Wysłany: Wto 14:48, 04 Maj 2010
Temat postu:
Czarodziejka splatała zaklęcie, jednak dużo wolniej niż drowka, która już po chwili uderzyła w półelfkę trzema magicznymi ostrzami. Stojący obok Ulkjaar stanął przed mikrą Etth’ariel, przyjmując pociski na swoją tarczę, jednak impet uderzenia magicznej broni odrzucił go pod ścianę. Z pewnością uratował czarodziejce życie.
Kendra, najwyraźniej mocno niepocieszona tym faktem, warknęła coś i cofnęła się inkantując kolejne zaklęcie. Zahakan pewnie zdołałby się przedrzeć do kobiety, gdyby nie fakt, że na drodze stanęły mu trzy szkielety, które uderzając na oślep mieczami nieco go zajęły. W tym samym czasie półelfka wypowiedziała zaklęcie, a glif pod nią zabłysnął ostrym, niebieskim światłem, który zapewne wzmocnił czar. Potężna fala uderzeniowa popłynęła w kierunku kapłanki roznosząc w pył niemal wszystkie szkielety. Siła zaklęcia była tak mocna, że trafiając drowkę posłała ją na ścianę za ołtarz i pozbawiła ochronnej bariery. To wystarczyło, by zwinny i szybki Elhan dopadł do niej i natarł rapierem przebijając niemal na wylot brzuch podnoszącej się kobiety. Szermierz doskonale wiedział, że taki cios oznacza dla niej koniec.
Kobieta jedynie wykrzywiła twarz w dziwnym grymasie, wymamrotała coś pod nosem słabym głosem, po czym padła jak długa na zimną posadzkę świątyni. Jej szeroko otwarte oczy nie widziały już światła.
Oddychaliście ciężko, a adrenalina powoli opuszczała wasze ciała. Aran rzucił zaklęcie na Tristana, a ten nagle ocknął się i podniósł na równe nogi, czując, jak ból opuszcza jego ciało. Ulkjaar, oprócz delikatnego bólu pleców czuł się dobrze, tak jak i pozostali, którzy nie odnieśli żadnych obrażeń.
Rozejrzeliście się. Świątynia była pusta, a przejmująca cisza wbijała się w wasze uszy. Drowia kapłanka nie żyła, ale jakie miała tutaj zadanie do wykonania? Czy była sama? A może z kimś współpracowała? Na te pytania nie mogliście znać odpowiedzi, przynajmniej nie w tej chwili, wszak jeszcze sporo pomieszczeń w posiadłości Etth’ariel zostało do sprawdzenia.