził ją po włosach. - Anna mi powiedziała, że sposób w jaki się.. khm... "ubieram" jest adekwatny do mojego sposobu bycia - mruknął i nieco się zaciął.
- Zatem dobrze, że już się rozebrałeś i teraz już nie masz nic do ukrycia przede mną - odpowiedziała kobieta, wpatrując mu się intensywnie w oczy. Czuł, że już zdecydowała, jak spędzi tę noc. A raczej spędzą.
Zaran westchnął. - Czyli mówisz, że tej nocy się nie wyśpię? - zapytał, uśmiechając się półgębkiem.
Nie odpowiedziała, tylko stanęła na palcach, by pocałować mężczyznę w usta. Jako że łóżko było zajęte przez śpiącą Katię, Kaya nieśmiało zasugerowała, żeby się przenieść do drugiego pokoju. Chciała zobaczyć minę Kellena, który zastanie tylko córkę Zarana w łóżku, a jej nie znajdzie. I dobrze, niech śpi z Ciszą, bo ona już dłużej nie zamierza być jego dziwką.